Quantcast
Channel: Spanking - filmy, opowiadania, zdjęcia, dyskusje
Viewing all 467 articles
Browse latest View live

Lanie po wywiadówkachizazłe zachowanie

$
0
0
Bartłomiej i Kacper mieszkali zrodzicami we wrocławiu.Ich ojciec(waldemar) był kierowcą autobusu,mama(elżbieta) była sekretarką w urzędzie miasta.Na zabrania chodziła głównie mama,potem informowała ojca o postępach wnauce synów.Między chłopcami byłoaż 5lat różnicy,kiedy bartłomiej zaczał chodzić do podstawówki ,to Kacper zaczał chodzić już do gimnazjum.Chłopcy mieli do szkoły 15minut autobusem(3przystanki) ,lubpieszo.Szkola bartłomieja mieściła się w tym samym budynku ,co szkoła kacpra ,bo to był zespół szkół (podstawówka i gimnazjum).Pierwsze lanie bartłomiej dostal gdy był już w 3klasie ,po pierwszej wywiadowce ,która była w pażdzierniku(miesiąc po rozpoczęciu roku szkolnego)w pierwszej i drugiej klasie bartlomiej dosć dobrze się uczył ,nie musiał być bity.Natą wywiadówkę poszla oczywiście mama ,tambyły omawiane między innymi oceny uczniów po pierwszym miesiacu nauki w nowym roku szkolnym ,mama się dowiedziała,że bartłomiej ma już 2oceny niedostateczne 1 z przyrody i 1 z języka niemieckiego(język niemiecki był dopiero1rok,a przyroda od1klasy) i jeszcze mama dowiedziała się,że bartłomiej dzień wcześniej pyskował do nauczyciela wuefu.Zebranie skończyło się po 2 godzinach .Mama przyszła do domu,10minut wcześniej przyszedł ojciec z pracy ,elżbieta powiedziała mu o tym,że była na zebraniu,że dowiedziała się różnych rzeczy o bartłomieju ,ojciec powiedział ,że nie ma innego wyjścia,bartek zostanie ukarany.Poszedł do pokoju chłopaka(chłopcy mieliod jakiegoś czasu osobne pokoje)  ,bartek siedział na krześle i czytał książkę ,gdy ojciec wszedł odłożył książkę na stolik obok łóżka ,ojciec powiedział,że już wie od mamy o jegowybrykach w szkole i o2ocenach niedostatecznych ,powiedział,że musi go ukarać ,powiedział do bartka,że dostanie lanie(pierwsze ale nie ostatnie w życiu),kazał chłopakowi połózyć się nałóżku ,wyciagnął ze spodni pas(czarny szeroki),złozył pasna pół i zaczał bić bartka ,chłopak dostał na szczęście na spodnie 15pasów,po laniu ojciec wsunął pas w szlufki i powiedział do syna,że od tej pory będzie tak karany ,jak będzie rozrabiał w szkole ,że jeśli będzie mógł to on będzie chodził do jego szkoły nawywiadówkii wyszedł z pokoju ,a bartek jeszcze leżał na łozku płacząc. Pierwszelanie kacper dostał jak miał 11lat na początku wakacjiw5dniu(zdał już do5klasy),za to,że strzelał kapiszonami ludziom pod nogi pod blokiem (mieszkali na praczach naodrzańskich),w pewnym momencie z pracy wracał ojciec zobaczył co jego syn wyprawia,kazał mu natychmiast wracać do domu .Gdy weszli do domu najpierw ojciec zjadł obiad(pozostali członkowie rodziny już jedli wcześniej obiad,kacper poszedłponownie na dwór po obiedzie,rano po śniadaniu też poszedł na dwór wraz z bratem,bartek wcześniej przyszedł do domu),bartek poszedł z powrotem na dwór gdy odpoczął ,kacper też chciał iść ,ale ojciec mu nie pozwolił ,powiedział,że dzisiaj zostanie ukarany za strzelanie kapiszonami pod nogi wszystkim napotkanym ludziom.Chłopak byłw dużym pokoju,ojciec postanowił ,że ukarze syna właśnie tam,wyłączył telewizor,który chłopak oglądał siedząc na fotelu ,kazał kacprowi położyć się na wersalce ,wyciągnął ze spodni brązowy gruby pas,złożył na pół i zaczałgo bić.Chłopak dostał 18pasów(więcej niż bartek,bo był starszy)Już od3pasa chłopak płakał ,obiecał ojcu,że już nie będzie strzelał kapiszonami ludziom pod nogi.Po laniu poszedłdo swojego pokoju płacząc ,a ojciec wsunal pas w szlufki,potem poszedł do sypialni się zdrzemnać.cdn.

Lanie po wywiadówkachizazłe zachowanie

$
0
0

pawellaska napisał:

Bartłomiej i Kacper mieszkali zrodzicami we wrocławiu.Ich ojciec(waldemar) był kierowcą autobusu,mama(elżbieta) była sekretarką w urzędzie miasta.Na zabrania chodziła głównie mama,potem informowała ojca o postępach wnauce synów.Między chłopcami byłoaż 5lat różnicy,kiedy bartłomiej zaczał chodzić do podstawówki ,to Kacper zaczał chodzić już do gimnazjum.Chłopcy mieli do szkoły 15minut autobusem(3przystanki) ,lubpieszo.Szkola bartłomieja mieściła się w tym samym budynku ,co szkoła kacpra ,bo to był zespół szkół (podstawówka i gimnazjum).Pierwsze lanie bartłomiej dostal gdy był już w 3klasie ,po pierwszej wywiadowce ,która była w pażdzierniku(miesiąc po rozpoczęciu roku szkolnego)w pierwszej i drugiej klasie bartlomiej dosć dobrze się uczył ,nie musiał być bity.Natą wywiadówkę poszla oczywiście mama ,tambyły omawiane między innymi oceny uczniów po pierwszym miesiacu nauki w nowym roku szkolnym ,mama się dowiedziała,że bartłomiej ma już 2oceny niedostateczne 1 z przyrody i 1 z języka niemieckiego(język niemiecki był dopiero1rok,a przyroda od1klasy) i jeszcze mama dowiedziała się,że bartłomiej dzień wcześniej pyskował do nauczyciela wuefu.Zebranie skończyło się po 2 godzinach .Mama przyszła do domu,10minut wcześniej przyszedł ojciec z pracy ,elżbieta powiedziała mu o tym,że była na zebraniu,że dowiedziała się różnych rzeczy o bartłomieju ,ojciec powiedział ,że nie ma innego wyjścia,bartek zostanie ukarany.Poszedł do pokoju chłopaka(chłopcy mieliod jakiegoś czasu osobne pokoje)  ,bartek siedział na krześle i czytał książkę ,gdy ojciec wszedł odłożył książkę na stolik obok łóżka ,ojciec powiedział,że już wie od mamy o jegowybrykach w szkole i o2ocenach niedostatecznych ,powiedział,że musi go ukarać ,powiedział do bartka,że dostanie lanie(pierwsze ale nie ostatnie w życiu),kazał chłopakowi połózyć się nałóżku ,wyciagnął ze spodni pas(czarny szeroki),złozył pasna pół i zaczał bić bartka ,chłopak dostał na szczęście na spodnie 15pasów,po laniu ojciec wsunął pas w szlufki i powiedział do syna,że od tej pory będzie tak karany ,jak będzie rozrabiał w szkole ,że jeśli będzie mógł to on będzie chodził do jego szkoły nawywiadówkii wyszedł z pokoju ,a bartek jeszcze leżał na łozku płacząc. Pierwszelanie kacper dostał jak miał 11lat na początku wakacjiw5dniu(zdał już do5klasy),za to,że strzelał kapiszonami ludziom pod nogi pod blokiem (mieszkali na praczach naodrzańskich),w pewnym momencie z pracy wracał ojciec zobaczył co jego syn wyprawia,kazał mu natychmiast wracać do domu .Gdy weszli do domu najpierw ojciec zjadł obiad(pozostali członkowie rodziny już jedli wcześniej obiad,kacper poszedłponownie na dwór po obiedzie,rano po śniadaniu też poszedł na dwór wraz z bratem,bartek wcześniej przyszedł do domu),bartek poszedł z powrotem na dwór gdy odpoczął ,kacper też chciał iść ,ale ojciec mu nie pozwolił ,powiedział,że dzisiaj zostanie ukarany za strzelanie kapiszonami pod nogi wszystkim napotkanym ludziom.Chłopak byłw dużym pokoju,ojciec postanowił ,że ukarze syna właśnie tam,wyłączył telewizor,który chłopak oglądał siedząc na fotelu ,kazał kacprowi położyć się na wersalce ,wyciągnął ze spodni brązowy gruby pas,złożył na pół i zaczałgo bić.Chłopak dostał 18pasów(więcej niż bartek,bo był starszy)Już od3pasa chłopak płakał ,obiecał ojcu,że już nie będzie strzelał kapiszonami ludziom pod nogi.Po laniu poszedłdo swojego pokoju płacząc ,a ojciec wsunal pas w szlufki,potem poszedł do sypialni się zdrzemnać.cdn.
Po dwóch miesiącach była wywiadówka u kacpra na którą poszedł ojciec(pierwsza wywiadówka od rozpoczęcia roku szkolnego),wywiadówka trwała półtorej godziny ,ojciec się dowiedział,że syn ma niepodpisaną uwagę od nauczycielki języka polskiego,którą dostał 3dni wcześniej ,wychowawczyni powiedziała ojcu,że kacpera wczoraj nie było w szkole,ojciec nic o tym nie wiedział ,powiedział,że niechciałby być w skórze syna ,jak onwrócido domu ,że kacper nie usiądzie przez następne dwa dni na pupie.zebranie się skończyło i wszyscy rodzice poszli do domu .Po przyjściu do domu ojciec od razu udał się do pokoju kacpra,był zły ,chłopak leżał na plecach na łóżku ,bartek był w swoim pokoju i odrabiał lekcje.Gdy ojciec wszedł kacper odrazu wstał na równe nogi,ojciec usiadł na krześle ,kacper też usiadł na łóżku ,ojciec spytał się kacpra,dlaczego nie pokazał mu uwagi w dzienniczku ,kacper powiedział,że zapomniał,następnie spytał się go czemu wczoraj nie był w szkole,chłopak powiedział ,że nie chciało mu się iść ,ojciec powiedział do kacpra,że był na wagarach? Kacper powiedział,że tak,ojciec powiedział,że niestety chłopak musi być ukarany,dostanie za wagaryiza uwagę w dzienniczku,póżniej kacper pokaże mutą uwagę   ,kazał synowi kłasć się ,kacper się położył na łóżku,ojciec wziął do ręki pas,który wyjal już ze spodni wchodząc do pokoju kacpra ,złożył pas na pół i zaczał go bić .Kacper dostał 19pasów,po laniu ojciec rzucił pas na łozkoi powiedział ,żeby mi to było ostatni raz ,kacper ze łzami w oczach obiecał ,że już nie pójdzie na wagary ,ojciec jeszcze kazał kacprowi pokazać dzienniczek ,w którym była niepodpisana jeszcze przez niego uwaga,kacper pokazał uwagę ,ojciec wział długopis do ręki i tą uwagę podpisał ,potem wział pas i wsuwając go w szlufki wyszedł z pokoju chłopaka ,a chłopak jeszcze leżał na lóżku na brzuchu kilka minut płacząc.cdn.

Lanie po wywiadówkachizazłe zachowanie

$
0
0

pawellaska napisał:

pawellaska napisał:

Bartłomiej i Kacper mieszkali zrodzicami we wrocławiu.Ich ojciec(waldemar) był kierowcą autobusu,mama(elżbieta) była sekretarką w urzędzie miasta.Na zabrania chodziła głównie mama,potem informowała ojca o postępach wnauce synów.Między chłopcami byłoaż 5lat różnicy,kiedy bartłomiej zaczał chodzić do podstawówki ,to Kacper zaczał chodzić już do gimnazjum.Chłopcy mieli do szkoły 15minut autobusem(3przystanki) ,lubpieszo.Szkola bartłomieja mieściła się w tym samym budynku ,co szkoła kacpra ,bo to był zespół szkół (podstawówka i gimnazjum).Pierwsze lanie bartłomiej dostal gdy był już w 3klasie ,po pierwszej wywiadowce ,która była w pażdzierniku(miesiąc po rozpoczęciu roku szkolnego)w pierwszej i drugiej klasie bartlomiej dosć dobrze się uczył ,nie musiał być bity.Natą wywiadówkę poszla oczywiście mama ,tambyły omawiane między innymi oceny uczniów po pierwszym miesiacu nauki w nowym roku szkolnym ,mama się dowiedziała,że bartłomiej ma już 2oceny niedostateczne 1 z przyrody i 1 z języka niemieckiego(język niemiecki był dopiero1rok,a przyroda od1klasy) i jeszcze mama dowiedziała się,że bartłomiej dzień wcześniej pyskował do nauczyciela wuefu.Zebranie skończyło się po 2 godzinach .Mama przyszła do domu,10minut wcześniej przyszedł ojciec z pracy ,elżbieta powiedziała mu o tym,że była na zebraniu,że dowiedziała się różnych rzeczy o bartłomieju ,ojciec powiedział ,że nie ma innego wyjścia,bartek zostanie ukarany.Poszedł do pokoju chłopaka(chłopcy mieliod jakiegoś czasu osobne pokoje)  ,bartek siedział na krześle i czytał książkę ,gdy ojciec wszedł odłożył książkę na stolik obok łóżka ,ojciec powiedział,że już wie od mamy o jegowybrykach w szkole i o2ocenach niedostatecznych ,powiedział,że musi go ukarać ,powiedział do bartka,że dostanie lanie(pierwsze ale nie ostatnie w życiu),kazał chłopakowi połózyć się nałóżku ,wyciagnął ze spodni pas(czarny szeroki),złozył pasna pół i zaczał bić bartka ,chłopak dostał na szczęście na spodnie 15pasów,po laniu ojciec wsunął pas w szlufki i powiedział do syna,że od tej pory będzie tak karany ,jak będzie rozrabiał w szkole ,że jeśli będzie mógł to on będzie chodził do jego szkoły nawywiadówkii wyszedł z pokoju ,a bartek jeszcze leżał na łozku płacząc. Pierwszelanie kacper dostał jak miał 11lat na początku wakacjiw5dniu(zdał już do5klasy),za to,że strzelał kapiszonami ludziom pod nogi pod blokiem (mieszkali na praczach naodrzańskich),w pewnym momencie z pracy wracał ojciec zobaczył co jego syn wyprawia,kazał mu natychmiast wracać do domu .Gdy weszli do domu najpierw ojciec zjadł obiad(pozostali członkowie rodziny już jedli wcześniej obiad,kacper poszedłponownie na dwór po obiedzie,rano po śniadaniu też poszedł na dwór wraz z bratem,bartek wcześniej przyszedł do domu),bartek poszedł z powrotem na dwór gdy odpoczął ,kacper też chciał iść ,ale ojciec mu nie pozwolił ,powiedział,że dzisiaj zostanie ukarany za strzelanie kapiszonami pod nogi wszystkim napotkanym ludziom.Chłopak byłw dużym pokoju,ojciec postanowił ,że ukarze syna właśnie tam,wyłączył telewizor,który chłopak oglądał siedząc na fotelu ,kazał kacprowi położyć się na wersalce ,wyciągnął ze spodni brązowy gruby pas,złożył na pół i zaczałgo bić.Chłopak dostał 18pasów(więcej niż bartek,bo był starszy)Już od3pasa chłopak płakał ,obiecał ojcu,że już nie będzie strzelał kapiszonami ludziom pod nogi.Po laniu poszedłdo swojego pokoju płacząc ,a ojciec wsunal pas w szlufki,potem poszedł do sypialni się zdrzemnać.cdn.
Po dwóch miesiącach była wywiadówka u kacpra na którą poszedł ojciec(pierwsza wywiadówka od rozpoczęcia roku szkolnego),wywiadówka trwała półtorej godziny ,ojciec się dowiedział,że syn ma niepodpisaną uwagę od nauczycielki języka polskiego,którą dostał 3dni wcześniej ,wychowawczyni powiedziała ojcu,że kacpera wczoraj nie było w szkole,ojciec nic o tym nie wiedział ,powiedział,że niechciałby być w skórze syna ,jak onwrócido domu ,że kacper nie usiądzie przez następne dwa dni na pupie.zebranie się skończyło i wszyscy rodzice poszli do domu .Po przyjściu do domu ojciec od razu udał się do pokoju kacpra,był zły ,chłopak leżał na plecach na łóżku ,bartek był w swoim pokoju i odrabiał lekcje.Gdy ojciec wszedł kacper odrazu wstał na równe nogi,ojciec usiadł na krześle ,kacper też usiadł na łóżku ,ojciec spytał się kacpra,dlaczego nie pokazał mu uwagi w dzienniczku ,kacper powiedział,że zapomniał,następnie spytał się go czemu wczoraj nie był w szkole,chłopak powiedział ,że nie chciało mu się iść ,ojciec powiedział do kacpra,że był na wagarach? Kacper powiedział,że tak,ojciec powiedział,że niestety chłopak musi być ukarany,dostanie za wagaryiza uwagę w dzienniczku,póżniej kacper pokaże mutą uwagę   ,kazał synowi kłasć się ,kacper się położył na łóżku,ojciec wziął do ręki pas,który wyjal już ze spodni wchodząc do pokoju kacpra ,złożył pas na pół i zaczał go bić .Kacper dostał 19pasów,po laniu ojciec rzucił pas na łozkoi powiedział ,żeby mi to było ostatni raz ,kacper ze łzami w oczach obiecał ,że już nie pójdzie na wagary ,ojciec jeszcze kazał kacprowi pokazać dzienniczek ,w którym była niepodpisana jeszcze przez niego uwaga,kacper pokazał uwagę ,ojciec wział długopis do ręki i tą uwagę podpisał ,potem wział pas i wsuwając go w szlufki wyszedł z pokoju chłopaka ,a chłopak jeszcze leżał na lóżku na brzuchu kilka minut płacząc.cdn.
Kolejne lanie dostał bartosz 3tygodnie póżniej za to,że pyskował dosąsiada .Bartosz bawił się zkolegami na podwórku ,byłogłośno w zabawie uczestniczył też kacper ,nagle z domu wyszedł sąsiad(pan andrzej),powiedział do chłopców ,żeby się uciszyli ,bartosz zaczał do sąsiada pyskować,reszta nic się nie odzywała .sąsiad zaprowadził bartosza do domu ,kacper został z kolegami na dworze ,bawili się dalej tylko ciszej.Drzwi otworzył ojciec zobaczył saśiada razem z bartoszem ,wpuścił ich dośrodka,spytał się bartosza co znowu zmalował ,sąsiad powiedział,że bartosz do niego pyskował ,ojciec kazał bartoszowi przeprosić sąsiada ,bartosz nie chciał ,poszedł do swojego pokoju i zamknąl drzwi,ojciec powiedział do sąsiada,że syn go przeprosi jak dostanie lanie ,sąsiad pożegnał się z nim i poszedłdo domu.Aojciec poszedł do pokoju bartosza ,otworzył drzwi ,chłopak siedział na krześle ,ojciec zamknąl drzwi,spytałsie go ,dlaczego nie chcial przeprosić sąsiada ,bartosz powiedział,że mu się na razie nie chciało ,ojciec powiedział,że najpierw dostanie za to lanie,potem pójdzie i przeprosi sąsiada ,kazał bartoszowi połozyć się na łóżku ,wyciągnal ze spodni gruby czarny pas,złozył go na pól i zaczał go mocno bić (chłopak dostał na spodnie 20pasów),ojciec powiedział,że następnym razem będzie na goła skórę ,po laniu ojciec wsunął pas w szlufki i wyszedł z pokoju ,a bartosz jeszcze kilka minut leżal na łózku ,potem poszedł do sąsiada i go przeprosił ,sąsiad przyjal przeprosiny ,a chłopak wrócił do domu ,juz nie mial ochoty iść na dwor.Po godzinie do domu wrócił kacper.Kolejne lanie dostał właśnie kacper trzy tygodnie póżniej ,po wywiadowce ,na którą poszedł ojciec ,mama poszla na wywiadówkę do bartosza ,bartosz nieżle się uczył ,kacper uczył się żle ,nie słuchał nauczycielki od fizyki,ojciec się o tymdowiedział ,powiedział,że w domu czeka na kacpra poważna z nim rozmowa.Zebranie skońzyło się poł godziny wcześniej u bartosza niż u kacpra ,mama powiedziała,że zaczeka na ojca w pobliskiej kawiarni (150metrów od szkoły)poszła tam na kawę i ciastko,po półgodziniez zebrania wyszedł ojciec był niezadowolony ,poszedł dotej kawiarni, w której była mama,zamówił sobie kawę i ciastko.mama powiedziała ojcu,że jest zadowolona z postępów bartosza ,ojciec powiedział mamie,że on nie jest zadowolony z zachowania kacpra w szkole ,że sie kacper nie chce uczyć ,że musi w domu byc surowo ukarany.Gdy wypili już kawę i zjedli ciastka ,pojechali do domu (mieli skode fabie koloru niebieskiego,ojciec i mama mieli prawojazdy,tym razem kierował ojciec) gdy do niegoprzyszli ojciec pościagnięciu butów ikatany(byłow tym dniu dość ciepło,ale nie gorąco)udałsię do pokoju kacpra ,był tam również bartoszsiedział na łóżku,ojciec powiedział do niego,żeby wyszedł,chłopak spełnił polecenie ojca,poszedł do swojego pokoju,ojciec zamknal drzwi ,kacper siedział na fotelu,ojciec zaczał na niego krzyczeć,że sięnie chce uczyć i pyskuje do nauczycieli,kacper powiedział ,że pyskowałtylko do nauczycielki fizyki ,jednanauczycielka,to nie całe ciało pedagogiczne ,ojciec powiedział,żeby nie przeginał ,że za to ,że się nie uczy i pyskuje dostanie srogie baty,kazał mu położyć sięna łózku ,wyciagnal z szafy gruby czarny pas(miał na sobie spodnie bez paska) ,złożyl pas na półi zaczał go bić,po5pasie chłopak mysłał ,że to już koniec chciał już obrócić się na plecy ,ale ojciec kazał mu niespodziewanie ściągnąć spodnie ,ale pozwolił mu zostać w majtkach (po raz pierwszy kacper dostał laniena majtki),kacper spełnił polecenie ojca ,spuścił spodnie do kostek a ojciec zaczał lanie od nowa ,chłopak dostał wszystkich pasów 22 ,po laniu mógł włózyć spodnieojciec połózył pas obok kacpra,powiedział,że to ku przestrodze ,że jak następnym razem chłopak coś przeskrobie,będzie tak karany ,kazał jeszcze kacprowi powiesić pas wszafie jak dojdzie do siebie ,a sam wyszedł z pokoju,kacperjeszcze kilka minut leżał na łózku płacząc ,laniebyło słychać w pokoju bartka,bo tak kacperkrzyczał. cdn.

Lanie po wywiadówkachizazłe zachowanie

$
0
0

pawellaska napisał:

pawellaska napisał:

pawellaska napisał:

Bartłomiej i Kacper mieszkali zrodzicami we wrocławiu.Ich ojciec(waldemar) był kierowcą autobusu,mama(elżbieta) była sekretarką w urzędzie miasta.Na zabrania chodziła głównie mama,potem informowała ojca o postępach wnauce synów.Między chłopcami byłoaż 5lat różnicy,kiedy bartłomiej zaczał chodzić do podstawówki ,to Kacper zaczał chodzić już do gimnazjum.Chłopcy mieli do szkoły 15minut autobusem(3przystanki) ,lubpieszo.Szkola bartłomieja mieściła się w tym samym budynku ,co szkoła kacpra ,bo to był zespół szkół (podstawówka i gimnazjum).Pierwsze lanie bartłomiej dostal gdy był już w 3klasie ,po pierwszej wywiadowce ,która była w pażdzierniku(miesiąc po rozpoczęciu roku szkolnego)w pierwszej i drugiej klasie bartlomiej dosć dobrze się uczył ,nie musiał być bity.Natą wywiadówkę poszla oczywiście mama ,tambyły omawiane między innymi oceny uczniów po pierwszym miesiacu nauki w nowym roku szkolnym ,mama się dowiedziała,że bartłomiej ma już 2oceny niedostateczne 1 z przyrody i 1 z języka niemieckiego(język niemiecki był dopiero1rok,a przyroda od1klasy) i jeszcze mama dowiedziała się,że bartłomiej dzień wcześniej pyskował do nauczyciela wuefu.Zebranie skończyło się po 2 godzinach .Mama przyszła do domu,10minut wcześniej przyszedł ojciec z pracy ,elżbieta powiedziała mu o tym,że była na zebraniu,że dowiedziała się różnych rzeczy o bartłomieju ,ojciec powiedział ,że nie ma innego wyjścia,bartek zostanie ukarany.Poszedł do pokoju chłopaka(chłopcy mieliod jakiegoś czasu osobne pokoje)  ,bartek siedział na krześle i czytał książkę ,gdy ojciec wszedł odłożył książkę na stolik obok łóżka ,ojciec powiedział,że już wie od mamy o jegowybrykach w szkole i o2ocenach niedostatecznych ,powiedział,że musi go ukarać ,powiedział do bartka,że dostanie lanie(pierwsze ale nie ostatnie w życiu),kazał chłopakowi połózyć się nałóżku ,wyciagnął ze spodni pas(czarny szeroki),złozył pasna pół i zaczał bić bartka ,chłopak dostał na szczęście na spodnie 15pasów,po laniu ojciec wsunął pas w szlufki i powiedział do syna,że od tej pory będzie tak karany ,jak będzie rozrabiał w szkole ,że jeśli będzie mógł to on będzie chodził do jego szkoły nawywiadówkii wyszedł z pokoju ,a bartek jeszcze leżał na łozku płacząc. Pierwszelanie kacper dostał jak miał 11lat na początku wakacjiw5dniu(zdał już do5klasy),za to,że strzelał kapiszonami ludziom pod nogi pod blokiem (mieszkali na praczach naodrzańskich),w pewnym momencie z pracy wracał ojciec zobaczył co jego syn wyprawia,kazał mu natychmiast wracać do domu .Gdy weszli do domu najpierw ojciec zjadł obiad(pozostali członkowie rodziny już jedli wcześniej obiad,kacper poszedłponownie na dwór po obiedzie,rano po śniadaniu też poszedł na dwór wraz z bratem,bartek wcześniej przyszedł do domu),bartek poszedł z powrotem na dwór gdy odpoczął ,kacper też chciał iść ,ale ojciec mu nie pozwolił ,powiedział,że dzisiaj zostanie ukarany za strzelanie kapiszonami pod nogi wszystkim napotkanym ludziom.Chłopak byłw dużym pokoju,ojciec postanowił ,że ukarze syna właśnie tam,wyłączył telewizor,który chłopak oglądał siedząc na fotelu ,kazał kacprowi położyć się na wersalce ,wyciągnął ze spodni brązowy gruby pas,złożył na pół i zaczałgo bić.Chłopak dostał 18pasów(więcej niż bartek,bo był starszy)Już od3pasa chłopak płakał ,obiecał ojcu,że już nie będzie strzelał kapiszonami ludziom pod nogi.Po laniu poszedłdo swojego pokoju płacząc ,a ojciec wsunal pas w szlufki,potem poszedł do sypialni się zdrzemnać.cdn.
Po dwóch miesiącach była wywiadówka u kacpra na którą poszedł ojciec(pierwsza wywiadówka od rozpoczęcia roku szkolnego),wywiadówka trwała półtorej godziny ,ojciec się dowiedział,że syn ma niepodpisaną uwagę od nauczycielki języka polskiego,którą dostał 3dni wcześniej ,wychowawczyni powiedziała ojcu,że kacpera wczoraj nie było w szkole,ojciec nic o tym nie wiedział ,powiedział,że niechciałby być w skórze syna ,jak onwrócido domu ,że kacper nie usiądzie przez następne dwa dni na pupie.zebranie się skończyło i wszyscy rodzice poszli do domu .Po przyjściu do domu ojciec od razu udał się do pokoju kacpra,był zły ,chłopak leżał na plecach na łóżku ,bartek był w swoim pokoju i odrabiał lekcje.Gdy ojciec wszedł kacper odrazu wstał na równe nogi,ojciec usiadł na krześle ,kacper też usiadł na łóżku ,ojciec spytał się kacpra,dlaczego nie pokazał mu uwagi w dzienniczku ,kacper powiedział,że zapomniał,następnie spytał się go czemu wczoraj nie był w szkole,chłopak powiedział ,że nie chciało mu się iść ,ojciec powiedział do kacpra,że był na wagarach? Kacper powiedział,że tak,ojciec powiedział,że niestety chłopak musi być ukarany,dostanie za wagaryiza uwagę w dzienniczku,póżniej kacper pokaże mutą uwagę   ,kazał synowi kłasć się ,kacper się położył na łóżku,ojciec wziął do ręki pas,który wyjal już ze spodni wchodząc do pokoju kacpra ,złożył pas na pół i zaczał go bić .Kacper dostał 19pasów,po laniu ojciec rzucił pas na łozkoi powiedział ,żeby mi to było ostatni raz ,kacper ze łzami w oczach obiecał ,że już nie pójdzie na wagary ,ojciec jeszcze kazał kacprowi pokazać dzienniczek ,w którym była niepodpisana jeszcze przez niego uwaga,kacper pokazał uwagę ,ojciec wział długopis do ręki i tą uwagę podpisał ,potem wział pas i wsuwając go w szlufki wyszedł z pokoju chłopaka ,a chłopak jeszcze leżał na lóżku na brzuchu kilka minut płacząc.cdn.
Kolejne lanie dostał bartosz 3tygodnie póżniej za to,że pyskował dosąsiada .Bartosz bawił się zkolegami na podwórku ,byłogłośno w zabawie uczestniczył też kacper ,nagle z domu wyszedł sąsiad(pan andrzej),powiedział do chłopców ,żeby się uciszyli ,bartosz zaczał do sąsiada pyskować,reszta nic się nie odzywała .sąsiad zaprowadził bartosza do domu ,kacper został z kolegami na dworze ,bawili się dalej tylko ciszej.Drzwi otworzył ojciec zobaczył saśiada razem z bartoszem ,wpuścił ich dośrodka,spytał się bartosza co znowu zmalował ,sąsiad powiedział,że bartosz do niego pyskował ,ojciec kazał bartoszowi przeprosić sąsiada ,bartosz nie chciał ,poszedł do swojego pokoju i zamknąl drzwi,ojciec powiedział do sąsiada,że syn go przeprosi jak dostanie lanie ,sąsiad pożegnał się z nim i poszedłdo domu.Aojciec poszedł do pokoju bartosza ,otworzył drzwi ,chłopak siedział na krześle ,ojciec zamknąl drzwi,spytałsie go ,dlaczego nie chcial przeprosić sąsiada ,bartosz powiedział,że mu się na razie nie chciało ,ojciec powiedział,że najpierw dostanie za to lanie,potem pójdzie i przeprosi sąsiada ,kazał bartoszowi połozyć się na łóżku ,wyciągnal ze spodni gruby czarny pas,złozył go na pól i zaczał go mocno bić (chłopak dostał na spodnie 20pasów),ojciec powiedział,że następnym razem będzie na goła skórę ,po laniu ojciec wsunął pas w szlufki i wyszedł z pokoju ,a bartosz jeszcze kilka minut leżal na łózku ,potem poszedł do sąsiada i go przeprosił ,sąsiad przyjal przeprosiny ,a chłopak wrócił do domu ,juz nie mial ochoty iść na dwor.Po godzinie do domu wrócił kacper.Kolejne lanie dostał właśnie kacper trzy tygodnie póżniej ,po wywiadowce ,na którą poszedł ojciec ,mama poszla na wywiadówkę do bartosza ,bartosz nieżle się uczył ,kacper uczył się żle ,nie słuchał nauczycielki od fizyki,ojciec się o tymdowiedział ,powiedział,że w domu czeka na kacpra poważna z nim rozmowa.Zebranie skońzyło się poł godziny wcześniej u bartosza niż u kacpra ,mama powiedziała,że zaczeka na ojca w pobliskiej kawiarni (150metrów od szkoły)poszła tam na kawę i ciastko,po półgodziniez zebrania wyszedł ojciec był niezadowolony ,poszedł dotej kawiarni, w której była mama,zamówił sobie kawę i ciastko.mama powiedziała ojcu,że jest zadowolona z postępów bartosza ,ojciec powiedział mamie,że on nie jest zadowolony z zachowania kacpra w szkole ,że sie kacper nie chce uczyć ,że musi w domu byc surowo ukarany.Gdy wypili już kawę i zjedli ciastka ,pojechali do domu (mieli skode fabie koloru niebieskiego,ojciec i mama mieli prawojazdy,tym razem kierował ojciec) gdy do niegoprzyszli ojciec pościagnięciu butów ikatany(byłow tym dniu dość ciepło,ale nie gorąco)udałsię do pokoju kacpra ,był tam również bartoszsiedział na łóżku,ojciec powiedział do niego,żeby wyszedł,chłopak spełnił polecenie ojca,poszedł do swojego pokoju,ojciec zamknal drzwi ,kacper siedział na fotelu,ojciec zaczał na niego krzyczeć,że sięnie chce uczyć i pyskuje do nauczycieli,kacper powiedział ,że pyskowałtylko do nauczycielki fizyki ,jednanauczycielka,to nie całe ciało pedagogiczne ,ojciec powiedział,żeby nie przeginał ,że za to ,że się nie uczy i pyskuje dostanie srogie baty,kazał mu położyć sięna łózku ,wyciagnal z szafy gruby czarny pas(miał na sobie spodnie bez paska) ,złożyl pas na półi zaczał go bić,po5pasie chłopak mysłał ,że to już koniec chciał już obrócić się na plecy ,ale ojciec kazał mu niespodziewanie ściągnąć spodnie ,ale pozwolił mu zostać w majtkach (po raz pierwszy kacper dostał laniena majtki),kacper spełnił polecenie ojca ,spuścił spodnie do kostek a ojciec zaczał lanie od nowa ,chłopak dostał wszystkich pasów 22 ,po laniu mógł włózyć spodnieojciec połózył pas obok kacpra,powiedział,że to ku przestrodze ,że jak następnym razem chłopak coś przeskrobie,będzie tak karany ,kazał jeszcze kacprowi powiesić pas wszafie jak dojdzie do siebie ,a sam wyszedł z pokoju,kacperjeszcze kilka minut leżał na łózku płacząc ,laniebyło słychać w pokoju bartka,bo tak kacperkrzyczał. cdn.
Po trzech miesiącach lanie dostali kacper oraz bartosz za to,że byli bardzoniegrzeczni ,nie słuchali ojca ani mamy ,zaczęli się donich stawiać .Ojciec się zdenerwował ,powiedział,że jak się obaj nie uspokoją to będzie żle ,chłopcy nie słuchali go ,ojciec powiedział do nich,żeby poszli do pokoju bartoszai tam na niego zaczekali,chłopcy poszli do pokoju ,kacper usiadł na łozku a bartosz na krześleobokniego ,po minucie ojciec przyszedł ,powiedział do chłopców,że dzisiaj bardzo są niegrzeczni,że muszą zostać ukarani ,kazał im obu ściagnac spodnie do kostek (mogli zostać w majtkach) ,potem kazał im położyć się na łózku ,wyciągnąl ze spodni skórzany brązowy pas ,złozył na półi zaczał ich bić ,najpierw bił kacpra ,chłopak dostał 15pasów,potem ojciec bił bartosza ,też dostał 15pasów ,po laniu chłopacy mogli włozyć spodnie ,aojciec wsunąl pas w szlufki i wyszedł z pokoju,a chłopcy jeszcze kilka minut leżeli na łózku płacząc.Kolejne lanie dostał bartosz po dwóch tygodniach za  to,że dostał w szkole uwagę od pana wuefisty ,że pyskuje .Gdy po przyjściu do domu bartosz zjadł obiad i poszedl słuchać sobie muzyki do swojego pokoju ,czekał na ojca,bo wiedział,że zostanie ukarany ,po godzinie ojciec przyszedł do domu ,zjadł obiad ,potem poszedł do duzego pokoju ogladć telewizję,kacper poszedł z dzienniczkiem do niego ,ojciec wzial do ręki długopis i podpisał uwagę,potem powiedział ,żeby bartosz przygotował się do kary,ojciec poszedł do sypialni po pas(miał na sobie spodnie bez paska) ,bartosz w tym czasie postawił na środku pufę ,po 2minutach ojciec przyszedł z pasem w ręku(był to czarny szeroki pas ze skóry) ,kazał bartoszowi połozyć się na tej pufie,ale najpierw ściągnąć spodnie,bartosz spełnił życzenie ojca,ojciec złozył pas na pół izaczał go bić ,chłopak dostał 16mocnych pasów,po laniu mógłwłozyć spodnie i poszedł do siebie,a ojciec wsunąl pas w szlufki i wrócił do ogladania telewizji. cdn.

Magda & Milena

$
0
0
MAGDA & MILENA

- Nalej pan jeszcze jednego - powiedziała Milena bełkotliwym ledwie słyszalnym głosem do barmana.
- Może już starczy? Zdaje mi się że masz już dosyć picia na dziś - powiedział do niej barman.
- To ja zdecyduje kiedy mam dość , zresztą co ty możesz wiedzieć, jesteś tylko facetem. Nienawidzę facetów, są wstrętnymi egoistami i myślą tylko o sobie.
- Widzę że to głębsza sprawa - barman nalał Milenie kolejną porcje whiskey - może chcesz pogadać?
- Co tu dużo gadać, ten drań rzucił mnie dla innej, bydlak jeden. Po trzech latach związku, on mnie rzucił. Wiesz co powiedział? - Maleńka wybacz ale zakochałem się w innej, z nami już koniec. - Ot tak po prostu, koniec. Parszywy gnojek, a ja go tak kochałam. Chciałam spędzić z nim resztę życia.
Milena pociągnęła ostatni łyk whiskey i wstała od stołu. Zatoczyła się i rąbnęła brodą o kant barku. Barman natychmiast podbiegł do niej z pomocą. Z rany na brodzie sączyła się krew.
- Nie dotykaj mnie! Nie potrzebuje już faceta do pomocy, sama sobie poradzę!
- Milena jesteś pijana daj sobie pomóc - powiedział zatroskany barman. -Zaraz zamykamy to odwiozę cię do domu. Nie wszyscy faceci są tacy jak ten twój były.
Barman podał Milenie papierowe ręczniki, aby mogła zatamować krew płynącą po jej brodzie i szyi. Milena wzięła ręczniki, ale była zbyt pijana żeby mogła sobie poradzić sama. Całej scenie przypatrywała się kobieta siedzącą samotnie z boku baru. Po chwili podeszła do barmana.
- Niech pan ją zostawi, ja się nią zajmę. Widać że ma awersje do mężczyzn. Odwiozę ją do domu. To moja znajoma z osiedla.
- Naprawdę? Wielkie dzięki sama pani widzi w jakim jest stanie, ubzdryngoliła się w trupa, i nie chce sobie pomóc.
- Chodź ze mną Milena, zabiorę cie do domu, masz już dość - powiedziała kobieta.
- A coś ty za jedna - wybełkotała Milena ledwo trzymając się na nogach.
- Jestem Magda mieszkamy na jednym osiedlu, poznajesz mnie?
- Nieeee, jakoś nie, a już kojarzę, to ty jesteś ta lesbą, o której wszyscy gadają - wybełkotała znowu Milena.
- Tak to ja, a teraz chodź.
Magda wzięła Milenę pod ramie i zaprowadziła ją do swojego samochodu. Ta ledwo już cokolwiek kontaktowała. Wsadziła ją na tylne siedzenie, a sama usiadła za kierownicą. Magda nigdy nie piła alkoholu, to nie było w jej naturze. Nawet gdy chodziła do pubu, to zamawiała drinki bezalkoholowe, tak jak dzisiaj. Sprawdziła jeszcze czy Milena miała zapięte pasy i ruszyła do domu.
- Pod jakim numerem mieszkasz? - zapytała gdy dojechały na osiedle.
- Pod nieszczęśliwym.
- A dokładniej? - dociekała Magda przewracając oczami.
- Pod bardzo nieszczęśliwszym - wybełkotała Milena i zaczęła szlochać. Krew na jej brodzie zdążyła już zastygnąć i zrobiła się wielka skrzeplina, która obrzydliwie zwisała z jej twarzy. - Niedobrze mi, będę rzygać. Magda tylko spojrzała w jej stronę, a ona zwymiotowała wprost na siebie, wyglądała okropnie. Magda o mało sama nie zwymiotowała z obrzydzenia. Jakoś jednak powstrzymała odruch wymiotny i dalej już było tylko lepiej.
- Dobra idziemy do mnie - powiedziała rzeczowo Magda, i wyciągnęła Milenę z samochodu. Całe szczęście że była już noc, i nikt ciekawski się na nich nie gapił. Zaprowadziła Milenę do swojego apartamentu, który mieścił się na najwyższym pietrze budynku i zamknęła za sobą drzwi. W domu zaciągnęła pijaną dziewczynę do łazienki i postawiła ją w prysznicu. Wzięła słuchawkę od prysznica i spłukała ją chłodną wodą. Milenę nieco to otrzeźwiło, ale i tak była pijana jak bela. Magda zaczęła ściągać z niej zarzygane ubrania, jeden po drugim. Rozebrała Milenę do naga i umyła ją ciepłą wodą lecącą ze słuchawki. Milena poddawała się jej zabiegom bez oporów, zresztą było jej wszystko jedno co się z nią dzieje. Jedyne czego pragnęła to iść spać. Magda wytarła ją pobieżnie ręcznikiem i założyła jej swój T-shirt. Zaprowadziła ją do gościnnej sypialni i położyła do łóżka.
- Prześpij się porozmawiamy jutro - powiedziała wychodząc z pokoju.
Milena jednak już tego nie słyszała, usnęła jak tylko przyłożyła głowę do poduszki.

Magda zaparzyła sobie herbatę, wiedziała że i tak już dziś nie uśnie. Brudne ciuchy Mileny wrzuciła do pralki i włączyła pranie, żeby ubrania były gotowe na jutro. Usiadła w fotelu i zaczęła rozmyślać o całej sytuacji, i o tym co jej Milena powiedziała, mówiąc że jest lesbą i wszyscy o niej gadają. Faktycznie była lesbijka i już dawno przestało ją obchodzić co ludzie o niej gadają. Od zawsze wiedziała że jest inna, i że faceci jej nie pociągają. Magda była dojrzałą kobietą po trzydziestce. Miała własną firmę, zajmującą się transoptorem. Większość jej pracowników była mężczyznami, więc doskonale się na nich znała, i wiedziała jak kierować zespołem samych facetów. Na samym początku oznajmiła im że jest lesbijką, i nie życzy sobie żadnych plotek na jej temat w pracy. Jak na trzydzieści pięć lat, trzymała się bardzo dobrze. Magda zawsze dbała o siebie i swój wizerunek. Była szczupłą brunetką o niebieskich oczach. Zawsze regularnie chodziła do spa i kosmetyczki. Miała nawet własnego fryzjera. Do pracy z reguły ubierała się dość konserwatywnie, przeważnie garsonka lub kostium z dopasowanymi spodniami. W domu natomiast pozwalała sobie na luźne ubrania. Zawsze dbała o to, żeby jej życie prywatne nie mieszało się z zawodowym. Magda nie była jedynaczką, miała starszego od siebie o sześć lat brata. Gdy Magda miała 14 lat, jej rodzice zginęli w katastrofie lotniczej, kiedy wracali z podróży służbowej. Magda bardzo przeżyła ich śmierć, z dnia na dzień stała się dorosła. Opiekę nad nią przejął jej brat, i wychowywał ją dopóki nie usamodzielniła się na tyle, żeby wyprowadzić się z domu. Jacek zamieszkał w domu po rodzicach, natomiast Magda ze swojej części majątku rozkręciła biznes transportowy. Z bratem nie spotykali się zbyt często, gdyż każde z nich prowadziło intensywne życie zawodowe. Jacek założył własną rodzinę i ma dwójkę dzieci. Magda jak tylko mogła, to starała się chociaż dwa razy w roku z nim spotkać. Chociażby na święta. Kochała go jak ojca. Mieli tylko siebie i mimo że mieszkali na dwóch końcach Polski, to starali się trzymać ze sobą chociaż telefoniczny kontakt. Jej brat dowiedział się jako pierwszy że jego siostra jest lesbijką, gdy mu to powiedziała, ten tylko ją przytulił i powiedział że od dawna już to wiedział. Jedyne czego chciał, to to żeby Magda była szczęśliwa, a czy to była kobieta czy mężczyzna, nie miało to dla niego znaczenia. To on ją namawiał żeby nie trzymała swojej orientacji seksualnej w tajemnicy, i zawsze ją wspierał, kiedy tylko go potrzebowała. W tej chwili Magda nie była w żadnym związku. Z poprzednia partnerką rozstała się rok temu i nie szukała jakiegoś nowego związku, chciała sobie trochę odpocząć.

Dopiła herbatę i położyła się do łózka, miała nadzieję że chociaż odrobinę złapie snu. Nawet nie wiedziała kiedy zasnęła, obudził ją budzik, który nastawiła sobie na siódma rano. Była sobota, ale ona zawsze była rannym ptaszkiem, i nawet w weekendy nie lubiła wylegiwać się w łóżku. Zapukała do pokoju w którym spała Milena, nikt nie odpowiadał, więc po cichutku weszła do środka, aby sprawdzić czy wszystko w porządku. Milena spała jak zabita. Magda wyszła z pokoju i poszła do kuchni. Włączyła ekspres do kawy, i poszła wziąć prysznic. Ubrała się w luźne dresy i przygotowała Milenie jej ubrania, które wcześniej wyprała i wyprasowała. Zrobiła sobie jaja na boczku z tostem. Zjadła śniadanie i nalała sobie kawy. Czekała aż Milena się obudzi. Zastanawiała się co taka dziewczyna jak ona, robi na takim osiedlu dla zamożnych. Widywała ją czasami, ale nigdy nie zamieniły ze sobą oni słowa. Znały się jak to się mówi “tylko z widzenia”. Nie żeby oceniała ją po wyglądzie, nigdy nie lubiła oceniać tak ludzi, po prostu Milena nie wyglądała ani nie zachowywała się jak reszta ludzi z sąsiedztwa. Widywała ją z jej chłopakiem, ale tylko może ze dwa, trzy razy.
Po godzinie usłyszała dźwięk odkręcanej wody i po chwili w kuchni pojawiła się Milena. Wyglądała jak siedem nieszczęść. Wory pod oczami, spuchnięte pół twarzy od wczorajszego upadku, włosy posklejane i w nieładzie. Spojrzała niepewnie na Magdę i rozejrzała się dookoła. Zbytnio nie pamiętała jak się tu znalazła. Choć Magdę pamiętała, że jej pomogła wczoraj w barze. Nie znała jej osobiście ale wiedziała kim jest.
- Cokolwiek wczoraj zrobiłam i cokolwiek powiedziałam to bardzo panią przepraszam, zwykle się nie upijam. Właściwie to wczoraj była wyjątkowo parszywa sytuacja i....właściwie to co ja tu robię? W dodatku rozebrana...Boże jak mnie głowa boli - niezgrabnie tłumaczyła się Milena. Było jej strasznie wstyd. W dodatku znajdowała się w obcym domu, z obcą kobietą. Naprawdę musiała się wczoraj nieźle zdoić. Ale to wszystko przez tego jej chłopaka. Byłego chłopaka. Zdała sobie właśnie sprawę że nie ma gdzie mieszkać. Usiadła do stołu i rozryczała się. Magda podeszła do niej i złapała ją za rękę.
- Spokojnie nie płacz, nic się nie stało żebyś musiała mnie przepraszać, po prostu za dużo wczoraj wypiłaś. Jeżeli o mnie chodzi, to wszystko jest w porządku. Mam na imię Magda. Jeżeli ci to nie przeszkadza to przejdźmy na ty.
Milena pokiwała twierdząco głową. Przedstawiła się jej. Magda opowiedziała jej cały wczorajszy wieczór aż do dziś. Milena była zawstydzona, na szczęście Magda okazała się bardzo wyrozumiała, i nie dawała jej powodów do zażenowania. Każdemu mogło się zdarzyć. Pozwoliła nawet wziąć jej prysznic, z czego Milena z ochotą skorzystała. Milena wzięła prysznic, ubrała się i przyszła z powrotem do kuchni. Magda zrobiła jej śniadanie i zaparzyła świeżą kawę. Obie zaczęły rozmawiać, Magda opowiedziała jej o sobie i swoim życiu. Milena natomiast zaczęła opowiadać jej o swoim.

Wczoraj właśnie obchodziła swoje 22 urodziny, kiedy jej chłopak oznajmił, że nimi już koniec, bo zakochał się w innej. Była zrozpaczona, nie wiedziała co robić, dokąd iść. Miała przecież takie plany na przyszłość. Wystarczyło tylko jedno zdanie wypowiedziane przez jej byłego już chłopaka, a zawaliło się jej całe życie w ciągu zaledwie kilku sekund. Poszła do pubu i po prostu upiła się. Chciała zagłuszyć swój ból alkoholem. Pomogło, ale tylko na chwile, niestety ból pozostał.
Milena pochodziła ze wsi. Jako że była najstarsza z pięciorga dzieci, rodzice pokładali w niej ogromne nadzieje. Pragnęli aby przejęła po nich gospodarstwo rolne i kontynuowała rodzinne tradycje. Niestety Milena już od dziecka nienawidziła prac w polu. Nie raz oberwała od ojca rózgą, za to że nie chciała wieczorem doić krów, bo wolała iść na wiejska zabawę. Zawsze buntowała się z tego powodu. Po gimnazjum chciała iść do liceum, ale oczywiście rodzice woleli żeby poszła do szkoły rolniczej. Jednak ona uparła się, że pójdzie do liceum bo ma inne plany na życie, i ojciec w końcu skapitulował, myśląc że może po szkole opamięta się i zmieni zdanie. Milena im była starsza, tym bardziej się buntowała. Nie cierpiała wyrywać braków, czy robić koło zwierząt. Ojciec niedawno zakupił nowe maszyny rolnicze, więc było lżej, ale i tak nie cierpiała wsi. Chciała wyrwać się niej jak najszybciej. W ostatniej klasie liceum oznajmiła rodzicom że wyjeżdża szukać nowego życia w mieście. Rodzice byli załamani, ale w głębi duszy spodziewali się, że Milena nie zostanie na wsi. Dlatego uzbierali pewną kwotę pieniędzy specjalnie dla niej, aby mogła realizować swoje życiowe plany.
Na jednej z wiejskich dyskotek poznała pewnego chłopaka Tomka. Od razu go zauważyła, ponieważ wyróżniał się od reszty tłumu. On również zwrócił na nią uwagę. Milena miała długie kasztanowe włosy sięgające za ramiona, oraz piwne oczy. Na twarzy miała kilka piegów od słońca, co dodawało jej niezwykłej dziewczęcości. W parze z jej drobną budową ciała wyglądała raczej na 16 niż na 18 lat, które właśnie skończyła. Jak słusznie zauważyła po jego wysublimowanym wyglądzie, Tomek nie pochodził z jej stron. Miał na sobie dobrej jakości letni lniany garnitur, w którym wyglądał bardzo ponętnie. Był szatynem o szarych dużych oczach. Kiedy się uśmiechnął jej widokowi ukazały się równiutkie białe zęby, a na policzkach niewielkie dołeczki. Leciała na niego każda dziewczyna na dyskotece, ale to na Milenę najbardziej zwrócił uwagę. By taki szarmancki, postawił jej drinka i razem przetańczyli cały wieczór. Powiedział jej że przyjechał do swojego kolegi na kawalerskie, i tak znalazł się na wiejskiej dyskotece. Był zafascynowany tutejszym klimatem, który był zupełnie inny niż ten w którym on się obracał. Tomek pochodził z zamożnej rodziny i żył na koszt bogatych rodziców. Miał 24 lata i jego ojciec powiedział że najwyższy czas żeby zaczął na siebie zarabiać, i dał mu stanowisko w swojej firmie. Tomek okazał się pojętnym uczniem, i szybko awansował. Wprowadził do firmy nowoczesne techniki, których nauczył się podczas studiów za granicą. Skutkowało to nowymi kontraktami. Jego ojciec był z niego dumny i w przyszłości, kiedy on sam odejdzie na emeryturę Tomek miał przejąć kontrole nad firmą, i rządzić samodzielnie.

Milena skończyła liceum, zdała maturę. Z w tym czasie regularnie spotykała się z Tomkiem. Zakochała się w nim bez pamięci. Chociaż zawsze prześladowało ją to, że pochodziła ze wsi i nie była bogata. Co prawda jej rodzice nie narzekali na brak pieniędzy, ale do tego jakie życie wiódł Tomek i jego rodzina, to było im bardzo daleko. Czasami zastanawiała się co on w niej widzi, przecież mógłby mieć każdą inną z jego sfer, a wybrał właśnie ją. On zawsze zapewniał ją, że to w niej się zakochał, a miłość nie zna granic. To jej wystarczyło. W wakacje oznajmiła rodzicom że wyjeżdża z Tomkiem do Wrocławia i będzie z nim mieszkać. Tam też chce zacząć studia. Odkąd jej najbliższa przyjaciółka wylądowała na wózku inwalidzkim, z powodu paraliżu dolnych kończyn po wypadku samochodowym, a ona nie była w stanie jej pomóc, wówczas przysięgła sobie, że zostanie rehabilitantką, i będzie pomagać takim właśnie ludziom, aby mogli kiedyś stanąć na własne nogi. Zawsze lubiła pomagać innym, zwłaszcza niepełnosprawnym. Rodzice pobłogosławili ją na jej dalszą drogę życia, już dawno zdali sobie sprawę że ich pierworodna córka nie nadaje się do życia na roli. Kochali ją bardzo i pragnęli tylko żeby była szczęśliwa. Nie chcieli aby była na wiecznym utrzymaniu Tomka, więc wpłacili jej na konto pięćdziesiąt tysięcy złotych, aby mogła rozpocząć swoje wymarzone studia. Pożegnanie było bardzo wzruszające. Milena płakała jak bóbr żegnając się ze swoim rodzeństwem i rodzicami. Obiecała że będzie jak najczęściej do nich dzwonić i przyjeżdżać kiedy tylko będzie mogła. Tomek obiecał rodzicom że się nią zaopiekuje i żeby się nie martwili. Oboje rozpoczęli wspólne życie we dwoje. Tomek miał wspaniały apartament na nowo wybudowanym osiedlu. Ceny były tam bardzo wysokie, więc mogli pozwolić sobie tylko na nie ludzie zamożni. Osiedle było zamkniętym kompleksem tylko dla mieszkańców. Miało własną ochronę i monitoring, natomiast w lecie otwarty basen. Było tam mnóstwo zieleni i plac zabaw dla najmłodszych. Wieczorami można było się przejść po niewielkim parku, co było bardzo wygodne, zwłaszcza w letnie długie wieczory, kiedy nie chciało się specjalnie daleko wychodzić z domu. Milena uwielbiła ten kompleks. Nigdy w życiu nie było by jej na to stać, ale Tomek rozpieszczał ją w każdym calu, i powiedział jej, że nie musi martwic się o pieniądze. Milena dostała się na wymarzone studia i rozpoczęła nowe życie u boku Tomka. Szybko przyzwyczaiła się do luksusowego stylu życia. Z Tomkiem było jej bardzo dobrze, dbał o nią i troszczył się aby nic jej nie brakowało, u jego boku nie musiała martwić się o pieniądze, dlatego mogła skupić się na studiach. Szło jej bardzo dobrze. Zamożne życie wcale nie spowodowało że przestała pomagać ludziom potrzebującym. Wręcz przeciwnie, regularnie wysyłała pieniądze na rzecz fundacji zajmującej się rehabilitacją osób niepełnosprawnych. Na studiach zaangażowała się projekt dotyczący rehabilitacji dzieci z porażeniem mózgowym. W ramach projektu rehabilitowała dzieci z najuboższych rodzin za darmo, oczywiście pod nadzorem profesjonalisty. Wszystko szło świetnie przez dwa lata. Po dwóch latach Tomek z dumą oznajmił że został głównym prezesem firmy, i teraz to on podejmuje wszystkie decyzje. Milena była bardzo szczęśliwa i dumna ze swojego chłopaka. Coś jednak zaczęło się zmieniać. Tomek jako prezes zmienił się, już nie był jej miłym i dobrym Tomkiem. Stał się Tomaszem, powiedział że to brzmi bardziej profesjonalnie. Rzeczywiście stał się bardziej poważny. Mówił inaczej, ubierał się inaczej. Tłumaczył się tym, że prezes musi się wyróżniać pośród personelu. Milena starała się to zrozumieć, ale nie podobał jej się jej nowy Tomasz. Nowe stanowisko zmieniało go nie do poznania. Coraz częściej nie wracał wieczorem do domu, tłumacząc się ważną naradą. Już nawet nie zabierał jej na bankiety, które tak bardzo lubiła, i to nie dlatego że chciała się zabawić w bogatym towarzystwie, ale dlatego że mogła pozyskać sponsorów do swojego projektu w którym uczestniczyła. Jednak czarę goryczy przelała pewna sytuacja przed zbliżającym się kolejnym bankietem. Milena tym razem miała nadzieje że Tomasz ją zabierze, zwłaszcza że wyraźnie było na zaproszeniu napisane “z osoba towarzyszącą”. Gdy zapytała się go o wspomniany bankiet, on spojrzał na nią z rezygnacją i powiedział.
- Kochanie spójrz na siebie, ty pochodzisz ze wsi, nie żebym miał coś przeciwko ludziom ze wsi, ale sama pomyśl co by ludzie powiedzieli, przecież to byłby mezalians, a ostatnio w ogóle nie dbasz o siebie. Kiedy ostatnio byłaś u kosmetyczki, czy u fryzjera, przecież pieniędzy to ci chyba nie brakuje co?
Milena stanęła jak sparaliżowana słysząc jego słowa. Faktycznie trochę się zaniedbała, ale wcale nie odbiegała wyglądem od innych kobiet, ale u Tomasza oczywiście musiało być wszystko perfekt. Dla niej wygląd nigdy nie był na pierwszym miejscu, ale dbała o siebie dla Tomasza, żeby był z niej zadowolony. Kiedy już pierwszy szok minął i jakoś pozbierała się do kupy, powiedziała.
- Jakoś wcześniej ci to nie przeszkadzało, powiedz, czy ty się mnie wstydzisz?
- Wcześniej to nie byłem prezesem poważnej firmy kotku, i proszę nie bierz tego do siebie, bądźmy dorośli. Zresztą porozmawiamy jak wrócę, bo jestem już spóźniony - powiedział i wyszedł z domu zostawiając ją samą.
Milena przepłakała całą noc. Rozmyślała o wszystkim, o tym jak ją potraktował, i o tym jak stanowisko potrafi zmienić człowieka. Owszem pochodziła ze wsi, ale wcale się tego nie wstydziła. Jej rodzice prowadzili dobrze prosperujące gospodarstwo rolne. Jej młodszy brat okazał się być świetnym rolnikiem, i to on zamierzał przejąć schedę po ojcu. Tomasz przecież dobrze wiedział kim ona jest, jak zabierał ją do Wrocławia z zamiarem spędzenia z nią reszty życia. Wycieńczona zasnęła na kanapie. Nad ranem usłyszała zgrzyt zamka i otwieranie drzwi. Tomasz był nieźle zamroczony, poszedł prosto do sypialni ignorując ją. Milena w tej sytuacji nie miała mu nic już do powiedzenia. Wzięła prysznic, zjadła śniadanie i wyszła na uczelnie. Po powrocie zastała go siedzącego w fotelu. Była nieco zdziwiona że o tej porze jest już w domu. Tomasz wstał i podszedł do niej.
- Milena już dłużej nie mogę tego ciągnąć, powiem ci wprost. Z nami już koniec, zakochałem się w innej. Sama wiesz jak to jest, rodzice też mnie naciskali no i.....
- Nie mogę tego słuchać - wykrzyczała mu w twarz i wybiegła z domu tak jak stała.
Poszła do najbliższego pubu, i tam piła cały wieczór, chcąc zagłuszyć ból który zżerał ją od środka. Tak właśnie zastała ją Magda.

Milena skończyła swoją opowieść, a łzy rzewnie leciały jej po policzkach. Płakała jak mała dziewczynka. Magda wzięła ją w ramiona i przytuliła.
- Już dobrze, nie martw się, są jeszcze porządni faceci na tym świecie, uwierz mi.
- A ty niby skąd możesz o tym wiedzieć?
- Uwierz mi, wiem.
- W takiej sytuacji nie wyobrażam sobie żeby dalej z nim mieszkać, z nami już koniec, Boże nawet nie mam dokąd pójść.
- Słuchaj mam dla ciebie pewna propozycje, możesz zamieszkać u mnie, dopóki sobie wszystkiego nie poukładasz.
- Naprawdę? Nie, nie mogę ci się narzucać masz przecież własne życie.
- Gdyby mi to przeszkadzało, nie proponowałabym ci tego, ja w tej chwili jestem sama, więc przyjemnie by mi było gdybyś dotrzymała mi towarzystwa przy porannej kawie.
Milena spojrzała na nią dziwnie, nie wiedząc jak jej wytłumaczyć że ona nie jest homo.
- Nie martw się nie zamierzam cie uwieść, czysta koleżeńskość - uprzedziła jej pytanie Magda.
Milenie ulżyło że nie musiała się tłumaczyć.
- W takim razie zgoda, dziękuje ci Magda, jesteś super babką. Mam tylko prośbę, wszystkie wydatki dzielimy na pól, nie chce być na twoim utrzymaniu. Mam pieniądze od ojca na studia, i sama już zresztą zaczęłam nieźle zarabiać, rehabilitując bogaczy.
- Jeżeli to sprawi że poczujesz się lepiej to zgoda - powiedziała Magda i jeszcze raz objęła ją w geście sympatii.
Milena zaczęła kolejne nowe życie. Ucieszyła się nawet, że nie musi się wyprowadzać z tego pięknego kompleksu. Martwiło ją tylko to że może natknąć się na Tomasza, a to było ostatnią rzeczą na którą miała ochotę. Bardzo przeżyła rozstanie z Tomaszem. Potraktował ją jak śmiecia, ot tak zmienił na bardziej odpowiedni model pasujący do jego nowego wizerunku. Jedyne za co była mu wdzięczna, to to że powiedział jej że ma inną, a nie zdradzał ją po kątach. Z Tomaszem spotkała się tylko raz, dwa dni później, gdy zabierała swoje rzeczy. W zasadzie to żadne z nich nie miało nic do powiedzenia. Tomasz przypatrywał się jak pakuje swoje rzeczy, a ona robiła to tak szybko jak to możliwe. Chciała jak najszybciej wyrwać się z tego mieszkania i z tego życia. Udawała przed nim silną i niezależną kobietę. Jednak wcale tak nie było. W środku cała się trzęsła, targały nią ambiwalentne uczucia. Z jednej strony cały czas go kochała mimo że ją tak skrzywdził, z drugiej natomiast nienawidziła. Sama nie wiedziała które uczucie było gorsze. Na pożegnanie zapytał ją tylko czy ma gdzie mieszkać. Ona jednak z miną pełną pogardy odpowiedziała mu, że ma się o nią nie martwić i że sobie poradzi. Wyszła z mieszkania zatrzaskując za sobą drzwi, Tomasz był już dla niej rozdziałem zamkniętym. Z Magdą układało jej się bardzo dobrze. Zaprzyjaźniły się ze sobą. Okazało się ze mają ze sobą dożo wspólnych zainteresowań, a co za tym szło i mnóstwo tematów do rozmowy. Milena traktowała Magdę raczej jak starszą siostrę niż przyjaciółkę. To jej zwierzała się ze swoich problemów, z porażek czy sukcesów. Magda jako doświadczona bizneswoman zawsze służyła Milenie dobrą poradą, co skutkowało kolejnymi finansowymi sukcesami. Milena będąc już na czwartym roku studiów była wziętą rehabilitantką. Mimo wszystko nie było łatwo zapomnieć jej o Tomaszu. Widywała go czasami z nową siksą, ale udawała że ich nie widzi. W domu natomiast wtulała się w poduszkę i płakała, mimo że minęło już dwa miesiące od rozstania. Magda doskonale wiedziała że Milena cały czas przeżywała rozstanie. Tyle razy ją pocieszała, tłumaczyła, ale Milena zdawała się nie rozumieć jej argumentów i nadal, ale już potajemnie wypłakiwała swoje smutki. Magda w końcu nie wytrzymała. Wtargnęła do jej pokoju i ze znaną jej władczością powiedziała.
- Wstawaj! Mam już dość tego że wypłakujesz łzy na takiego dupka, którego bardziej obchodzi własna dupa niż wspaniała kobieta. Chcesz płakać, to ja dam ci teraz powód do płaczu.
Milena spojrzała na Magdę ze strachem w oczach, jeszcze nigdy nie widziała swojej przyjaciółki takiej zdenerwowanej. Podniosła się z łóżka i spojrzała na Magdę, ta natomiast bez najmniejszego zastanowienia się chwyciła Milenę za nadgarstek i zaczęła wymierzać jej solidne klapsy na tyłek.
- Hej, co ty robisz przestań, to boli!
Magda w ogóle nie zamierzała przestać, wręcz przeciwnie zdjęła jej leginsy a potem majtki i zaczęła wymierzać klapsy na golą pupę. Raz w jeden raz w drugi pośladek. Milena zaczęła się wiercić i kopać nogami. Rozpłakała się w końcu, ale bardziej z zaskoczenia niż z bólu. Oto ona dorosła kobieta leżała na kolanach innej kobiety i dostawała lanie jak mała dziewczynka. Nie wiedziała czy to jej się śni, czy to dzieje się naprawdę, ale to nie był sen, ból był realny i coraz silniejszy.
- Teraz możesz sobie płakać - powiedziała Magda - zachowujesz się jak mała dziewczynka to dostałaś lanie jak mała dziewczynka.
Milena była w szoku, naprawdę płakała, ale nie dlatego ze została upokorzona, ale dlatego ze ból sprawiał że mogła wypłakać w końcu swoje ostatnie smutki i złości, które nią targały i ostatecznie zakończyć sprawę związku z Tomaszem. Kiedy już pierwszy szok minął i ból nie był już taki intensywny, Milena podniosła się z kolan Magdy i po prostu przytuliła się do niej.
- Przepraszam, chyba naprawdę potrzebowałam solidnego lania, aby się otrząsnąć tego marazmu w którym się znalazłam. Magda również przytuliła Milenę do siebie i razem przez chwile tkwiły we wspólnym uścisku. Milena wstała i założyła z powrotem majtki i leginsy. Magda również wstała i zaprowadziła Milenę do lustra.
- Milena zależy mi na tobie, jak na młodszej siostrze i nie pozwolę, żebyś marnowała sobie życie przez takiego palanta. Jesteś piękną młodą kobietą, która osiąga zawodowe sukcesy. Oglądają się za tobą mężczyźni i na pewno kiedyś trafisz na swojego księcia. Weź się w końcu w garść, bo nie omieszkam ponownie przetrzepać ci tyłka.
Milena uśmiechnęła się i zaczęła pocierać swoją zbolałą pupę.
- Nie martw się o mnie “siostrzyczko” wszystko będzie dobrze.

Po tym incydencie Milena zdała sobie sprawę że powoli spadała w otchłań swoich smutków i to był najwyższy czas żeby z tym skończyć. Wzięła się w garść, o Tomaszu już nie myślała, poświęciła się pracy. Z Magdą zaczęły chodzić na bankiety i imprezy dobroczynne. Wszystko zaczęło się układać. Milena miała kilka niezobowiązujących randek, ale to nie było to. Milena oprócz kochającej rodziny, znalazła w życiu swoją bratnią duszę Magdę, wiedziała że zawsze może na niej polegać. Pokochała ją jak własną siostrę.
Któregoś dnia Milena wróciła wcześniej do domu, ponieważ w ostatniej chwili profesor odwołał zajęcia na uczelni. Weszła jak zwykle do domu, ale nikogo nie zastała. Chociaż Magda mówiła że ma dziś wolne. Rozebrała się, i poszła do swojego pokoju. Po drodze usłyszała jakieś dziwne dźwięki dobiegające z Magdy sypialni. Z zaciekawieniem podeszła do drzwi, które były odrobinę uchylone. To co zobaczyła zszokowało ją. Na łóżku leżała naga kobieta, na oko 28 letnia. Leżała na brzuchu, jej ręce były przywiązane w nadgarstnikach jedwabnymi wstążkami do szczebelek u wezgłowia łózka. Nogi miała rozsunięte w rozkroku i jęczała cichutko z rozkoszy. Przy łóżku natomiast stała Magda, ubrana jak kobieta wamp, które widywała na okładkach czasopism pornograficznych. Magda miała na sobie długie kozaki aż za kolana, skórzany stanik i majtki, a w ręku trzymała niewielką dyscyplinę z której wychodziły rzemyczki związane w niektórych miejscach w malutkie supełki. Magda zaczęła delikatnie smagać dyscypliną po pupie dziewczyny, a ta z każdym uderzeniem jęczała z rozkoszy. Po jakiś dziesięciu uderzeniach Magda wzięła do reki patyczek w który było powpinanych mnóstwo piórek. Zaczęła jeździć tymi piórkami po całym ciele dziewczyny, a ona wiła się jak wąż. Milena nie wiedziała czy to z rozkoszy, czy dlatego że ją to gilgotało. Milena chciała jak najszybciej odejść do swojego pokoju, ale jakoś nie mogła. Patrzyła się na tą scenę jak zahipnotyzowana. Stała z otwartą buzią i patrzyła przez tą niewielką szparę w drzwiach zafascynowana. Nie znała Magdy od tej strony. Gdy Magda skończyła pieścić ciało dziewczyny piórkami, do reki wzięła pejcz i ponownie zaczęła bić po pupie leżącą dziewczynę. Tym razem jednak nieco mocniej. Dziewczyna jęczała i napinała wszystkie mięśnie. Widać że była podniecona. Milena zdała sobie sprawę że też jest podniecona. Nie wiedziała dlaczego, ale działało to na nią podniecająco. Nigdy wcześniej nie doznała takiego rodzaju podniecenia. Ręka mimowolnie zeszła na dół i Milena zaczęła masować swoją łechtaczkę doprowadzając się do orgazmu. Już nie patrzyła co się działo dalej, natychmiast pobiegła do swojego pokoju i padła na łózko. Przez kolejne minuty rozpamiętywała co właśnie zobaczyła, i co się z nią działo. W końcu wstała i wzięła długi prysznic. Po dwóch godzinach usłyszała zamykanie drzwi, i Magdę jak puka do jej pokoju.
- Proszę - odpowiedziała ochryple Milena.
Magda weszła i uśmiechnęła się do niej. Usiadła obok na łóżku. Już nie była w stroju wampa , wyglądała normalnie jak zawsze.
- Widziałam cię jak patrzyłaś - powiedziała wprost.
Milena natychmiast zaczerwieniła się na twarzy chyba wszystkimi kolorami tęczy.
- Ja...przepraszam...naprawdę nie zamierzałam...jakoś tak.... - nieskładnie tłumaczyła się Milena.
- Gdybym nie chciała żebyś patrzyła to bym ci na to nie pozwoliła, chciałam żebyś zobaczyła, to dodawało pikanterii całemu spotkaniu - Milena jeszcze bardziej zaczerwieniła się - podobało ci się?
Milena pokiwała tylko twierdząco głową, nie wiedząc co ma dalej powiedzieć.
- Śmiało nie musisz się mnie wstydzić. Mnóstwo ludzi robi takie rzeczy, są nawet specjalne fora, na których ludzie dzielą się swoimi doświadczeniami, naprawdę nie ma się czego wstydzić.
- Robisz to dla własnej satysfakcji czy bierzesz za to pieniądze? - dopytywała już śmielej Milena.
- Przeważnie dla własnej satysfakcji, ale zgłaszają się też do mnie mężczyźni, to wtedy biorę za to pieniądze.
- No bo wiesz, nie wiem jak mam to powiedzieć, ale podniecało mnie to, a ja no wiesz...
- Wiem, doprowadziłaś się do orgazmu, widziałam.
Milena jeszcze bardziej zawstydziła się, ale zarazem chciała o tym rozmawiać z Magdą. Poszły razem do salonu i Magda otworzyła butelkę Porto. Obie jeszcze długo rozmawiały o upodobaniach seksualnych Magdy.
Po kilku dniach Milena nadal nie mogła otrząsnąć się tego wydarzenia, i cały czas o tym rozmyślała. Wyobrażała siebie w roli tej dziewczyny leżącej przywiązanej do łóżka, tylko że zamiast kobiety stałyby jej ukochany mężczyzna. Mijały dni. Zbliżał się dobroczynny bankiet, którego Milena oczywiście nie mogła odpuścić. Tym razem jednak poszła sama. Sam bankiet przebiegał uroczo i po myśli Mileny. Ponownie udało jej się uzyskać fundusze dla fundacji z którą współpracowała. Wtedy zauważył ją Jarek, zaczęli razem rozmawiać, potem przetańczyli cały wieczór. Świetnie się im rozmawiało mimo że znali się od kilku godzin. Oboje mieli wrażenie że znają się od lat. Jarek również pochodził ze wsi, ale mimo swoich sukcesów, które osiągał jako inżynier, nigdy nie zapomniał swojego pochodzenia. Spotykali się od tygodni i oboje zakochali się w sobie bez pamięci. Na jednej z imprez Milena troszkę za dużo wypiła, kiedy wrócili do jego domu, Jarek wziął Milenę do sypialni, podciągnął jej sukienkę i zaczął zadawać jej solidne klapsy. Milena wierciła się i podskakiwała za każdym razem gdy Jarek uderzał w jej nagie pośladki. Sprawiało jej to ból, ale i tez przyjemność, sama nie wiedziała co, ale doskonale wiedziała że Jarek to jest mężczyzna którego szukała przez cale życie.
- Moja przyszła żona nie będzie upijać się na bankietach, to jest niedopuszczalne - powiedział Jarek i postawił ją na nogi. Ta rzuciła się na niego z uśmiechem na twarzy.
- Już nigdy więcej mój przyszły mężu, kocham cię, a jak będę niegrzeczna to mnie ukarzesz.
Oboje uścisnęli się i wylądowali w sypialni.

Milena z Jarkiem pobrali się i stali się nierozłączni. Milena znalazła mężczyznę swojego życia. Oboje spełniali swoje spankingowe fantazje. Czasem traktowali to jako urozmaicenie pożycia seksualnego, a czasem Jarek traktował lanie jako karę cielesną dla swojej żony. Wiedziała że ona tego od czasu do czasu potrzebuje. Mówiła mu że czuje się wtedy taka bezpieczna i kochana. Nie mieli przed sobą żadnych tajemnic. Milena po ślubie wyprowadziła się od Magdy, ale nigdy nie zerwała z nią kontaktu. Magda była świadkiem na jej ślubie i dziewczyny traktowały się jak siostry. Zawsze mogły na siebie liczyć, miały ze sobą stały kontakt. Milena skończyła studia i bardzo dobrze jej się powodziło. Jej spektakularnym sukcesem była dziewczynka z porażeniem mózgowym, która dzięki jej technikom rehabilitacyjnym stanęła na własne nogi, mimo że lekarze nie dawali jej dużych szans na powodzenie. Nawet opisywali ten przypadek w lokalnej gazecie. Po roku na jednej z imprez spotkała z Jarkiem swojego byłego chłopaka Tomasza. Był już z inną kobietą. Milena uśmiechnęła się do siebie z zadowoleniem, myśląc że tamta też miała go dosyć, jak tylko się na nim poznała. Tomasz nie wyglądał na szczęśliwego.
- Witaj Tomaszu, to jest mój mąż Jarek. Jarku to jest mój były chłopak Tomasz - powiedziała, i wszyscy przywitali się serdecznie.
- To jest moja dziewczyna Marta - przedstawił kobietę stojącą u jego boku- pięknie wyglądasz Mielenko. Czas ci służy. Czytałem o twoich sukcesach, gratuluje ci serdecznie - powiedział Tomasz i wysunął rękę aby jej pogratulować. Miała takie piękne jedwabiście miękkie dłonie. Tęsknił za nią, żałował że wtedy ją zostawił. Jego kolejne kobiety nie były już takie jak Milena i z żadną nie był dłużej jak kilka miesięcy. Tomasz przeprosił wszystkich chcąc porozmawiać z Milena sam na sam. Poszli zatem na taras.
- Naprawdę wyglądasz pięknie, tęskniłem za tobą. Chciałem cię przeprosić za wszystko co zrobiłem, i jak ciebie potraktowałem i wiedz że żałuje tego. Zrozumiałem że naprawdę cię kocham i zawsze cię kochałem.
- Na przeprosiny to już jest za późno, Tomasz. Teraz jestem szczęśliwą mężatką. Wybaczam ci, bo nie lubię żywić urazy, i życzę ci jak najlepiej, a miedzy nami już wszystko jest skończone. Niedawno zostałam prezesem fundacji, a ty chyba już nie jesteś prezesem swojej firmy, z tego co słyszałam, więc to chyba byłby mezalians nieprawdaż - powiedziała mu prosto w twarz i odwróciła się na pięcie zostawiając go z otwartą buzią ze zdziwienia.
Koniec

Opowiadania DD

$
0
0
WPROWADZENIE

Michał i Aneta byli małżeństwem już od dwóch lat. On był grafikiem w firmie informatycznej, natomiast ona prowadziła sklep, oraz wypożyczalnię strojów karnawałowych. Finansowo obojgu powodziło się dość dobrze, w każdym bądź razie nie narzekali na brak pieniędzy, na nadmiar jednak też nie. Żyli przeciętnie jak każde inne małżeństwo w ich wieku. Michał miał 25 lat, a Aneta 23 lata. Po ślubie zamieszkali w uroczym mieszkanku w Poznaniu, które razem kupili na kredyt. Mieszkanie miało salon połączony z kuchnią, oraz dwa pokoje. Dzieci na razie nie mieli, oboje postanowili że odłożą starania o dziecko do momentu, aż Aneta skończy 25 lat. Chcieli najpierw nacieszyć się sobą, i zobaczyć trochę świata, zanim założą pełną rodzinę. Poznali się na forum spankingowym, kręciło ich zamiłowanie do lania na pupę. Michał poszukiwał właśnie takiej kobiety, która będzie miała podobne upodobania do jego. Pochodził z konserwatywnej rodziny, miał jeszcze dwie młodsze siostry. Jego ojciec był zwolennikiem kar cielesnych, uważał że była to najlepsza metoda wychowawcza, ponieważ była bardzo efektywna, i jego dzieci stawały się bardziej pokorne i posłuszne. Przy tym nie był żadnym tyranem, wręcz przeciwnie, był kochającym mężem i ojcem, do którego każde z dzieci mogło przyjść ze swoim problemem. Każde z nich mogło liczyć na jego pomoc. Już jako nastolatek Michał był odpowiedzialnym chłopcem. Niejednokrotnie rodzice zostawiali mu młodsze siostry pod opieką w czasie ich nieobecności. Kiedy było trzeba Michał jako starszy brat, karał swoje niesforne siostry laniem na pupę. Już wtedy zdał sobie sprawę, że chciałby mieć w przyszłości żonę, która byłaby mu posłuszna, i kiedy trzeba by było ją skarcić, nie stawiałaby oporów. Na studiach zaczął odwiedzać fora spankingowe, i tam zaczął korespondować z Anetą. Pisali do siebie regularnie. Aneta opowiadała mu o sobie, a on o sobie. Pisała mu że zawsze poszukiwała w mężczyźnie nie nie tylko partnera, ale również opiekuna i doradcę. Sama była czami roztrzepana i niezorganizowana, i lubiła jak ktoś sprawował nad nią kontrolę. Zrozumiała to, kiedy była z pewnym chłopakiem, który lubił zabawy spankingowe, ale i też nie omieszkał przetrzepać jej tyłka gdy popadała w kłopoty. Ich drogi niestety rozeszły się, gdy jej chłopak dostał intratną propozycję pracy za granicą. Ona absolutnie nie zamierzała nigdzie wyjeżdżać, dlatego też ich związek rozpadł się drogą długotrwałej rozłąki. Aneta jednak zrozumiała, że to było to czego potrzebowała, i co tak naprawdę polubiła. Polubiła lanie jako erotyczną gierkę, ale również jako karę cielesną, i to na tym najbardziej jej zależało. Po kilku miesiącach mailowania oboje z Michałem stwierdzili, że to jest to, do czego oboje zostali stworzeni. Spotkali się w realu, i byli sobą zachwyceni. Aneta długowłosa brunetka o pięknych kasztanowych włosach, i piwnych dużych oczach, szczupła i filigranowa, od razu przypadła mu do gustu. On natomiast był pewnym siebie i dobrze zbudowanym mężczyzną o krótkich ciemnych włosach i szarych oczach. Przypominał jej ulubionego aktora Mata Bomera, a to był już duży plus na jego korzyść. Od pierwszej randki byli dopasowani jak dwie idealnie pasujące do siebie połówki. Doskonale się rozumieli, i po sześciu miesiącach narzeczeństwa, pobrali się i stali się małżeństwem. Ufali sobie bezgranicznie, i nie mieli przed sobą żadnych tajemnic. Tworzyli związek na zasadzie domowej dyscypliny, w której to Michał był głową rodziny. Obojgu bardzo to odpowiadało.

LIST

Michał z Anetą siedzieli sobie w salonie, kiedy usłyszeli dzwonek do drzwi.
- Otworzę kotku, nie wstawaj - powiedział Michał, i poszedł w stronę drzwi.
Z oddali zobaczyła, że to był listonosz, i wręczał jej mężowi jakiś list. Po chwili Michał zjawił się z powrotem w salonie.
- Listonosz przysłał list polecony do ciebie, wiesz co to może być? To chyba z sądu - powiedział jej zaciekawiony mąż, i podał go Anecie, aby mogła go otworzyć.
Ta sama była zaciekawiona, co też do niej przyszło, ale nic nie przychodziło jej do głowy. Szybko otworzyła kopertę i zaczęła czytać list. W tym momencie wszystko jej się przypomniało. Miesiąc temu jechała autem i zatrzymała ją policja. Nie dość że przekroczyła prędkość, to jeszcze jechała bez prawa jazdy. Dostała mandat, natomiast prawo jazdy miała pokazać na posterunku policji w ciągu dziesięciu dni. Oczywiście zapomniała o tym, i teraz wzywają ją do sądu w tej sprawie. Gdy skończyła czytać, z twarzy odpłynęła jej krew.
- No co od ciebie chcą? - dopytywał zniecierpliwiony Michał. Wiedział już po jej minie, że to nic dobrego.
- Nooo bo wiesz, pamiętasz ten mandat z zeszłego miesiąca?
- No tak pamiętam, nie mów mi że nie zapłaciłaś?
- Ależ skąd, zapłaciłam oczywiście że tak, tylko że ja nie powiedziałam ci wtedy wszystkiego, no i....
Michał przerwał jej w pół zdania, widać że był już dość zirytowany. Przecież obiecali sobie że nie będą mieć przed sobą żadnych tajemnic.
- O co chodzi Aneta? Obiecałaś że zawsze będziesz mi mówić o wszystkim, bez względu na to, czy to jest dobra czy zła nowina.
- Wiem Misiu, ale wtedy był taki piękny dzień, i nie chciałam ci psuć dobrego humoru, bo mieliśmy wyjść do kina - tłumaczyła mu nieskładnie, próbując zdobyć się na odwagę aby wyznać mu całą prawdę. - Bo ja wtedy nie miałam prawa jazdy, myślałam że mam, a tu okazało się że zostawiłam w innej torebce, no i miałam je pokazać później, ale też zapomniałam, i teraz wzywają mnie na sprawę za jazdę bez prawa jazdy, przepraszam, gniewasz się?
- Jak mogłaś być tak nierozsądna, nie mogę w to uwierzyć, teraz masz same przez to kłopoty, ale najbardziej boli mnie to, że mi nie powiedziałaś. Przecież dobrze cię znam, gdybym wiedział, to bym ci przypomniał, i teraz nie musiałabyś się ciągać po sądach. Jestem naprawdę rozczarowany twoim postępowaniem. Chyba wiesz że muszę cie ukarać, prawda?
Aneta tylko pokiwała głową, i ze smutkiem w oczach spojrzała na swojego męża. Nie cierpiała zawodzić swojego ukochanego, kochała go ponad życie.
- Przepraszam - wyznała, nic lepszego nie przychodziło jej do głowy.
- Podejdź do mnie Aneto - powiedział ostrym tonem.
Podeszła do niego powoli, i stanęła na przeciwko. On rozpiął jej spódnice i delikatnie zsunął po jej biodrach, dopóki grawitacja nie zrobiła swojego. Potem złapał za gumkę jej niebieskich majteczek, i one również dołączyły do spódnicy. Aneta odruchowo podniosła najpierw jedną a potem drugą nogę, aby pozbyć się ubrań do końca. Michał wskazał jej gestem, aby położyła się na jego kolanach. Ona bez zbędnego ociągania zrobiła o co prosił. Wiedziała, że kary i tak nie uniknie. Michał pogładził jej jędrne perfekcyjnie ukształtowane pośladki i uderzył po raz pierwszy. Aneta aż podskoczyła z zaskoczenia. Kolejne uderzenia były już rutynowe. Uderzał raz w jeden raz w drugi pośladek, zostawiając wielki czerwone odciski na jej pupie.
- Auć - pojękiwała z każdym uderzeniem.
Jej pupa stawała się coraz bardziej czerwona, a ból coraz bardziej intensywny.
- Nie chcę żebyś miała przede mną tajemnice, chce o wszystkim wiedzieć, nawet jeżeli wydaje ci się to błahostką - pouczał ją Michał, jednocześnie wymierzając kolejne silne klapsy. - Jeżeli jeszcze raz się to powtórzy to użyję paska. Zrozumiano?
Aneta pokiwała głową na znak że zrozumiała. W jej oczach pojawiły się łzy, czekała kiedy jej mąż skończy lanie, nie chciała rozpłakać się na dobre. Pupa piekła ją dość intensywnie i już prawie była na skraju wytrzymania. Wtedy poczuła jak ukochany podnosi ją z kolan, wiedziała że to już koniec. Usiadła mu na kolanach i wtuliła się w niego. Uwielbiała się do niego przytulać po laniu, czuła się wtedy taka bezpieczna i kochana. On gładził jej zbolałą pupę i szeptał czułe słówka, zapewniając ją o swojej miłości.
- Przepraszam kochany, to już się więcej nie powtórzy - powiedziała, cały czas wtulając się w niego.
- Kocham cię, i nie zniósłbym gdy coś złego ci się stało, jestem po to żeby cię wspierać. Jak mamy budować ten związek jeżeli ty ukrywasz przede mną takie rzeczy.
- Już nie będę, obiecuję.
- To dobrze - powiedział, i poklepał ją po czerwonej zbitej pupci.
Aneta wstała i założyła z powrotem ubrania. Czasami po laniu lądowali w sypialni, aby rozładować napięcie, ale tym razem oboje mieli sprawy do załatwienia i każde z nich ruszyło w swoją stronę. Aneta do końca dnia chodziła z bolącą pupa. Za każdym razem kiedy siadała tego dnia, przypominała sobie jakiego to ma troskliwego i kochającego męża. Sprawy w sądzie na szczęście przebiegły sprawnie, i Aneta dostała tylko niewielką grzywnę. Wszystko wróciło do normy, oczywiście aż do następnego razu.

ZAPOMINALSKA

- Cholera jasna, znowu zapomniałam - karciła się w duchu Aneta, otwierając swój notatnik, w którym były niewpłacone czeki.  Biegiem rzuciła się do banku, aby móc je wpłacić na konto, ale bank był już zamknięty. Co gorsza, dziś był piątek.
- Michał mnie zabije - powiedziała do siebie. Miała tylko nadzieję, że na weekend nie będą potrzebowali zbytnio pieniędzy. Zawsze była roztargniona i niezorganizowana, ale jakoś dawała sobie radę. Jej mąż natomiast był jej przeciwieństwem. Zawsze był poukładany i zorganizowany. Nigdy nie lubił tej cechy u swojej żony. Niejednokrotnie sprzeczali się w tej kwestii. W Anecie wezbrała panika. Zastanawiała się co ma zrobić. Była na siebie zła. Michał poprosił ją o jedną rzecz, a ona nawet tego nie potrafiła zrobić. Usiadła na ławce, musiała odetchnąć i zastanowić się jak ma to wytłumaczyć swojemu mężowi, ale i tak wiedziała, że on nie zostawi tego tak bez konsekwencji.
Tymczasem na stacji benzynowej Michał płacił kartą za paliwo. Cieszył się na ten weekend. Planował zrobić swojej żonie niespodziankę, i kupił dwa bilety na koncert jej ulubionego zespołu.
- Na karcie nie ma środków proszę pana - powiedział sprzedawca.
- Jak to nie ma środków? Muszą być, co najmniej ze dwa tysiące - mówił zaskoczony Michał - niech pan spróbuje jeszcze raz.
Sprzedawca ponownie zeskanował kartę, ale pojawił się ten sam komunikat.
- Przykro mi, ale transakcja jest odrzucona, może ma pan inna kartę, lub gotówkę? - zapytał go sprzedawca.
Za Michałem ustawiła się już spora kolejka zniecierpliwionych klientów.
- Przepraszam państwa, musiało nastąpić jakieś nieporozumienie - tłumaczył się nieskładnie Michał, a jego twarz zrobiła się czerwona jak burak.
Wszyscy patrzyli się na niego jak na jakiegoś oszusta, który chce wyłudzić pieniądze. Michał jednak szybko wyjął portfel, w którym trzymał rezerwową gotówkę, i zapłacił sprzedawcy za paliwo. Przeprosił wszystkich, i pospiesznie wyszedł ze sklepu. Był wściekły. Pierwsze co zrobił po wyjściu, to wyjął komórkę i zadzwonił do swojej żony.
- Kochanie wpłaciłaś na konto te czeki o które cię prosiłem?
- No wiesz Miśku bo jakby ci tu powiedzieć... - odezwał się głos po drugiej stronie słuchawki.
- Wpłaciłaś czy nie? - stanowczo przerwał jej Michał.
- Nie, ale ja ci wszystko wytłumaczę...
- Porozmawiamy w domu - powiedział i rozłączył się.
Był na nią wściekły, musiał się uspokoić. Policzył do dziesięciu i wsiadł do samochodu. Pojechał prosto do domu.
Aneta tymczasem siedziała na ławce w telefonem w ręce, i cała jeszcze się trzęsła po rozmowie ze swoim ukochanym. Wiedziała że tym razem spaprała sprawę. Te czeki nosiła ze sobą cały tydzień, aż w ferworze wszystkich spraw zapomniała o nich. Karty zwykle nie używała, bo wolała gotówkę, więc jakoś nie przypomniało jej się, aby wpłacić te czeki na konto. - Oj zapomniałam, każdemu może się zdarzyć, jestem tylko człowiekiem - tłumaczyła się w myślach, ale i tak wiedziała że to żadne tłumaczenie dla jej męża. Poszła powoli do domu. Otworzyła drzwi, a tam w fotelu siedział jej ukochany i czekał na nią, po jego minie wiedziała że był na nią zły. Na jej widok wstał i podszedł do niej.
- Pozwól że ci wszystko wytłumaczę, bo miałam młyn w pracy, no wiesz nowe zlecenie dla przedszkola, wszyscy potrzebowali kostiumów na bal...zapomniałam po prostu, no każdemu może się zdarzyć, prawda? - nerwowo tłumaczyła się Aneta.
- Tobie to zdarza się nazbyt często, ale dopilnuję żebyś już nigdy nie zapomniała. Czy ty wiesz jak mi było wstyd, kiedy płaciłem na stacji za paliwo, a pieniędzy nie było na koncie? Patrzyli na mnie jak na złodzieja, całe szczęście że noszę ze sobą rezerwową gotówkę, bo inaczej to nie wiem jakby się to skończyło. O jedną rzecz cię proszę, a ty nawet tego nie możesz dla mnie uczynić. Jestem bardzo, ale to bardzo niezadowolony.
- No widzisz, czyli nic takiego się nie stało, ty zawsze jesteś na wszystko przygotowany, na pewno w poniedziałek wpłacę te czeki, i to z samego rana.
W Michale jeszcze bardziej wezbrała złość.
- Właśnie że się stało, a z czego teraz będziemy żyć przez ten długi weekend co?
Aneta tym razem to przegięłaś, i dopilnuję żeby to już nigdy więcej się nie powtórzyło. Wcześniej potraktowałem cię łagodnie, ale widać nie nauczyłaś się. Pamiętasz co powiedziałem jak następnym razem się to powtórzy?
Aneta spojrzała na niego z żałosną miną, i wyszeptała cichutko.
- Mówiłeś że użyjesz paska.
- No właśnie, teraz ściągaj spodnie i miejmy to już za sobą.
Aneta wiedziała że i tak nie ma co liczyć na litość z jego strony. Znała go bardzo dobrze. Zresztą sama była zła na siebie, i doskonale wiedziała że zasłużyła na karę. To przez nią teraz nie mają pieniędzy na weekend, a zapowiadało się tak fajnie. Bez zbędnego ociągania zdjęła spodnie, a potem majtki. Michał złapał ją za nadgarstek i położył na swoich kolanach. Uniósł rękę w górę, i uderzył po raz pierwszy. Na jej białej pupie odcisnęła się jego wielka czerwona dłoń. To samo zrobił na drugim pośladku, potem kolejno zaczął uderzać, to w jeden to w drugi pośladek. Nie pominął nawet miejsca siedzenia. Aneta tylko postękiwała, próbując jakoś znieść te uderzenia i nie rozpłakać się na samym początku. Z każdym uderzeniem jęczała coraz głośniej. Kiedy jej pupa dostatecznie się zaróżowiła, Michał kazał jej wstać i iść do kąta. To miało sprawić, że jeszcze bardziej ją to upokorzy. Aneta tylko spojrzała na niego swoimi błyszczącymi oczami, i powlokła się do kąta. Tam rozmyślała co ją jeszcze czeka, i jak mogła być tak głupia. Musiała sobie w końcu wbić do swojego łba, żeby już nigdy o niczym nie zapomnieć. Kiedy tak rozmyślała, usłyszała jak Michał woła ją, i nakazuje położyć się na kanapie.
Aneta znowu poddała się jego nakazom bez żadnych protestów, chciała już mieć to za sobą. Kiedy już tak leżała z wypiętym różowym tyłeczkiem, Michał się odezwał.
- Przykro mi jest kotku, że muszę cię dziś tak surowo ukarać, ale chcę żebyś w końcu zapamiętała żeby o niczym nie zapominać.
Aneta tylko pokiwała głową i schowała ją w poduszkę czekając na dalszy ciąg kary. Michał wyjął swój skórzany pas ze szlufek, i złożył go na pól. Uniósł rękę w górę, i uderzył po raz pierwszy. Na jej pośladkach pojawiła się czerwona pręga po uderzeniu.
- Ałł - krzyknęła Aneta. Zanim jednak zdążyła pozbierać się po pierwszym razie, na jej tyłku lądowały już kolejne uderzenia. Po każdym krzyczała głośno. Nie była przyzwyczajona do takiego bólu. Michał zwykle bił a tylko ręką, paska używał bardzo rzadko. Po dziesiątym razie zasłoniła pupę ręką, aby ochronić się przed uderzeniami. On złapał jej rękę w nadgarstku, i docisnął do pleców, wymierzając kolejne razy. Aneta nie mogla już więcej wytrzymać z bólu, i rozpłakała się w końcu. Jak już zaczęła, to nie mogła przestać. Płakała nie tylko z bólu, ale dlatego że kolejny raz zawiodła swojego męża. Michał uderzył ostatni dwudziesty raz, i rzucił pas na podłogę. Przyklęknął przy swojej ukochanej, i zaczął głaskać ją po głowie.
- Już koniec, nie płacz, kocham cię, i wybaczam ci.
Aneta tylko leżała na tej kanapie i płakała. Michał wstał i zebrał swoją żonę z kanapy i zaniósł do sypialni. Położył ją na łóżku, a sam położył się obok niej. Otarł delikatnie łzy z jej twarzy, i gładził jej włosy. Jemu również było przykro, ale musiał ją ukarać, żeby więcej taka sytuacja się nie powtórzyła. Kiedy Aneta już dostatecznie się uspokoiła, przytuliła się do niego i wyszeptała mu do ucha. - Też cię kocham, i przepraszam, zasłużyłam sobie na tę karę, i co my teraz zrobimy?
- Zadzwonię do kumpla, on na pewno pożyczy nam kasę na te 3 dni, damy radę nie martw się.
Michał nie mógł się dłużej gniewać na swoja żonę. Przecież ją kochał. Pokazał jej dwa bilety na koncert, a ona rzuciła mu się na szyję.
- Jesteś kochany! Ty to wiesz jak sprawić mi przyjemność.
Aneta zeskoczyła z łózka w mgnieniu oka, jej humor zmienił się diametralnie. Usiadła spontanicznie na jego kolanach.
- Auć! - krzyknęła, i oboje wybuchnęli śmiechem.
Weekend spędzili cudownie. Michał zainstalował aplikacje w jej telefonie i zapisywał wszystkie informacje, o których ma pamiętać. Aneta już nigdy niczego nie zapomniała.


IMPREZA

Aneta już nie mogła doczekać się weekendu. W zeszłym tygodniu umówiła się na babski wieczór z koleżankami, i była bardzo podekscytowana. Dawno już nie była na takim spotkaniu, bo zawsze było coś ważniejszego do roboty. Wszystkie cztery ugadały się w końcu na sobotę, i Aneta była z tego powodu bardzo szczęśliwa. Gdy nastał upragniony dzień, Aneta już od samego rana krzątała się po domu. Przetrzepała całą szafę z ubraniami, chciała jak najlepiej wyglądać na spotkaniu. Michał uśmiechał się pod nosem, kiedy kolejny raz przychodziła do niego w innym stroju.
- Kotku we wszystkim ci dobrze, ale ja najlepiej lubię cie nago - powiedział i uśmiechnął się uwodzicielsko.
- Oj Misiu głuptasku, tobie to tylko jedno w głowie. Lepiej powiedz w co mam się ubrać?
- Załóż tą śliwkową sukienkę i ten czarny żakiecik, to będzie idealnie.
- Tak myślisz?
- Na 100%.
Aneta skorzystała z porad męża, który zawsze miał dobry gust, i to on zazwyczaj ją ubierał. Nie żeby ona sama nie umiała sobie czegoś dobrać, ale lubiła jak Michał wybierał jej ubrania, czuła się wtedy sexy, i bardziej pewna siebie. Zrobiła jeszcze nie za mocny makijaż, i była gotowa do wyjścia. Michał podwiózł ją do klubu, w którym były umówione, i życzył jej udanego wieczoru.
- Kochanie, tylko pamiętaj wróć przed trzecią, jakby co to zadzwoń, żebym nie musiał się martwić, dobrze?
- Oczywiscie skarbie.
- No i tylko nie spij mi się, nie chcę za ciebie wstydzić.
- Dobrze Misiu, przecież nie jestem dzieckiem, nie musisz mi wszystkiego tłumaczyć - mówiła już lekko poirytowana Aneta.
- Ja już dobrze cię znam, więc wolę się upewnić.
- Dobra, dobra, będę pamiętać - powiedziała, i pocałowała swojego męża na odchodne. Dziewczyny już na nią czekały. Michał pomachał im, i odjechał do domu.
- Ale ty masz troskliwego męża Aneta, mój to kazał mi wziąć taksówkę, bo mu się dupy nie chciało ruszyć z domu - powiedziała Iza, a reszta dziewczyn zawtórowała jej w geście solidarności.
- Noo, Michał jest wyjątkowy i jedyny w swoim rodzaju - powiedziała Aneta. Nie zamierzała zdradzać swoich sekretów przed koleżankami.
Wszystkie cztery bawiły się świetnie, rozmawiały, drinkowały i tańczyły. Czas mijał beztrosko. Aneta już dawno tak świetnie się nie bawiła. Oczywiście chodziła na imprezy z Michałem, ale to nie było to samo. Każda kobieta potrzebowała czasem tylko i wyłącznie babskiego spotkania bez udziału mężczyzn. Wtedy rozmowy były zupełnie inne. Dziewczyny były już nieźle wstawione.
- To co dziewczynki, zmieniamy lokal?- zapytała jedna z nich.
- Pewnie że tak, znam bardzo fajną knajpkę z muzyką na żywo - zaproponowała Aneta. Wszystkie babki przytaknęły, i poszły za Anetą do pubu, tam wypiły po kolejce, i wymyśliły, że zrobią sobie rundkę po pubach w mieście. Chociaż Aneta była już nieźle wstawiona, to nie była upita. Chciała trzymać fason, no i nie chciała aby Michał się gniewał. Kolejne godziny mijały beztrosko. Było już dobrze po trzeciej w nocy. Dziewczyny zakotwiczyły się w jednym z klubów, i już tam zostały. Grali tam świetną muzykę. Aneta nawet nie zdawała sobie sprawy, że już jest czwarta nad ranem. Jej telefon dzwonił nieustannie. Ona jednak nie słyszała go, ponieważ muzyka zagłuszała wszystkie inne dźwięki. Zbliżała się piąta, Iza i Joasia były już zalane w pestkę. Tylko Aneta i Iwona jeszcze się jakoś trzymały.

W domu tymczasem, Michał nie zmrużył oka, było już po piątej nad ranem, a Anety jeszcze nie było w domu. Obiecała mu że zadzwoni, ale oczywiście nie zrobiła tego. Wydzwaniał do niej chyba ze 20 razy, ale nie odbierała telefonu. Nawet pojechał do klubu, w którym miały bawić się dziewczyny, ale ich tam nie zastał. Bardzo się martwił o o Anetę, bał się że coś jej się stało. Zaczął jeździć po całym mieście, i jej szukać. Był zrozpaczony, a zarazem wściekły. - Jak wróci do domu, to jej sprawie takie lanie, że zapamięta raz na zawsze - powtarzał sobie w myślach. Z drugiej natomiast strony modlił się żeby tylko nic jej się nie stało. Żeby wróciła cała i zdrowa. Nie wyobrażał sobie życia bez niej. Po bezowocnych poszukiwaniach, postanowił wrócić do domu. Jeżeli Aneta nie pojawi się w domu, to zadzwoni na policję. Na dworze zaczęło już świtać. Michał wrócił do domu, ale po na Anecie nie było ani śladu. Usiadł w fotelu, zastanawiając się co dalej robić. Wtedy usłyszał zgrzyt otwieranego zamka. Trwało to dość długo, ktoś nie mógł trafić do zamka. Drzwi w końcu otworzyły się i stanęła w nich uśmiechnięta, i już nieźle pijana Aneta.
- Cześć Misiaczku! Świetnie się bawiłam! - krzyknęła od progu.
- Właśnie widzę, gdzie ty byłaś do cholery! Wiesz która jest godzina?! Miałaś wrócić trzy godziny temu! Martwiłem się, szukałem cię po mieście! Wydzwaniałem co chwilę, a ty nawet nie raczyłaś odebrać telefonu! - krzyczał na nią Michał. Był taki wściekły.
On się o nią martwił, a na bawiła się w najlepsze.
- Ale kochanie, widocznie nie słyszałam telefonu w tym hałasie. Musiałam stracić poczucie czasu. Przykro mi że się martwiłeś, ale naprawdę niepotrzebnie.   
- Zachowujesz się jak głupia nastolatka, i w dodatku piłaś - mówił rozgniewany Michał.
- Daj mi już spokój, idę spać, bo jestem potwornie zmęczona - powiedziała już znużonym głosem Aneta.
- Nie tak szybko moja droga.
Michał złapał ją za rękę, i jednym ruchem przechylił w pasie, podnosząc jej śliwkową sukienkę do góry. Ściągnął jej koronkowe figi, i zaczął wymierzać solidne klapsy na jej pupę. W tym czasie pouczał ją jak jak małą dziewczynkę.
- Nie będziesz mówić do mnie w ten sposób, nie życzę sobie tego! Martwiłem się o ciebie, prosiłem żebyś zadzwoniła jak impreza się przedłuży, a ty co, olałaś mnie, jak byłbym zupełnie jakim obcym facetem. Zachowujesz się jak gówniara, to zostaniesz ukarana jak ona.
Kolejny grat mocnych klapsów spadł na pupę Anety. Michał wcale jej nie oszczędzał.
- Wcale nie! Nie traktuję cię jak obcego, przepraszam, sama nie wiem dlaczego nie zadzwoniłam, tak dobrze się bawiłam, wybacz mi! Ała! - krzyczała. Klapsy trochę ją otrzeźwiły, wiedziała że znowu spaprała sprawę. Nic nie poradziła na to, że jest taka roztrzepana i frywolna, taka już była. Alkohol trochę ją znieczulił, ale i tak czuła się okropnie. Michał w końcu przestał. Postawił ją na nogi.
- A teraz spać, jutro dokończymy, kiedy wytrzeźwiejesz - powiedział stanowczo jej mąż, i wyszedł do sypialni.
Aneta została sama,  zaczęła pocierać swój zbolały tyłek. Czuła się winna. Ona tak dobrze się bawiła, a jej mąż zamartwiał się o nią. Jakoś nie przyszło jej na myśl, żeby do niego zadzwonić, właściwie nawet nie wiedziała że już było dawno po czasie. Rozebrała się do końca, i weszła nago do łóżka. Nawet nie kłopotała się założyć pidżamy, była zbyt zmęczona i obolała. Przytuliła się do leżącego męża i objęła go w pasie.
- Przepraszam, kocham cię - wyszeptała mu do ucha. On odwrócił się do niej i pocałował ją w policzek.
- Też cię kocham, nigdy więcej mi tego nie rób.
Oboje szybko usnęli ze zmęczenia. Obudzili się dopiero około południa. Aneta obudziła się nie tylko z bolącym tyłkiem, ale też i z bolącą głową i kacem gigantem.
Michał przyniósł jej dwie aspiryny i szklankę wody. Łyknęła tabletki, a wodę wypiła jednym duszkiem. Poleżała jeszcze chwilę, a potem wzięła orzeźwiający prysznic. W kuchni czekało już na nią śniadanie. Aneta wstydziła się spojrzeć mu w oczy, mimo że impreza była udana, i świetnie się na niej bawiła, to nie była warta tego co teraz czuła i przeżywała. Podczas śniadania długo razem rozmawiali. Michał opowiedział jej całą noc, którą spędził na poszukiwaniach. Aneta poczuła się jeszcze gorzej, a wystarczył tylko jeden mały telefon. Michał wypomniał jej wszystko. Na zakończenie powiedział już spokojnie i stanowczo.
- Dzwoniłem do ciebie 28 razy, dlatego dostaniesz dwadzieścia osiem razy pasem. Wstań i połóż się na stole.
Aneta wcale nie była tym zaskoczona, właściwie nawet się ucieszyła na tą karę. Miała nadzieję, że ona wymaże jej poczucie winy. Tak bardzo kochała Michała. Bez żadnych protestów wstała, i pochyliła się na stole. Po chwili poczuła jak on ściąga jej majtki, i podwija koszule do góry. Padło pierwsze uderzenie siarczyste i piekące, potem kolejne i następne. Bił rytmicznie, nie robił przerw. Aneta podskakiwała i krzyczała po każdym uderzeniu. W oczach pojawiły się łzy, ale nie rozpłakała się. Przysięgła sobie że zniesie tą kare dzielnie, w końcu sobie na nią zasłużyła. Zaciskała zęby i pieści najmocniej jak się dało, żeby jakoś zminimalizować odczucie bólu. Kiedy padł ostatni raz, jej pupa była bordowa i pokryta pręgami od pasa. Aneta powoli podniosła się i przytuliła się do swojego męża. On objął ją w pasie i również przytulił, masując jej zbolałe pośladki.
- Przepraszam cie,  i dziękuję za karę, należało mi się.
- Proszę bardzo, zawsze do usług - powiedział, uśmiechając się do niej.
Aneta odwzajemniła uśmiech. Ten masaż pupy zaczął ją podniecać, więc oboje wylądowali w łóżku, namiętnie się kochając. Wszystko wróciło do normy. Gdyby tylko jej koleżanki wiedziały jakiego ona ma troskliwego męża....


WYCIECZKA

Michał z Aneta mieli wybrać się w weekend na wycieczkę do Parku Narodowego. Oboje uwielbiali przebywać na łonie natury, więc już nie mogli doczekać się, kiedy wyruszą w drogę. Główną atrakcją całego parku był duży wodospad znajdujący się pośród gór i zieleni. Podobno obowiązkowy punkt zwiedzania na szlaku turystycznym. Do wycieczki przygotowali się już w piątek. Spakowali najpotrzebniejsze rzeczy do plecaków, i położyli się wcześnie spać, aby być wypoczętymi na wycieczkę. Następnego dnia wyruszyli z samego rana. Na miejsce dotarli po kilku godzinach. Pogoda była przepiękna.
- Jak tu ślicznie i jak zielono, te drzewa...- podziwiała Krajobraz Aneta, kiedy wysiadła z samochodu.
Michał przytaknął i wziął plecaki z samochodu. Razem poszli do kas biletowych. Kupli dwa bilety i weszli na teren parku.
- Spójrz, tu są toalety jak chcesz to skorzystaj, bo nie wiadomo czy dalej na szlaku też będą - powiedział rzeczowo Michał.
- Nie trzeba, chodźmy już, nie mogę się doczekać, aby zobaczyć ten wodospad - powiedziała podekscytowana Aneta, i od razu ruszyła w drogę, ciągnąc za sobą Michała. Po drodze podziwiali przepiękne widoki oraz górska florę i faunę. Szlak ciągnął się pod górkę krętą żwirową drogą, na której było mnóstwo turystów. Aneta co chwilę popijała łyczkami wodę. Tak w jednej czwartej drogi poczuła parcie w pęcherzu. Nie chciała nic mówić Michałowi, bo zaraz by ją skarcił, że nie poszła do toalety, kiedy była możliwość. Szli dalej, a im byli wyżej w górach, tym było mniej cywilizacji i nie zapowiadało się, żeby były jakieś toalety, a jej chciało się coraz bardziej siusiu. Nie zdawała sobie sprawy, że szlak będzie aż taki długi. Coraz bardziej zakleszczała nogi, ale już dłużej nie mogła. W końcu musiała powiedzieć Michałowi, że musi się wysikać, bo dłużej nie wytrzyma.
- Michałku zatrzymaj się, strasznie chce mi się siusiu już długo nie pociągnę, przepraszam - powiedziała spuszczając głowę i łapiąc się za krocze.
- Cholera, a mówiłem żebyś skorzystała z toalety na początku szlaku, to ty jak zwykle byłaś mądrzejsza.
- No wiem przepraszam, myślałam że będą tu jakieś toalety po drodze, skąd miałam wiedzieć, że to będzie tak daleko.
Michał spojrzał na jej żałosna minę, i jak skacze z nogi na nogę. Na szlaku było mnóstwo ludzi. Złapał ją za rękę, i zeszli kilkadziesiąt metrów ze szlaku. Tam było małe ustronne miejsce pośród drzew.   
- Idź tam za drzewa i zrób swoje.
Aneta czym prędzej poleciała za drzewa, szybko ściągnęła jeansy, i zdążyła w ostatniej chwili. Kiedy skończyła, chciała z powrotem założyć jeansy, ale Michał ją powstrzymał. Usiadł na kamieniu i złapał ją za rękę, kładąc ją sobie na kolanach. Zaczął wymierzać jej klapsy na pupę.
- Ałł, Michał przestań, jeszcze ktoś zobaczy!
- Nic mnie to nie obchodzi, najwyżej będą mieli niezły ubaw - mówił, jednocześnie uderzając w jej nagie pośladki.
Aneta zaciskała zęby, żeby nie wydawać z siebie żadnych odgłosów. Nie chciała, żeby ktoś przyszedł, i ją zobaczył. Spaliłaby się ze wstydu. Michał uderzył jeszcze kilka razy, i przestał. Aneta wstała i chciała jak najszybciej podciągnąć spodnie, aby nikt jej nie zauważył. Jednak Michał jak na złość przystopował ją. Złapał swoją żonę za ramiona i spojrzał jej prosto w oczy.
- Przez twój bezsensowny pośpiech, mogłaś zrujnować całą wycieczkę. Ciekawe jak by to wyglądało, gdybyś chodziła z mokrymi spodniami.
- Skarbie przepraszam, wiem, źle oceniłam sytuacje, nie gniewaj się już na mnie.
- Już dobrze, żeby mi to było ostatni raz, załóż spodnie i idziemy, to już chyba niedaleko.
Aneta szybko założyła jeansy i wyszli z zaułka. Po 15 minutach byli na miejscu. Wodospad rzeczywiście był przepiękny. Woda spływała kaskadami ze skał, tworząc wodną orzeźwiającą mgiełkę. Po bokach rosły rozmaite górskie rośliny rożnego koloru. Na samym dole natomiast w słońcu tworzyła się nieduża podwójna tęcza. Stali na pomoście i obserwowali cudowny widok.
- Mogłabym tu stać wiecznie, i tylko sobie patrzeć i patrzeć. Tu jest tak prześlicznie - mówiła Aneta upajając się widokiem. Usiedli sobie na ławeczce i wtulali się w siebie. Rozkoszowali się przyrodą i wdychali świeże górskie powietrze. Porobili jeszcze kilka zdjęć i ruszyli dalej. W głębi gór był nieduży staw, a woda w nim była tak czysta, że widać było każdą rybę w nim pływającą. Pochodzili jeszcze chwilę po okolicy, aż dotarli do karczmy góralskiej, która znajdowała się na szlaku. Było dość sporo ludzi, ale nie było tłoczno. Michał zlokalizował toalety i głośno powiedział do Anety.
- Może skorzystasz z toalety kochanie?
Aneta rozejrzała się dookoła, była zażenowana. Jakiś dzieciak spojrzał się na nią ze zdziwieniem. Myślał że zobaczy jakieś dziecko, a nie dorosła kobietę, której ktoś przypomina żeby skorzystała z toalety. Aneta zrobiła się czerwona jak burak, i czym prędzej pobiegła w stronę toalet. Po powrocie zjedli obiad i odpoczęli chwilę. Potem czas już było wracać. Wycieczka była wspaniała, zrobili mnóstwo zdjęć i wypoczęli na łonie natury. Do domu wrócili późnym wieczorem. Nie pozostało im nic innego, jak tylko umyć się, i iść spać. Kolejny dzień minął bezpowrotnie, ale wspomnienia zostały na zawsze.
...................................

"Przez ciernie do gwiazd"

$
0
0
"Przez ciernie do gwiazd" 

(Opowiadanie fikcyjne, rzecz dzieje się gdzieś w wyimaginowanym miejscu i kraju, oczywiście tylko dla dorosłych)




Patrząc na te lata wstecz, zastanawiam się jak udało mi się przeżyć. Moje życie nigdy nie było takie jakie pragnęłam wieść. Ojciec złodziej, który większość życia spędził za kratkami. Matka alkoholiczka i ćpunka. Już od najmłodszych lat byłam zdana tylko na siebie. Na rodziców nie mogłam zbytnio liczyć, gdyż oni sami mogli ledwo zająć się sobą. Chyba tylko cud sprawił że nie wylądowałam w domu dziecka. Matka kiedy nie była pijana, to wszystko było w porządku. Chodziłam do szkoły, a w domu zawsze czekał na mnie ciepły posiłek. Wiem że mama mnie kochała, ale przez mojego ojca, który wiecznie popadał w konflikty z prawem, sprawiało że coraz bardziej zamykała się w sobie. Wszystko było na jej głowie. Żeby zagłuszyć rzeczywistość  zaczęła nadużywać alkoholu. Popadała w kilkudniowe ciągi alkoholowe i kompletnie zapominała o moim istnieniu. Trwało to praktycznie całe moje dzieciństwo. Wtedy nauczyłam się jak się sobą zajmować. Chodziłam po mieście i drobnymi pracami zawsze zarobiłam parę groszy. A to pomagałam komuś w ogródku, robiłam zakupy, pomagałam sprzątać itd. Wówczas to ja bardziej opiekowałam się mamą niż ona mną. Jako mała dziewczynka byłam dumna, że mogłam pomóc mamie. Szkoły nigdy nie zaniedbywałam, świętej pamięci moja babcia zawsze mawiała. - Ucz się córuś ucz, bo nauka to potęgi klucz, który otwiera mnóstwo drzwi. 
Jakoś tak w pamięci utkwiły mi te słowa, że naukę zawsze traktowałam serio. Dlatego w szkole nawet nie zorientowali się jaką miałam sytuację w domu. Jeżeli coś podejrzewali, to sprytne kłamstewka zawsze okazywały się być skuteczne. Kiedy mama w końcu wytrzeźwiała, to miała wyrzuty sumienia, że zostawiała mnie samą sobie. Zawsze wtedy wynagradzała mi wszystko. Kupowała rożne słodycze, zabawki, zabierała na karuzele i na lody. Wtedy byłam taka szczęśliwa, tak bardzo kochałam swoją mamę. Teraz myślę że ona po prosu chciała mnie przekupić na wypadek gdyby opieka społeczna zapukała do drzwi. Jeszcze na samym początku mama pracowała jako woźna w szkole, ale kiedy jej nałóg stawał się coraz większy, i nie przychodziła do pracy, to w końcu ją wywalili. Żyłyśmy tylko z zasiłku z opieki społecznej i moich drobnych prac. Mama jak była trzeźwa to dorabiała sprzątaniem. Ledwo wiązaliśmy koniec z końcem. Ojciec pojawiał się na kilka tygodni, ale raczej był dla nas ciężarem niż wsparciem. Praca nigdy się go nie trzymała, zawsze wolał szybkie pieniądze. Kiedyś po pijaku zdemolował z kumplami sklep i pobił do nieprzytomności sprzedawcę. Szybko go złapali i wsadzili na 12 lat do kicia. Znowu zostałam bez ojca. Mama jak zwykle żyła we własnym świecie, alkohol już jej nie wystarczył. Zaczęła brać narkotyki. Nie mam pojęcia skąd brała na to pieniądze, ale nie trudno było zgadnąć. Miałam już wtedy siedemnaście lat, i już dobrze wiedziałam jak matka zarabiała  na kolejna działkę. Miała 38 lat a wyglądała na 50. Wieloletnie nadużywanie alkoholu strasznie wyniszczyło jej organizm. Była chuda i blada jak śmierć. Ubrania wisiały na niej jak na wieszaku, a nie stać jej było kupić nowe. Ja natomiast w tym czasie zadałam się z pewnym szemranym towarzystwem i zarabianie drobnych kwot już mnie nie bawiło. Z miłej i grzecznej dziewczynki stałam się łobuzicą. Matka coraz bardziej mnie denerwowała zwłaszcza ta jej bezradność i skłonność do autodestrukcji. Wiecznie naćpana i nachalna, budziła we mnie wstręt. Przysięgłam sobie wtedy, że nigdy nie dopuszczę do tego żeby się stoczyć tak jak ona. Myślałam jedno, a robiłam zupełnie coś innego. Imponowały mi łatwe pieniądze i wcale nie dziwiłam się ojcu, że też chciał szybko zarobić nie przepracowując się za bardzo. Tylko że on był zbyt głupi. Ja swoje włamy dokładnie planowałam i na wszystko miałam plan. Kiedy raz się udało, to był następny i kolejny. Właściwie wychowywała mnie ulica. Do domu przychodziłam tylko spać. Matce było wszystko jedno, aby tylko kasa na wódę i prochy była. Już dawno przestała się mną interesować. Pewnego dnia gdy wróciłam do domu po kolejnym włamie, zastałam matkę leżąca na podłodze martwą. Co było dalej to już nawet nie pamiętam. Zapamiętałam tylko że tak bardzo wtedy płakałam, nie mogłam przestać. Wypłakałam chyba całą tą złość, którą tłamsiłam w sobie przez ostatnie lata. Potem był pogrzeb. W związku z tym że byłam niepełnoletnia nie miałam jeszcze siedemnastu lat, trafiłam do domu dziecka. Do liceum dostałam się bez problemu ale olewałem szkołę, już przestało mi zależeć. Wagarowałam i biłam się ze wszystkimi, którzy stanęli mi na drodze. W domu dziecka nie dawali sobie ze mną rady. Nakazy i zakazy na nic się nie zdawały. Któregoś dnia znowu napadłam na kiosk z chłopakami z dzielnicy, i było to jeden raz za dużo. Złapali nas, i ci debile wszystko wypaplali. Mało tego, żeby ratować swoje tyłki przyznali się do wcześniejszych włamów, i wsypali mnie oskarżając o wszystko. Wówczas wszystko poszło szybko. Policja już od dawna ponoć mnie obserwowała. Te gnojki dostali poprawczak, a ja jako prowodyrka i inicjatorka wszelkich wybryków i napadów, zostałam odesłana do zakładu wychowawczego o zaostrzonym rygorze, aż do uzyskania 21 roku życia. Czyli na jakieś cztery lata. Kiedy ogłaszali wyrok i zakuwali mnie w kajdanki, płakałam jak dziecko. Wcale nie byłam taka twarda. Byłam wystraszona i roztrzęsiona jak mała dziewczynka, która trochę nabroiła. 
- Teraz nie ma co płakać, jest wina to kara też musi być. Już tam się tobą dobrze zajmą - powiedziała jedna ze strażniczek i wsadziła mnie do policyjnego radiowozu. Siedziałam zakuta w kajdanki jak najgorszy przestępca, i czekałam na najgorsze. 
- Skończyłam jak mój ojciec, a miało być zupełnie inaczej - pomyślałam sobie. 
Droga do zakładu ciągnęła się w nieskończoność. Nie miałam pojęcia co mnie tam czeka, ale wiedziałam jedno, nie dam się stłamsić i złamać jak moja matka, nie skończę tak jak ona. Będę twarda. W tym roku moje dawne życie właśnie skończyło się, a zaczął się nowy nieznany rozdział. Jeszcze wtedy nie wiedziałam jak bardzo zmieni się moje życie po tych czterech latach tam spędzonych. 

***

Zawieźli mnie do aresztu, tam czekałam na odwiezienie do zakładu. W areszcie siedziało jeszcze kilka innych dziewczyn. Wszystkie na oko w podobnym wieku co ja, i również wystraszone jak ja. Oczywiście nie dawałam po sobie poznać że się boję, zgrywałam twardzielkę. Udawałam że mi wszystko zwisa i nikt mi nie podskoczy. W środku jednak się trzęsłam jak galareta. Późnym wieczorem zabrali nas do autobusu. Każda z nas została dokładnie przeszukana, a następnie założyli nam kajdanki na ręce i nogi. Posadzili w autobusie i ruszyliśmy w drogę. Czas wlekł się niemiłosiernie wolno. Tłukliśmy się tym rzęchem prawie całą noc. Była tylko jedna przerwa, więc kiedy dojechaliśmy na miejsce, byłam tak zdrętwiała od siedzenia w jednej pozycji, że ledwo mogłam wstać. Łapały mnie ciągle skurcze nóg, chciałam chwilę odpocząć, ale nie mogłam bo ciągle nas popędzali. 
- Szybciej, szybciej, ruszać się, nie jesteście tu na wakacjach! - krzyczała jedna ze strażniczek. 
Było nas razem siedem dziewcząt. Wyszłyśmy w końcu na zewnątrz. Rozejrzałam się dookoła, znajdowaliśmy się na jakimś pustkowiu na południu kraju. Ośrodek był ogromny, otoczony wysokim murem kolczastym, a w oknach były kraty. Wokół całego budynku nie było po prostu nic. Domyśliłam się że to ze względów bezpieczeństwa. Chcieli mieć zapewne dobrą widoczność na wypadek gdyby ktoś chciał zwiać. Dopiero jakieś kilkaset metrów dalej rozciągał się las, a za nim połacie gór. Na pierwszy rzut oka było widać że wszystko było świetnie rozplanowane logistycznie, a do budynku prowadziła tylko jedna droga. Zaprowadzili nas do niewielkiego pomieszczenia. Była to duża łazienka połączona z szatnią. Tam zajęły się już nami kobiety pracujące w ośrodku. Ubrane były w mundury i każda z nich wyglądała jak maszyna do zabijania. Ja wyglądałam przy nich jak dziecko. Zresztą zawsze byłam mniejsza niż wskazywał na to mój wiek. Blond włosy i niebieskie oczy które odziedziczyłam po ojcu, jeszcze bardziej odejmowały mi lat. Jedna ze strażniczek podeszła do mnie i rozkuła mnie z kajdanek. Mogłam w końcu odetchnąć. Momentalnie zaczęłam pocierać swoje nadgarstki, w nadziei że złagodzę ból powstały po całonocnym noszeniu kajdanek. 
- Rozbierać się! - usłyszałam ostry ton. 
Spojrzałam na inne dziewczyny, które bez zbędnych protestów zaczęły ściągać swoje ubrania, więc i ja poszłam w ślad za nimi. Chociaż wcale nie miałam na to ochoty. Nie byłam przyzwyczajona do tego żeby ktoś mi rozkazywał. Zawsze byłam panią własnego losu i nikt nigdy mi nie rozkazywał, nie licząc tego krótkiego pobytu w domu dziecka. Gdy już stałam tak w staniku i w majtkach, usłyszałam kolejny głos.
- Do naga! Szybciej! Nie mam na to całego dnia! - wrzeszczała jedna z kobiet. 
Strasznie się wstydziłam, ale byłam w tym momencie zbyt przerażona i zmęczona, aby protestować. Zdjęłam zatem najpierw biustonosz a potem majtki. Od razu moja ręka powędrowała w dół a druga w górę. Chciałam się zakryć i ochronić swoją prywatność. Jednak kolejny rozkaz baby “robocopa” pozbawił mnie tej niewielkiej ochrony. 
- Stanąć w szeregu i ręce wzdłuż ciała!
Zaczynało już mnie to wszystko denerwować, moje przerażenie zamieniało się powoli w złość. - Nie będzie mi tu jakiś babsztyl rozkazywał, nie jestem jakimś popychadłem - pomyślałam, i nawet nie drgnęłam z miejsca.  Strażniczka zauważyła to i podeszła do mnie. Zlustrowała mnie od góry do dołu po czym wysyczała. 
- Głucha jesteś? Ręce wzdłuż ciała! 
- Nie zrobię tego, mam prawo do odrobiny prywatności - powiedziałam pewnym tonem.
- W tym ośrodku nie ma prywatności, a każdy sprzeciw jest surowo karany. Opuść te ręce. 
Kiedy znowu nie drgnęłam, dostałam ręką w twarz. Moja dłoń odruchowo powędrowała do piekącego policzka. Nie zdążyłam nawet zareagować kiedy druga z kobiet złapała mnie za ramię i zaprowadziła do stołu stojącego w rogu łazienki. 
- Na takie jak ty mamy odpowiednie metody. Nie ty pierwsza i nie ostatnia. Jeżeli nie będziesz poddawać się dobrowolnie to użyjemy siły, więc lepiej się dobrze zastanów zanim zrobisz coś głupiego - powiedziała strażniczka, która trzymała mnie za ramię. 
Nie wiem co mi się stało, ale zaczęłam się szarpać i szamotać. Chciałam żeby mnie puściła i dała mi święty spokój. Im bardziej się szarpałam tym ona mocniej mnie trzymała. Położyła mnie na stole twarzą do dołu, a ręce unieruchomiła mi z tyłu na plecach. Kątem oka zobaczyłam jak druga ze strażniczek zakłada lateksowe rękawiczki. Po chwili poczułam jak wsadza swój obślizgły tłusty paluch do mojej pochwy. Szarpnęłam się jeszcze bardziej ale byłam sprawnie unieruchomiona przez pierwszą kobietę. 
- AUU! Przestań! 
- Stój spokojnie takie są procedury - powiedziała druga i następnie wsadziła palec w mój odbyt. Pokręciła trochę i wyjęła. Powiedziała coś tam do swojej wspólniczki i tamta postawiła mnie na nogi. Napisała coś w notesie i zaprowadziła do dużej łaźni. Tam odkręciła wodę i kazała mi się dokładnie umyć. Nie chciałam żeby się znowu do mnie dobierała, więc umyłam się sama. Obie strażniczki przyglądały mi się dokładnie, i pilnowały czy się dobrze umyję. Następnie rzuciły mi ręcznik i kazały się wytrzeć. Potem zaprowadziły mnie do szatni. Byłam cały czas naga, te małpy nie zostawiły mi nawet tego przeklętego ręcznika abym mogła się zasłonić. Kipiałam ze złości. Nie byłam  typem uległej, jak moja matka. Przysięgłam sobie że nie dam się złamać. Rzuciły we mnie ubraniami i kazały się ubierać. Ubrania były wstrętne. Co prawda nowe, ale czegoś tak paskudnego nie zamierzałam w ogóle nosić. Sukienka kremowa przypominająca taką do tenisa z kołnierzykiem przy szyi. Do tego podkolanówki i niebieski blezer, a na nogi trampki wsuwane na gumkę.
- Zapomnijcie, nie założę tego dziadostwa! Te ciuchy przypominają epokę kamienia łupanego. Co wy telewizji nie oglądacie czy co? Totalny obciach, nie macie czegoś innego? - powiedziałam i rzuciłam ciuchy z powrotem w stronę strażniczek.   
- Założysz je czy nie? - zapytała baba “robocop”. 
- Nie, ty głupia cipo! - wykrzyczałam jej w twarz. 
Ta podeszła do mnie i złapała mnie za ucho.
- AUU! Ty głupia sadystko! To boli!
- Doigrałaś się tym razem, idziemy do dyrektora - powiedziała ostro, i mocniej złapała  mnie za ucho. Ciągnęła nago przez cały korytarz, bolało jak diabli. Wrzeszczałam na nią i wyzywałam, w nadziei że mnie puści. Niestety na nic się to zdało. Zaciągnęła mnie pod sam gabinet głównego dyrektora całej placówki. Nie wiem jakim cudem, ale dyrektor wcale nie był zdziwiony widząc mnie u niego w gabinecie. Strażniczka puściła mnie w końcu i postawiła na środku pokoju. Sama poszła w głąb sali i dyskretnie obserwowała całą sytuację. Gabinet był przestronny, wszędzie było widać drewno w kolorze mahoniu. Na środku pod oknem stało wielkie dębowe biurko z krzesłem obrotowym. Z prawej strony stała skórzana kanapa z małym stoliczkiem kawowym. Natomiast z drugiej strony stał regał wypełniony książkami. Na ścianach wisiało mnóstwo dyplomów i zdjęć. Stałam tak nagusieńka zmęczona i zawstydzona, jednoczenie byłam przerażona i zła na całą tą głupią sytuację. Tak bardzo chciałam być twarda i silna mentalnie. Za każdym razem kiedy wymiękałam, przed oczami stawała mi moja matka, słaba, wyniszczona fizycznie i emocjonalnie. Wtedy znowu brałam się w garść i znowu byłam twardzielką i postrachem całej okolicy. Nikt jednak nie wiedział że w głębi serca wcale nie byłam taka na jaką się kreowałam. Byłam dobra, wrażliwa, pełna miłości i empatii. To ulica sprawiła że stałam się taka jaka się stałam. Wcale nie chciałam się tu znaleźć. W myślach zawsze sobie marzyłam, że kiedyś kupię sobie mały domek na wzgórzu z widokiem na błękitne jezioro, które będzie zmieniać kolor za każdym razem kiedy słońce zmieni położenie. W ogródku posiałabym trawę, a na środku byłaby fontanna z której  tryskałaby woda na wszystkie strony. Miałabym normalną pracę i założyłabym szczęśliwą rodzinę. Moje dziecko nigdy nie miałoby takiego parszywego życia jak ja. Wieczorami z mężem siadalibyśmy sobie na przydomowym tarasie, i bujali się na ławeczce tuląc się do siebie pogrążeni we własnych myślach i marzeniach.

Niestety rzeczywistość była inna. Stałam tak nagusieńko w tym pokoju i czekałam co będzie dalej. Ponownie zakryłam swoją prywatność. Wstydziłam się. Czułam się obnażona i upokorzona, i zaczęło robić mi się zimno. Najchętniej to ubrałabym już te głupie ciuchy, nie wiem co mi odbiło żeby pakować się w kłopoty już pierwszego dnia. Dyrektor wstał i podszedł do mnie. Był całkiem przystojny jak na swój wiek. Na oko miał  jakieś 42 lata. Nosił krótko obcięte ciemne włosy, które nieco przyprószyła już siwizna. Ubrany był w ciemny doskonale skrojony garnitur, białą koszulę i błękitny krawat. Podszedł do mnie i przeszył mnie tym zimnym i lodowatym wzrokiem. Już myślałam że mnie trzepnie w twarz jak ten babsztyl “robocop”, ale ku mojemu zdziwieniu uśmiechnął się do mnie. Ręce miał splecione z tyłu i chodził w tą i z powrotem lustrując mnie od góry do dołu. O dziwo nic nie powiedział żebym przestała się zasłaniać. Może wcale nie był taki zły na jakiego wyglądał. W końcu odezwał się. 
- Czytałem twoje akta Marto Zubel i wiedziałem że będą z tobą kłopoty, nie przypuszczałem jednak że spotkamy się już pierwszego dnia. Nie wiem czy zauważyłaś, ale my wszędzie mamy kamery i nic nie umknie mojej uwadze. Jak wiesz jest to placówka o zaostrzonym rygorze i mamy tu swoje metody wychowawcze na takie jak ty. Niebawem dostaniesz regulamin, więc zapoznasz się ze wszystkimi naszymi zasadami. Teraz natomiast zostaniesz ukarana za swoje wcześniejsze zachowanie. Nie tolerujemy tu nieposłuszeństwa. Teraz opuść ręce i stań prosto. 
Nie chciałam już więcej się spierać więc zrobiłam o co prosił, zresztą bałam się go, miał w oczach coś takiego że nie potrafiłam mu się sprzeciwić. Wyjął z szuflady jakaś dziwną rzecz. Był to skórzany pas długi na około 30 cm i szeroki na około 5 cm. Zakończony był drewniana raczką. Dyrektor smagnął nim kilka razy w powietrzu sprawdzając czy dobrze ciągnie. Od razu domyśliłam się o co chodzi. Nigdy w życiu nie dostałam lania, a ten przyrząd napawał mnie strachem. Rzuciłam się do drzwi.  Chciałam uciec, nie myślałam racjonalnie. Gdy tylko dobiegłam do drzwi złapała mnie strażniczka. Chwyciła za rękę i wykręciła mi ją do tyłu przyprowadzając mnie z powrotem na miejsce. Dyrektor gestem wskazał jej że ma mnie położyć na biurku i przytrzymać. 
- Za ucieczkę dostaniesz dodatkowo - powiedział łagodnie lecz stanowczo. 
Stanął tuż za mną i poczułam jak pierwsze uderzenie ląduje na mojej pupie, silne i piekące. Krzyknęłam. Potem było kolejne i następne. Krzyczałam po każdym uderzeniu. Nigdy jeszcze nie  doświadczyłam takiego bólu. Owszem wdawałam się w bójki wielokrotnie, ale tamto to był zupełnie inny ból. Po kolejnym mocnym pasie zaczęłam się szarpać, chcąc uwolnić się w krępującego mnie uścisku. Nie dałam rady. Obiecałam sobie że się nie rozpłaczę. Nie dam gnojowi satysfakcji, że mnie pokonał. Jednak z każdym uderzeniem moją niemą obietnicę trafiał szlag. Nie byłam przyzwyczajona do tak intensywnego bólu. Zaciskałam wszystkie mięśnie żeby tylko wytrzymać ten ból. Wierciłam się i krzyczałam, łzy już same formowały mi się w oczach. Jeszcze jedno uderzenie a rozpłaczę się na dobre. - Tylko nie becz, tylko nie becz - powtarzałam sobie w myślach. Myślałam o stłamszonej matce. Pupa piekła mnie niemiłosiernie. Kiedy już byłam na skraju wytrzymania poczułam jak kobieta "robocop"zwalnia uścisk, stawia mnie na nogi i odchodzi. Nie rozpłakałam się uff udało się. Natychmiast  zaczęłam pocierać zbolałe pośladki. Wstyd już dawno mi minął. W zasadzie to było mi już wszystko jedno. Obtarłam ręką łezkę, która uformowała mi się w oku, i spojrzałam z nienawiścią na niego. 
- To była pierwsza lekcja posłuszeństwa. Lepiej sobie ją dobrze zapamiętaj. Dla takich jak ty nie ma taryfy ulgowej, wszelkie przekroczenie regulaminu będzie surowo karane. Jak chcesz żeby te cztery lata minęły ci bez problemów, to radzę ci go przestrzegać. Zatem ubierzesz się dobrowolnie czy mam ci pomóc?
Bez słowa chwyciłam ubranie które leżało na biurku, i zaczęłam się ubierać. Dyrektor przyglądał mi się uważnie obserwując każdy mój ruch. Gdy byłam już w pełni ubrana spojrzałam na niego znowu. Cały czas trzymał w ręce ten okropny przyrząd. 
- Co masz mi do powiedzenia? - zapytał spoglądając mi prosto w oczy. 
- Przepraszam - wymamrotałam po cichu. 
- Przepraszam panie dyrektorze i dziękuję za karę - powiedział karząc mi powtórzyć. 
- Przepraszam panie dyrektorze - wydukałam ponownie, opuszczając końcówkę. Przez gardło nie mogło mi to przejść. 
Wtedy on złapał mnie w pasie i przechylił wlepiając mi kolejne trzy siarczyste razy pasem, który cały czas trzymał w ręku. Krzyknęłam. Byłam harda ale nie głupia. Wiedziałam że więcej już nie wytrzymam. 
- Przepraszam panie dyrektorze i dziękuję za karę - powtórzyłam głośno i wyraźnie patrząc mu pewnie w oczy. Ojciec zawsze mi powtarzał że unikanie kontaktu wzrokowego oznacza tchórzostwo. 
- Możesz odejść - powiedział. Skierowałam się więc w stronę drzwi, tam czekała już na mnie "robocop". Później dowiedziałam się że ta strażniczka miała na imię Jadwiga. Jednak dla mnie już na zawsze pozostała "robocopem" zimną jak stal maszyną bez ludzkich emocji, w doskonale naoliwionym olbrzymim mechanizmie sterowanym przez dyrektora psychopatę, pałającym się ludzką porażką. 
“Robocop” zaprowadziła mnie do mojego tak zwanego pokoju. Była to mała cela 2.5 na 2.5 metra.   Mieściło się tam tylko łóżko, szafa i małe biurko. W rogu natomiast była samo-spłukująca się toaleta połączona z malutką umywalką. Pokój z toaletą dzieliła niewielka betonowa ścianka wyłożona kafelkami. U góry było zaś nieduże zakratowane okno, przez które wpadało słoneczne światło. Oczywiście w rogu była wszechobecna kamera, która śledziła każdy mój ruch. W ogóle cały budynek był bardzo nowoczesny i znakomicie zabezpieczony i strzeżony. Drzwi były z metalu, a na samym środku widniał wizjer do podglądania wychowanków. Ku mojemu zaskoczeniu drzwi nie były zamykane w ciągu dnia. Zresztą cały budynek był monitorowany nawet łazienki. Szanse ucieczki były praktycznie znikome. Wielki cholerny “Big Brother”. Na łóżku leżały zapasowe ubrania i regulamin. Schowałam wszystko do szafy, położyłam się na łóżku na brzuchu i rozryczałam się. Nie chciałam żeby kamera zarejestrowała że wymiękam. Chyba zasnęłam bo obudził mnie głośny stukot do drzwi. Stanęła w nich jedna ze strażniczek i kazała wychodzić na apel. Szybko wstałam i podążyłam za nią. Tam w szeregu stało już około dwudziestu nowych dziewcząt mniej więcej w moim wieku. Po wszystkich przeliczeniach i innych procedurach, w sali zjawił się sam pan dyrektor. Od razu zlustrował mnie wzrokiem ale nic nie powiedział. Zaczął opowiadać o ośrodku, o zasadach i o wszystkich tych rzeczach, które powinnyśmy wiedzieć. Powiedział że do wieczora mamy zapoznać się z regulaminem, bo od jutra nastąpi normalny dzień pobytu. Po apelu było śniadanie a potem powrót do pokoi. Położyłam się na łóżku i zaczęłam czytać ten regulamin. Jak się okazało nie był taki rygorystyczny jak wcześniej sadziłam. Jak się było posłusznym i nie sprawiało kłopotów to całkiem można było tu przeżyć. Panował system kar i nagród. Za złe zachowanie było np brak kolacji, prace społeczne, lanie, a nawet izolatka, w zależności od przewinienia. Kary cielesne zawsze wykonywał dyrektor lub wychowawca. Dla wyróżniających się w pozytywny sposób wychowanków były rożne nagrody i przywileje. Można było oglądać telewizje, korzystać z komputera czy wychodzić na dziedziniec. Ogólnie taka wychowanka miała więcej swobody i zaufania.
Przebywanie w tym odosobnionym od świata miejscu było dla mnie koszmarem. Nie umiałam podporządkować się istniejącym tu regułom. Nigdy nie miałam żadnego wzorca wychowawczego, zawsze opiekowałam się sobą sama. Wkurzała mnie ta nieustająca kontrola. Nawet w kiblu były te cholerne kamery. Czułam się taka stłamszona, dusiłam się tu. Nawet myślenie sprawiło mi trudność. Chodziłam ciągle nabuzowana i zła. W dodatku w moim budynku były tylko same dziewczyny. Chłopaki mieli osobny budynek do którego my nie miałyśmy dostępu. Było nas w tym budynku 50 dziewcząt. W całym tym ośrodku takich budynków dla dziewcząt było cztery. Dla chłopców było tak samo. Wszystkich razem było nas 400 osób. Do tego niezliczona liczba strażników, nauczycieli i wychowawców. Jak się dowiedziałam szkoła była obowiązkowa, czy to się komuś podobało czy nie. Jedynym wyborem był tylko rodzaj szkoły do której chcemy uczęszczać. Ja wybrałam liceum ogólnokształcące, które wcześniej olałam. Naukę zaczęłam więc od początku. Inne dziewczyny wybierały głownie szkołę z przyuczeniem do zawodu. Pierwszy tydzień minął mi koszmarnie. Drugi jeszcze gorzej. Nienawidziłam tego miejsca tych ludzi i tej ciągłej kontroli, niezapowiedzianych inspekcji i tych wszędobylskich strażniczek. Nie dogadywałam się z koleżankami. Wszystkie już jakoś się zaaklimatyzowały tylko nie ja. Buntowałam się przeciw wszystkim i wszystkiemu. Sama nie wiem co się ze mną działo. Kilka razy za brzydkie odzywki musiałam sprzątać toalety. Parę razy dostałam po tyłku od wychowawcy, ale wszystko to spłynęło po mnie jak po kaczce. Zresztą mój wychowawca był jakiś totalnym palantem. Nie zależało mu na mnie. Wykonywał tylko swoją robotę. On udawał że mnie resocjalizuje, a ja udawałam że go słucham. Chciałam wszystkim pokazać że nie jestem jakąś tam łajzą. Wówczas naprawdę miałam nieźle porąbane w głowie. Ulica wyprała mi mózg. Zachowywałam się irracjonalnie. Po jakiś dwóch miesiącach dostałam zawiadomienie o śmierci mojego ojca. Przyszedł do mnie do pokoju sam dyrektor, aby mi to powiedzieć. Gadał coś że tata dostał udaru i zmarł w więzieniu. Wyrażał swoje ubolewanie i takie tam rożne. Mi jakoś wcale nie było przykro. Właściwie to mój ojciec był dla mnie zupełnie obcym człowiekiem. Nigdy nie było go przy mnie kiedy go potrzebowałam. Potem dyrektor powiedział że jest mu również bardzo przykro, ponieważ nie może mnie wysłać na jego pogrzeb. Pieprzył coś że sprawiam ciągle problemy wychowawcze, i on nie może pozwolić żebym wyszła poza mury ośrodka. Wzruszyłam tylko ramionami, zbywając jego obecność. Widać zauważył to, ale nic nie powiedział. Na samym jednak końcu wzbudził moja ciekawość. Otóż okazało się, że ojczulek nie był taki głupi na jakiego wyglądał. Utworzył dla mnie fundusz powierniczy i uzbierała się tam dość duża kwota. Pieniądze miały być mi wypłacane po ukończeniu 21 roku życia w comiesięcznych ratach przez dwa lata. To była dobra wiadomość dla mnie, chociaż finansowo ojciec mnie zabezpieczył. O jeden problem mniej. Dyrektor poklepał mnie po plecach i wyszedł zostawiając mnie samą.
Po kilku dniach po tym incydencie popadłam w poważne kłopoty. Na jednej z lekcji zaczęłam kłócić się z nauczycielką w sprawie jakiegoś bohatera narodowego. Ja uważałam że on nie był bohaterem, a ona natomiast uważała odwrotnie. Najpierw była wojna na argumenty. Potem jednak coś we mnie pękło i zaczęłam się z nią kłócić. Doszły do tego jeszcze wyzwiska i już szłam do niej z łapami, kiedy do interwencji wkroczyła jedna ze strażniczek pilnujących porządku na lekcjach. Natychmiast mnie obezwładniła tymi swoimi sztuczkami samoobrony. Wylądowałam u dyrektora. Ten jak zwykle spojrzał na mnie tymi przeszywającymi na wskroś oczami i obszedł mnie dookoła. Serce waliło mi jak oszalałe. Nie wiem co mi się stało, zwykle się tak nie zachowywałam, ale zaczęłam tłumaczyć się ze swojego zachowania zanim on cokolwiek powiedział. Mówiłam co mi ślina na język przyniosła, próbując się wymigać od kary. On bez słowa podszedł do swojego biurka i wyciągnął już znany mi pas. Kazał mi podejść do biurka. Powoli zrobiłam co kazał. Jakoś ta moja odwaga mnie w tym momencie opuściła. Zanim kazał mi się oprzeć o blat biurka, zrobił mi długi wykład na temat dyscypliny, szacunku do innych i same takie dyrdymały. Nawet zbytnio nie pamiętałam co mówił, ponieważ ciągle miałam przed oczami ten jego gruby skórzany pas.
- Oprzyj się o biurko ręce do przodu - powiedział tonem zimnym jak lód.
Bez sprzeciwu wykonałam polecenie. Poczułam jak podnosi mi sukienkę i podwija do góry. Następnie ściąga mi majtki do kolan. Padło pierwsze uderzanie. Syknęłam. Nabrałam głęboko powietrza, wtedy padło drugie. Nie spieszył się, chciał żebym poczuła dogłębnie każde uderzenie. Był cholernie w tym dobry. Już po dziesiątym zaczęłam się wiercić i jęczeć. Po piętnastym już krzyczałam. Kiedy kolejny raz spadł na pogranicze ud i pośladków, zasłoniłam pupę ręką.
- Weź tą rękę - powiedział, i cierpliwie czekał aż wykonam polecenie.
Położyłam rękę z powrotem na biurku i zniosłam kolejne dwa uderzenia. Jednak ponownie zasłoniłam się ręką, gdy następne dwa pady dokładnie w to samo miejsce moich pośladków. Bolało jak diabli. Byłam pewna że pupa pęknie mi na pól. Dyrektor bez słowa chwycił mi rękę w nadgarstku i docisnął do pleców wymierzając kolejne razy. Byłam już na granicy wytrzymałości. Łzy zaczęły mi się formować w oczach, a końca nie było widać. Doskonale wiedział gdzie ma uderzać, bo z każdym kolejnym razem coraz bardziej się załamywałam. Aż w końcu pękłam. Zaczęłam płakać jak dziecko, z bólu i bezsilności. Jak już zaczęłam ryczeć to nie mogłam przestać. Doskonale wiedział że to on wygrał. W końcu mnie złamał. Odruchowo zaczęłam go prosić żeby przestał, że mam już dość. Nawet go przepraszałam. W tym momencie powiedziałabym wszystko, żeby tylko ta gehenna się skończyła. Moja tak zwana “reputacja twardej laski” w tym momencie legła w gruzach. Nawet nie wiedziałam kiedy to lanie się skończyło. Poczułam jak stawia mnie na nogi. Majtki spadły mi do kostek. Byłam zapłakana i zasmarkana i upokorzona. Podał mi chusteczkę i kazał wytrzeć twarz. Kiedy już się wytarłam i nieco doszłam do siebie, powiedział że mam założyć majtki. Spojrzałam w dól z zażenowaniem. Momentalnie schyliłam się, i podciągnęłam majtki w górę, poprawiając jednocześnie sukienkę. Nie miałam odwagi spojrzeć mu w oczy. Przez chwilę oboje milczeliśmy. Wtedy on delikatnie złapał mój podbródek i zmusił mnie do spojrzenia na niego.
- Mam nadzieje ze tym razem to był ostatni raz, kiedy spotkaliśmy się w tak niemiłych okolicznościach. Myślisz że sprawia mi przyjemność zadawać tobie bezsensowny ból? Nie, nie sprawia, robię to tylko dlatego żeby wskazać ci właściwą drogę. Bo ta którą teraz podążasz daleko cię nie zaprowadzi. Wiem że jesteś zdolna i możesz w życiu osiągnąć sukces, ale tylko od ciebie zależy czy ci się to uda czy nie.
Kiedy tak mówił, to po raz pierwszy od dawna pomyślałam sobie, ze komuś na mnie zależy. Wtedy jednak nie doceniałam tej troski. Wiecznie się buntowałam i coraz bardziej topiłam się we własnym bagnie. Było mi ciężko naprawdę ciężko, ale wcale nie było tak łatwo znowu stać się dobrym, miłym i ufnym, kiedy przez tyle lat wszyscy mieli mnie gdzieś. Założyłam pewnego dnia “maskę zła” na moja twarz, i życie raptem stało się łatwiejsze. Niestety po latach noszenia tej maski jakoś się do mnie przykleiła i tak już zostało. Trzeba było naprawdę się postarać żeby ją teraz zdjąć.
Spojrzałam dyrektorowi głęboko w oczy, nienawidziłam go w tym momencie. Próbował zdjąć ze mnie tą maskę, a ja nie byłam na to gotowa. Znowu przybrałam minę twardzielki.
- Przepraszam panie dyrektorze i dziękuję za karę - powiedziałam regułkę której oczekiwał nie tracąc kontaktu wzrokowego.
- Możesz odejść - powiedział tylko.
Wyszłam z gabinetu, resztę dnia spędziłam w celi. Pośladki tak mnie bolały że musiałam leżeć na brzuchu. Nie wiem dlaczego, ale rozmyślałam o tym co mi powiedział i czułam się podle. Byłam tu dopiero trzy miesiące, a już miałam dość wszystkiego. To miejsce było dla mnie koszmarem. Nie wyobrażałam sobie spędzenia tu jeszcze tylu lat.
Następnego dnia wszystko było jak zwykle. Gdy lekcje dobiegały końca, wszyscy zbierali się na obiad. Ja jak jak zwykle ustawiłam się w kolejce i posłusznie czekałam na swoją kolej. Kiedy tak stałam i czekałam, zauważyłam że nauczyciele swobodnie wychodzą z budynku głównymi drzwiami. Nie wiem co mi strzeliło do głowy, ale pomyślałam sobie o ucieczce. Przecież mówi się że pod latarnią zawsze jest najciemniej. Dyskretnie wyszłam więc  z szeregu, i razem z grupką ludzi udałam się do wyjścia. Nie wiem co mną kierowało, ale ledwo wyszłam za drzwi, rozpętało się piekło. Syrena zaczęła wyć niemiłosiernie głośno. Zrobiło się zamieszanie. Strażniczki były w gotowości do działania. Wszystkie drzwi automatycznie się pozamykały. Wykorzystałam moment nieuwagi i zaczęłam biec ile sił w nogach. Nie wiem gdzie, nie wiem dlaczego, ale biegłam i biegłam. Nie minęło dziesięć sekund, kiedy usłyszałam głos z megafonu.
- Zatrzymaj się jesteś otoczona. Ręce na głowę i uklęknij na ziemi. Nie próbuj żadnych sztuczek bo użyjemy siły.
Dotarło do mnie że nie mam szans. Właściwie to od samego początku wiedziałam że nic z tego nie będzie, a mój wybryk na pewno będzie miał poważne konsekwencje.
Powoli położyłam ręce na głowie i uklękłam na ziemi. Podbiegło do mnie dwóch uzbrojonych strażników i zakuli mnie w kajdanki. Nie stawiłam oporu. Wiedziałam że i tak nie wygram.
Za ten występek trafiłam do izolatki na dwa dni. Było to pomieszczenie dwa na dwa metry. Na samej górze znajdował się maleńki otwór przez który wpadała niewielka wiązka dziennego światła. W rogu stała prycza z kocem, natomiast w drugim rogu stała toaleta.  Jedzenie podawali przez szparę w drzwiach. W tym czasie nie mogłam mieć kontaktu ze światem zewnętrznym. Tylko ja i te cztery ściany. Miałam w tym czasie mnóstwo czasu na przemyślenia. Zastanawiałam się nad wszystkim, nad całym moim dotychczasowym życiem. Przecież te ciągłe buntowania się, do niczego mnie nie doprowadziły. Wpadałam tylko w kolejne kłopoty. Nigdy nie chciałam skończyć jak mój ojciec, a robiłam wszystko żeby tak się stało.
Kiedy nie ma się do kogo odezwać, każda minuta staje się być godziną. Po jednym dniu odosobniona miałam już dość. Na nic mi to wszystko było. Byłam w złej kondycji psychicznej. Popadłam w depresję. Nawet już myśleć mi się nie chciało. Nic mi się kompletnie nie chciało, nawet żyć. Po upływie dwóch dni, dla mnie była to wieczność, otworzyły się drzwi.
- Wychodź twój czas minął - usłyszałam głos strażniczki.
Powoli zwlekałam się z łóżka i podeszłam do drzwi. Byłam brudna, i było mi już wszystko jedno co się ze mną stanie. Kiedy wychodziłam w drzwiach stanął pan dyrektor. Spojrzał na mnie, i zobaczyłam taki zawód w jego oczach. Uświadomiłam sobie że on naprawdę próbował mi pomóc, a ja go zawadziłam na każdym kroku. Spuściłam wzrok, było mi przykro. Po raz pierwszy w życiu było mi przykro z powodu mojego zachowania.
Nie zostałam wtedy ukarana fizycznie, ale ten pobyt w izolacji sprawił że moje myślenie się zmieniło. Dyrektor zauważył tę zmianę. Wysłał mnie na spotkania z terapeutami, co miało poprawić moją kondycję psychiczną. Zaakceptowałam mój pobyt w ośrodku, a terapia bardzo mi pomogła. Już nie byłam zbuntowaną nastolatką szukającą kłopotów. Karę odbywałam raczej w spokoju. Liczne rozmowy z dyrektorem i psychologami utwierdziły mnie z przekonaniu, że mój los jest w moich rękach, i tylko ode mnie zależało jak dalej potoczą się te losy, i wcale nie musiało to iść w złą stronę.
Czas leciał powoli ale bez problemów. Żeby czas mi szybciej mijał, skupiłam się na nauce. W szkole zakładowej szło mi bardzo dobrze. Na moje osiemnaste urodziny przyszedł do mnie sam dyrektor z małym tortem, i podarował mi książkę o której zawsze marzyłam. Była w niej dedykacja.
"W życiu istnieją rzeczy dla których warto walczyć do samego końca, nawet kiedy już gorzej być nie może, nie porzucaj swoich marzeń i zawsze bądź sobą" Na samym dole widniał jego podpis i data.
- Dziękuję, dziękuję! - wykrzyczałam uradowana i rzuciłam mu się na szyje.
- Nie ma za co. Moim marzeniem jest żebyś wyszła stąd z podniesionym czołem, i pokazała całemu światu na co cie stać, i kim naprawdę jesteś. Wierzę w ciebie i wiem że ci się uda.

Wtedy wszystko zmieniło się o 360 stopni. Przez następny rok chciałam udowodnić dyrektorowi że nie myli się co do mnie. Uczyłam się pilnie i nie sprawiałam kłopotów. Dyrektor był dla mnie wsparciem, stał się jak ojciec, którego nigdy nie miałam. Pomyśleć jak bardzo się co do niego pomyliłam. Na początku uważałam go za sadystę i tyrana, ale on naprawdę chciał pomóc tym wszystkim zagubionym dzieciakom.  Po trzech latach pobytu już nie uczyłam się dla niego tylko dla siebie. Moje marzenia miały szansę się spełnić. Liceum ukończyłam z wyróżnieniem. Postanowiłam iść na studia. Dyrektor i cała placówka byli bardzo uradowani z moich postępów i decyzji o studiowaniu. Związku z tym że stałam się już inną osobą, a raczej udało zrzucić się mi moją "maskę zła" to stałam się dawną sobą. Tą dobrą i wrażliwą dziewczyną. Miałam dużo przywilejów i ostatniego roku w ogóle nie odczułam, że przebywałam nadal w zakładzie zamkniętym. Mogłam studiować poza placówką na normalnym uniwersytecie. Co dzień zawoził mnie wychowawca, a potem przywoził z powrotem. Miałam duże zaufanie wśród personelu zakładu, ale ciężko na to sobie zapracowałam. Zresztą głupia bym była, żeby rujnować to co dotychczas osiągnęłam przez jakaś głupią ucieczkę. Nie było sensu zwłaszcza że zostało mi tylko pól roku do końca.
Upragniony dzień przyszedł wraz z datą moich dwudziestych pierwszych urodzin. Razem z innymi dziewczynami zrobiłyśmy huczną imprezę pożegnalna. Przed samym wyjściem długo jeszcze rozmawiałam z dyrektorem. Dał mi dużo rad i wskazówek jak mam postępować. Zapisał mi nawet swój numer telefonu w razie jak bym potrzebowała porozmawiać. Uścisnęłam go wtedy serdecznie i podziękowałam za wszystko.
- To pan uratował mi moje życie, i obiecuję że go nie zmarnuję, nie teraz kiedy już tyle osiągnęłam - powiedziałam patrząc mu prosto w oczy.
- Wiem o tym, zawsze to wiedziałem kiedy tylko cie zobaczyłem. Pomyślałem wtedy że ta dziewczyna ma potencjał tylko się zagubiła. Wiem że ci się uda, jestem tego pewien. Mam nadzieję że kiedyś zadzwonisz do swojego starego opiekuna?
- Pewnie że tak, nigdy pana nie zapomnę - powiedziałam i łezka popłynęła mi z oka.
Pan dyrektor otarł mi łzę i pocałował w policzek.
- Idź już, zanim i ja się rozkleję - powiedział.
Zakład opuściłam jako inna osoba. Byłam już dorosłą kobietą i nie chciałam aby moja przeszłość kładła się cieniem na moje dalsze życie. Dzięki mojemu ojcu, który zostawił dla mnie pieniądze, było mi łatwiej, studia ukończyłam również z wyróżnieniem. Oprócz tego dostawałam jeszcze przez rok zasiłek dla wychowanków rozpoczynających nowe życie. Wynajmowałam małą kawalerkę i czułam że wszystko idzie w dobrym kierunku. Zerwałam też wszystkie kontakty z przeszłością. Bez problemu dostałam pracę w biurowcu jako tłumaczka języka szwedzkiego. Zaczęłam zarabiać własne pieniądze i byłam taka szczęśliwa. To właśnie w pracy poznałam mojego obecnego męża Pawła. Nie była to miłość od pierwszego wejrzenia, ale od drugiego. Umawialiśmy się na randki i im więcej się o sobie dowiadywaliśmy tym bardziej stawaliśmy się sobie bliżsi. Nie ukrywałam przed nim swojej przeszłości, a on nie rozliczał mnie ani nie oceniał. Po roku pobraliśmy się. Wesele było skromne ale bardzo kameralne. Opowiadałam Pawłowi o swoich marzeniach, o domku z tarasem w górach, o dzieciach. Pewnego dnia on zabrał mnie na weekend w góry. Jechaliśmy jakaś żwirową drogą.
- Paweł gdzie jedziemy, nic mi nie mówisz?
- Spokojnie kochanie to niespodzianka, jeszcze chwilę a będziemy na miejscu.
Po 10 min byliśmy już na miejscu. Widok zapierał dech w piersiach. W oddali rozpościerały się piękne góry, a przed nimi był wąwóz w którym płynęła górska rzeka. Wszędzie wokół były liczne pola i pastwiska na których pasały się owce.
- Jak tu pięknie, cudownie! - zachwycałam się widokiem.
Paweł złapał mnie za rękę i poprowadził w dól polnej drogi. Stał tam niewielki domek, skąpany w górskim słońcu. Ogrodzony był białym płotem przy którym rosły kolorowe kwiaty.
- Podoba ci się? - zapytał mój mąż.
- Jest cudowny zawsze o takim marzyłam.
- To będzie nasz, już rozmawiałem z właścicielem i wpłaciłem zaliczkę.
- Żartujesz?!
- Nie, nie żartuję, chodź wejdziemy do środka.
Rzuciłam mu się na szyję, jesteś wariatem! Tak bardzo cie kocham! Jestem taka szczęśliwa!
Ściskałam go z całych sił płcząc ze szczęścia.
Po pół roku wprowadziliśmy się do naszego domku. Kolejna dobra wiadomość była taka, że byłam w ciąży. Urodził nam się syn Jakub. Byliśmy szczęśliwi, w końcu osiągnęłam to o czym zawsze marzyłam. Na chrzciny zaprosiłam dyrektora. Nie widzieliśmy się już kilka lat, ale korespondowaliśmy ze sobą. Gdy się zobaczyliśmy, nie mogliśmy się sobą nacieszyć. Paweł w końcu poznał mojego wybawcę. We trójkę trajkotaliśmy prawie przez całą noc. Widziałam że pan dyrektor był ze mnie dumny.
Teraz kiedy mój syn ma już trzy latka, moje życie nadal jest udane i szczęśliwe. Z Pawłem staramy się już o kolejne dziecko. Praca mi się podoba, dodatkowo zaangażowałam się społecznie, i za namową dyrektora prowadzę wykłady dla wychowanków mojej placówki. "Jak się nie poddać i osiągnąć sukces, a przede wszystkim jak walczyć o własne marzenia".
Dzieciaki słuchają z zaparciem i wiem że im pomagam. Sprawia mi to ogromną satysfakcję.
Siedzę sobie teraz na tarasie naszego górskiego domku i spisuję moje wspomnienia.
Bo są w życiu sytuacje, kiedy musisz powiedzieć sobie "dam radę" i idziesz dalej.
Koniec

Spanking dla Niegrzecznej

$
0
0
Jeśli masz fantazje dotyczące klapsów i nie wiesz jak je zrealizować, napisz do mnie a coś wymyślimy:) Interesuje mnie dłuższa znajomość.  GG 38528497

szukam pana z warszawy na ojcowskie lanie

$
0
0
Ja 31 lat, 175 cm 115 kg,  grubasek. Szukam pana z warszawy który sprawi mi porządne ojcowskie lanie. Nie mam lokum. Kontakt na email : struckrind@gmail.com

szukam pana z warszawy na ojcowskie lanie

$
0
0
Cześć, jestem gotowy sprawić Ci porządne lanie

szukam pana z warszawy na ojcowskie lanie

$
0
0
Witaj. Jezeli jesteś zainteresowany to napisz na email podany w ogłoszeniu.

Szukam ludzi lubiacych spanking z Katowic i okolic

$
0
0
Cześć .Mam na imie Paweł 40 lat zainteresowało mnie woje ogłoszenie. Tez mnie to interesuje spanking odezwij się :) Pozdrawiam pawelek3275@interia.pl

bardzo skuteczne tabletki na odchudzanie forum

$
0
0
http://1.bp.blogspot.com/-sNrMEu-PvuY/VZaHPoEypCI/AAAAAAAAAqQ/XQJ-qRuJ6CM/s1600/thermacuts.jpg
tabletki na odchudzanie w dzień i w nocy tabletki na odchudzanie ultra slim opinie najskuteczniejsze tabletki odchudzajšce 2013 tabletki odchudzajace z allegro

Dominujący mężczyzna szuka uległej kobiety.

$
0
0
Dominujący, doświadczony mężczyzna szuka uległej kobiety lubiącej spanking. Zapraszam do kontaktu poprzez email wojtek112@vp.pl lub gg 54267448

Lanie po wywiadówkachizazłe zachowanie

$
0
0

pawellaska napisał:

pawellaska napisał:

pawellaska napisał:


Po dwóch miesiącach była wywiadówka u kacpra na którą poszedł ojciec(pierwsza wywiadówka od rozpoczęcia roku szkolnego),wywiadówka trwała półtorej godziny ,ojciec się dowiedział,że syn ma niepodpisaną uwagę od nauczycielki języka polskiego,którą dostał 3dni wcześniej ,wychowawczyni powiedziała ojcu,że kacpera wczoraj nie było w szkole,ojciec nic o tym nie wiedział ,powiedział,że niechciałby być w skórze syna ,jak onwrócido domu ,że kacper nie usiądzie przez następne dwa dni na pupie.zebranie się skończyło i wszyscy rodzice poszli do domu .Po przyjściu do domu ojciec od razu udał się do pokoju kacpra,był zły ,chłopak leżał na plecach na łóżku ,bartek był w swoim pokoju i odrabiał lekcje.Gdy ojciec wszedł kacper odrazu wstał na równe nogi,ojciec usiadł na krześle ,kacper też usiadł na łóżku ,ojciec spytał się kacpra,dlaczego nie pokazał mu uwagi w dzienniczku ,kacper powiedział,że zapomniał,następnie spytał się go czemu wczoraj nie był w szkole,chłopak powiedział ,że nie chciało mu się iść ,ojciec powiedział do kacpra,że był na wagarach? Kacper powiedział,że tak,ojciec powiedział,że niestety chłopak musi być ukarany,dostanie za wagaryiza uwagę w dzienniczku,póżniej kacper pokaże mutą uwagę   ,kazał synowi kłasć się ,kacper się położył na łóżku,ojciec wziął do ręki pas,który wyjal już ze spodni wchodząc do pokoju kacpra ,złożył pas na pół i zaczał go bić .Kacper dostał 19pasów,po laniu ojciec rzucił pas na łozkoi powiedział ,żeby mi to było ostatni raz ,kacper ze łzami w oczach obiecał ,że już nie pójdzie na wagary ,ojciec jeszcze kazał kacprowi pokazać dzienniczek ,w którym była niepodpisana jeszcze przez niego uwaga,kacper pokazał uwagę ,ojciec wział długopis do ręki i tą uwagę podpisał ,potem wział pas i wsuwając go w szlufki wyszedł z pokoju chłopaka ,a chłopak jeszcze leżał na lóżku na brzuchu kilka minut płacząc.cdn.
Kolejne lanie dostał bartosz 3tygodnie póżniej za to,że pyskował dosąsiada .Bartosz bawił się zkolegami na podwórku ,byłogłośno w zabawie uczestniczył też kacper ,nagle z domu wyszedł sąsiad(pan andrzej),powiedział do chłopców ,żeby się uciszyli ,bartosz zaczał do sąsiada pyskować,reszta nic się nie odzywała .sąsiad zaprowadził bartosza do domu ,kacper został z kolegami na dworze ,bawili się dalej tylko ciszej.Drzwi otworzył ojciec zobaczył saśiada razem z bartoszem ,wpuścił ich dośrodka,spytał się bartosza co znowu zmalował ,sąsiad powiedział,że bartosz do niego pyskował ,ojciec kazał bartoszowi przeprosić sąsiada ,bartosz nie chciał ,poszedł do swojego pokoju i zamknąl drzwi,ojciec powiedział do sąsiada,że syn go przeprosi jak dostanie lanie ,sąsiad pożegnał się z nim i poszedłdo domu.Aojciec poszedł do pokoju bartosza ,otworzył drzwi ,chłopak siedział na krześle ,ojciec zamknąl drzwi,spytałsie go ,dlaczego nie chcial przeprosić sąsiada ,bartosz powiedział,że mu się na razie nie chciało ,ojciec powiedział,że najpierw dostanie za to lanie,potem pójdzie i przeprosi sąsiada ,kazał bartoszowi połozyć się na łóżku ,wyciągnal ze spodni gruby czarny pas,złozył go na pól i zaczał go mocno bić (chłopak dostał na spodnie 20pasów),ojciec powiedział,że następnym razem będzie na goła skórę ,po laniu ojciec wsunął pas w szlufki i wyszedł z pokoju ,a bartosz jeszcze kilka minut leżal na łózku ,potem poszedł do sąsiada i go przeprosił ,sąsiad przyjal przeprosiny ,a chłopak wrócił do domu ,juz nie mial ochoty iść na dwor.Po godzinie do domu wrócił kacper.Kolejne lanie dostał właśnie kacper trzy tygodnie póżniej ,po wywiadowce ,na którą poszedł ojciec ,mama poszla na wywiadówkę do bartosza ,bartosz nieżle się uczył ,kacper uczył się żle ,nie słuchał nauczycielki od fizyki,ojciec się o tymdowiedział ,powiedział,że w domu czeka na kacpra poważna z nim rozmowa.Zebranie skońzyło się poł godziny wcześniej u bartosza niż u kacpra ,mama powiedziała,że zaczeka na ojca w pobliskiej kawiarni (150metrów od szkoły)poszła tam na kawę i ciastko,po półgodziniez zebrania wyszedł ojciec był niezadowolony ,poszedł dotej kawiarni, w której była mama,zamówił sobie kawę i ciastko.mama powiedziała ojcu,że jest zadowolona z postępów bartosza ,ojciec powiedział mamie,że on nie jest zadowolony z zachowania kacpra w szkole ,że sie kacper nie chce uczyć ,że musi w domu byc surowo ukarany.Gdy wypili już kawę i zjedli ciastka ,pojechali do domu (mieli skode fabie koloru niebieskiego,ojciec i mama mieli prawojazdy,tym razem kierował ojciec) gdy do niegoprzyszli ojciec pościagnięciu butów ikatany(byłow tym dniu dość ciepło,ale nie gorąco)udałsię do pokoju kacpra ,był tam również bartoszsiedział na łóżku,ojciec powiedział do niego,żeby wyszedł,chłopak spełnił polecenie ojca,poszedł do swojego pokoju,ojciec zamknal drzwi ,kacper siedział na fotelu,ojciec zaczał na niego krzyczeć,że sięnie chce uczyć i pyskuje do nauczycieli,kacper powiedział ,że pyskowałtylko do nauczycielki fizyki ,jednanauczycielka,to nie całe ciało pedagogiczne ,ojciec powiedział,żeby nie przeginał ,że za to ,że się nie uczy i pyskuje dostanie srogie baty,kazał mu położyć sięna łózku ,wyciagnal z szafy gruby czarny pas(miał na sobie spodnie bez paska) ,złożyl pas na półi zaczał go bić,po5pasie chłopak mysłał ,że to już koniec chciał już obrócić się na plecy ,ale ojciec kazał mu niespodziewanie ściągnąć spodnie ,ale pozwolił mu zostać w majtkach (po raz pierwszy kacper dostał laniena majtki),kacper spełnił polecenie ojca ,spuścił spodnie do kostek a ojciec zaczał lanie od nowa ,chłopak dostał wszystkich pasów 22 ,po laniu mógł włózyć spodnieojciec połózył pas obok kacpra,powiedział,że to ku przestrodze ,że jak następnym razem chłopak coś przeskrobie,będzie tak karany ,kazał jeszcze kacprowi powiesić pas wszafie jak dojdzie do siebie ,a sam wyszedł z pokoju,kacperjeszcze kilka minut leżał na łózku płacząc ,laniebyło słychać w pokoju bartka,bo tak kacperkrzyczał. cdn.
Po trzech miesiącach lanie dostali kacper oraz bartosz za to,że byli bardzoniegrzeczni ,nie słuchali ojca ani mamy ,zaczęli się donich stawiać .Ojciec się zdenerwował ,powiedział,że jak się obaj nie uspokoją to będzie żle ,chłopcy nie słuchali go ,ojciec powiedział do nich,żeby poszli do pokoju bartoszai tam na niego zaczekali,chłopcy poszli do pokoju ,kacper usiadł na łozku a bartosz na krześleobokniego ,po minucie ojciec przyszedł ,powiedział do chłopców,że dzisiaj bardzo są niegrzeczni,że muszą zostać ukarani ,kazał im obu ściagnac spodnie do kostek (mogli zostać w majtkach) ,potem kazał im położyć się na łózku ,wyciągnąl ze spodni skórzany brązowy pas ,złozył na półi zaczał ich bić ,najpierw bił kacpra ,chłopak dostał 15pasów,potem ojciec bił bartosza ,też dostał 15pasów ,po laniu chłopacy mogli włozyć spodnie ,aojciec wsunąl pas w szlufki i wyszedł z pokoju,a chłopcy jeszcze kilka minut leżeli na łózku płacząc.Kolejne lanie dostał bartosz po dwóch tygodniach za  to,że dostał w szkole uwagę od pana wuefisty ,że pyskuje .Gdy po przyjściu do domu bartosz zjadł obiad i poszedl słuchać sobie muzyki do swojego pokoju ,czekał na ojca,bo wiedział,że zostanie ukarany ,po godzinie ojciec przyszedł do domu ,zjadł obiad ,potem poszedł do duzego pokoju ogladć telewizję,kacper poszedł z dzienniczkiem do niego ,ojciec wzial do ręki długopis i podpisał uwagę,potem powiedział ,żeby bartosz przygotował się do kary,ojciec poszedł do sypialni po pas(miał na sobie spodnie bez paska) ,bartosz w tym czasie postawił na środku pufę ,po 2minutach ojciec przyszedł z pasem w ręku(był to czarny szeroki pas ze skóry) ,kazał bartoszowi połozyć się na tej pufie,ale najpierw ściągnąć spodnie,bartosz spełnił życzenie ojca,ojciec złozył pas na pół izaczał go bić ,chłopak dostał 16mocnych pasów,po laniu mógłwłozyć spodnie i poszedł do siebie,a ojciec wsunąl pas w szlufki i wrócił do ogladania telewizji. cdn.
Ojciec chłopców dostałpierwsze lanie od swojegoojca,czyli dziadka chłopców(kazimierza) ,kiedy miał 10lat za to,że popchnął niechcący kolegę ,z którym bawił się na podwórku.Ojciec kolegi  przyszedł z synem(kolegą dziadka)  na skargę ,że waldemar popchnął podczas zabawy jego syna(edwarda) ,ojciec waldemara powiedział,że przeprasza edwardaw imieniu syna,że waldemar zostanie ukarany ,ojciec kolegiwyszedł z synem z domu a kazimierz poszedł do pokoju waldemara,który przyszedł już do domu .Kazimierz spytał się go dlaczego popchnął  edwarda,waldemar powiedział,że to było niechcący,ojciec powiedział,że musiał przepraszać za niego kolegę ,że za to co zrobił musi zostać ukarany,nieważne,że to było niechcący ,kazał waldemarowi połozyć się na łózku , waldemar się położyłpotem  kazimierzwyciągnął ze spodni gruby brązowy pas ,złozył pas na półi zaczał bić syna ,waldemar dostał na spodnie 20pasów ,po laniu ojciec powiedział,że od tej pory będzie tak karany ,jeżeli będzie sie żle zachowywał ,połózył pas na krześle i wyszedł z pokoju,a waldemar jeszcze kilka minut leżał na łózku popłakuijąc .Kolejne lanie dostał waldemar po pół roku za to ,że został przyłapany na kradzieży śliwek z ogrodu sąsiada. cdn.

Lanie po wywiadówkachizazłe zachowanie

$
0
0

pawellaska napisał:

pawellaska napisał:

pawellaska napisał:


Kolejne lanie dostał bartosz 3tygodnie póżniej za to,że pyskował dosąsiada .Bartosz bawił się zkolegami na podwórku ,byłogłośno w zabawie uczestniczył też kacper ,nagle z domu wyszedł sąsiad(pan andrzej),powiedział do chłopców ,żeby się uciszyli ,bartosz zaczał do sąsiada pyskować,reszta nic się nie odzywała .sąsiad zaprowadził bartosza do domu ,kacper został z kolegami na dworze ,bawili się dalej tylko ciszej.Drzwi otworzył ojciec zobaczył saśiada razem z bartoszem ,wpuścił ich dośrodka,spytał się bartosza co znowu zmalował ,sąsiad powiedział,że bartosz do niego pyskował ,ojciec kazał bartoszowi przeprosić sąsiada ,bartosz nie chciał ,poszedł do swojego pokoju i zamknąl drzwi,ojciec powiedział do sąsiada,że syn go przeprosi jak dostanie lanie ,sąsiad pożegnał się z nim i poszedłdo domu.Aojciec poszedł do pokoju bartosza ,otworzył drzwi ,chłopak siedział na krześle ,ojciec zamknąl drzwi,spytałsie go ,dlaczego nie chcial przeprosić sąsiada ,bartosz powiedział,że mu się na razie nie chciało ,ojciec powiedział,że najpierw dostanie za to lanie,potem pójdzie i przeprosi sąsiada ,kazał bartoszowi połozyć się na łóżku ,wyciągnal ze spodni gruby czarny pas,złozył go na pól i zaczał go mocno bić (chłopak dostał na spodnie 20pasów),ojciec powiedział,że następnym razem będzie na goła skórę ,po laniu ojciec wsunął pas w szlufki i wyszedł z pokoju ,a bartosz jeszcze kilka minut leżal na łózku ,potem poszedł do sąsiada i go przeprosił ,sąsiad przyjal przeprosiny ,a chłopak wrócił do domu ,juz nie mial ochoty iść na dwor.Po godzinie do domu wrócił kacper.Kolejne lanie dostał właśnie kacper trzy tygodnie póżniej ,po wywiadowce ,na którą poszedł ojciec ,mama poszla na wywiadówkę do bartosza ,bartosz nieżle się uczył ,kacper uczył się żle ,nie słuchał nauczycielki od fizyki,ojciec się o tymdowiedział ,powiedział,że w domu czeka na kacpra poważna z nim rozmowa.Zebranie skońzyło się poł godziny wcześniej u bartosza niż u kacpra ,mama powiedziała,że zaczeka na ojca w pobliskiej kawiarni (150metrów od szkoły)poszła tam na kawę i ciastko,po półgodziniez zebrania wyszedł ojciec był niezadowolony ,poszedł dotej kawiarni, w której była mama,zamówił sobie kawę i ciastko.mama powiedziała ojcu,że jest zadowolona z postępów bartosza ,ojciec powiedział mamie,że on nie jest zadowolony z zachowania kacpra w szkole ,że sie kacper nie chce uczyć ,że musi w domu byc surowo ukarany.Gdy wypili już kawę i zjedli ciastka ,pojechali do domu (mieli skode fabie koloru niebieskiego,ojciec i mama mieli prawojazdy,tym razem kierował ojciec) gdy do niegoprzyszli ojciec pościagnięciu butów ikatany(byłow tym dniu dość ciepło,ale nie gorąco)udałsię do pokoju kacpra ,był tam również bartoszsiedział na łóżku,ojciec powiedział do niego,żeby wyszedł,chłopak spełnił polecenie ojca,poszedł do swojego pokoju,ojciec zamknal drzwi ,kacper siedział na fotelu,ojciec zaczał na niego krzyczeć,że sięnie chce uczyć i pyskuje do nauczycieli,kacper powiedział ,że pyskowałtylko do nauczycielki fizyki ,jednanauczycielka,to nie całe ciało pedagogiczne ,ojciec powiedział,żeby nie przeginał ,że za to ,że się nie uczy i pyskuje dostanie srogie baty,kazał mu położyć sięna łózku ,wyciagnal z szafy gruby czarny pas(miał na sobie spodnie bez paska) ,złożyl pas na półi zaczał go bić,po5pasie chłopak mysłał ,że to już koniec chciał już obrócić się na plecy ,ale ojciec kazał mu niespodziewanie ściągnąć spodnie ,ale pozwolił mu zostać w majtkach (po raz pierwszy kacper dostał laniena majtki),kacper spełnił polecenie ojca ,spuścił spodnie do kostek a ojciec zaczał lanie od nowa ,chłopak dostał wszystkich pasów 22 ,po laniu mógł włózyć spodnieojciec połózył pas obok kacpra,powiedział,że to ku przestrodze ,że jak następnym razem chłopak coś przeskrobie,będzie tak karany ,kazał jeszcze kacprowi powiesić pas wszafie jak dojdzie do siebie ,a sam wyszedł z pokoju,kacperjeszcze kilka minut leżał na łózku płacząc ,laniebyło słychać w pokoju bartka,bo tak kacperkrzyczał. cdn.
Po trzech miesiącach lanie dostali kacper oraz bartosz za to,że byli bardzoniegrzeczni ,nie słuchali ojca ani mamy ,zaczęli się donich stawiać .Ojciec się zdenerwował ,powiedział,że jak się obaj nie uspokoją to będzie żle ,chłopcy nie słuchali go ,ojciec powiedział do nich,żeby poszli do pokoju bartoszai tam na niego zaczekali,chłopcy poszli do pokoju ,kacper usiadł na łozku a bartosz na krześleobokniego ,po minucie ojciec przyszedł ,powiedział do chłopców,że dzisiaj bardzo są niegrzeczni,że muszą zostać ukarani ,kazał im obu ściagnac spodnie do kostek (mogli zostać w majtkach) ,potem kazał im położyć się na łózku ,wyciągnąl ze spodni skórzany brązowy pas ,złozył na półi zaczał ich bić ,najpierw bił kacpra ,chłopak dostał 15pasów,potem ojciec bił bartosza ,też dostał 15pasów ,po laniu chłopacy mogli włozyć spodnie ,aojciec wsunąl pas w szlufki i wyszedł z pokoju,a chłopcy jeszcze kilka minut leżeli na łózku płacząc.Kolejne lanie dostał bartosz po dwóch tygodniach za  to,że dostał w szkole uwagę od pana wuefisty ,że pyskuje .Gdy po przyjściu do domu bartosz zjadł obiad i poszedl słuchać sobie muzyki do swojego pokoju ,czekał na ojca,bo wiedział,że zostanie ukarany ,po godzinie ojciec przyszedł do domu ,zjadł obiad ,potem poszedł do duzego pokoju ogladć telewizję,kacper poszedł z dzienniczkiem do niego ,ojciec wzial do ręki długopis i podpisał uwagę,potem powiedział ,żeby bartosz przygotował się do kary,ojciec poszedł do sypialni po pas(miał na sobie spodnie bez paska) ,bartosz w tym czasie postawił na środku pufę ,po 2minutach ojciec przyszedł z pasem w ręku(był to czarny szeroki pas ze skóry) ,kazał bartoszowi połozyć się na tej pufie,ale najpierw ściągnąć spodnie,bartosz spełnił życzenie ojca,ojciec złozył pas na pół izaczał go bić ,chłopak dostał 16mocnych pasów,po laniu mógłwłozyć spodnie i poszedł do siebie,a ojciec wsunąl pas w szlufki i wrócił do ogladania telewizji. cdn.
Ojciec chłopców dostałpierwsze lanie od swojegoojca,czyli dziadka chłopców(kazimierza) ,kiedy miał 10lat za to,że popchnął niechcący kolegę ,z którym bawił się na podwórku.Ojciec kolegi  przyszedł z synem(kolegą dziadka)  na skargę ,że waldemar popchnął podczas zabawy jego syna(edwarda) ,ojciec waldemara powiedział,że przeprasza edwardaw imieniu syna,że waldemar zostanie ukarany ,ojciec kolegiwyszedł z synem z domu a kazimierz poszedł do pokoju waldemara,który przyszedł już do domu .Kazimierz spytał się go dlaczego popchnął  edwarda,waldemar powiedział,że to było niechcący,ojciec powiedział,że musiał przepraszać za niego kolegę ,że za to co zrobił musi zostać ukarany,nieważne,że to było niechcący ,kazał waldemarowi połozyć się na łózku , waldemar się położyłpotem  kazimierzwyciągnął ze spodni gruby brązowy pas ,złozył pas na półi zaczał bić syna ,waldemar dostał na spodnie 20pasów ,po laniu ojciec powiedział,że od tej pory będzie tak karany ,jeżeli będzie sie żle zachowywał ,połózył pas na krześle i wyszedł z pokoju,a waldemar jeszcze kilka minut leżał na łózku popłakuijąc .Kolejne lanie dostał waldemar po pół roku za to ,że został przyłapany na kradzieży śliwek z ogrodu sąsiada. cdn.
Sąsiad pan henryk złapał waldka na gorącym uczynku ,spytał się go ,czy rodzice są w domu ,chłopak powiedział,że jest tylko mama(lucyna) ,ojciec wyjechał i wróci jutro.Sąsiad spytał się go ,co ma z nim zrobić ,zaprowadzi go do domu(mama nie karała cieleśnie) ,waldek nic nie powiedział,pan henryk postanowił,że ukarze sam waldka ,zaprowadził go do swojego domu ,poszedł z nim do dużego pokoju ,kazał mu oprzeć się o stół ,następnie ściagnal pasa ,którego miał przy spodniach(brązowy gruby pas) ,złozył pas na pół i zaczał bić waldemara ,chłopak dostał na spodnie 13pasów,po laniu sąsiad pozwolił pójsć chłopakowi do domu a sam wsunal pas w szlufki cdn.

Lanie po wywiadówkachizazłe zachowanie

$
0
0

pawellaska napisał:

pawellaska napisał:

pawellaska napisał:

Po trzech miesiącach lanie dostali kacper oraz bartosz za to,że byli bardzoniegrzeczni ,nie słuchali ojca ani mamy ,zaczęli się donich stawiać .Ojciec się zdenerwował ,powiedział,że jak się obaj nie uspokoją to będzie żle ,chłopcy nie słuchali go ,ojciec powiedział do nich,żeby poszli do pokoju bartoszai tam na niego zaczekali,chłopcy poszli do pokoju ,kacper usiadł na łozku a bartosz na krześleobokniego ,po minucie ojciec przyszedł ,powiedział do chłopców,że dzisiaj bardzo są niegrzeczni,że muszą zostać ukarani ,kazał im obu ściagnac spodnie do kostek (mogli zostać w majtkach) ,potem kazał im położyć się na łózku ,wyciągnąl ze spodni skórzany brązowy pas ,złozył na półi zaczał ich bić ,najpierw bił kacpra ,chłopak dostał 15pasów,potem ojciec bił bartosza ,też dostał 15pasów ,po laniu chłopacy mogli włozyć spodnie ,aojciec wsunąl pas w szlufki i wyszedł z pokoju,a chłopcy jeszcze kilka minut leżeli na łózku płacząc.Kolejne lanie dostał bartosz po dwóch tygodniach za  to,że dostał w szkole uwagę od pana wuefisty ,że pyskuje .Gdy po przyjściu do domu bartosz zjadł obiad i poszedl słuchać sobie muzyki do swojego pokoju ,czekał na ojca,bo wiedział,że zostanie ukarany ,po godzinie ojciec przyszedł do domu ,zjadł obiad ,potem poszedł do duzego pokoju ogladć telewizję,kacper poszedł z dzienniczkiem do niego ,ojciec wzial do ręki długopis i podpisał uwagę,potem powiedział ,żeby bartosz przygotował się do kary,ojciec poszedł do sypialni po pas(miał na sobie spodnie bez paska) ,bartosz w tym czasie postawił na środku pufę ,po 2minutach ojciec przyszedł z pasem w ręku(był to czarny szeroki pas ze skóry) ,kazał bartoszowi połozyć się na tej pufie,ale najpierw ściągnąć spodnie,bartosz spełnił życzenie ojca,ojciec złozył pas na pół izaczał go bić ,chłopak dostał 16mocnych pasów,po laniu mógłwłozyć spodnie i poszedł do siebie,a ojciec wsunąl pas w szlufki i wrócił do ogladania telewizji. cdn.
Ojciec chłopców dostałpierwsze lanie od swojegoojca,czyli dziadka chłopców(kazimierza) ,kiedy miał 10lat za to,że popchnął niechcący kolegę ,z którym bawił się na podwórku.Ojciec kolegi  przyszedł z synem(kolegą dziadka)  na skargę ,że waldemar popchnął podczas zabawy jego syna(edwarda) ,ojciec waldemara powiedział,że przeprasza edwardaw imieniu syna,że waldemar zostanie ukarany ,ojciec kolegiwyszedł z synem z domu a kazimierz poszedł do pokoju waldemara,który przyszedł już do domu .Kazimierz spytał się go dlaczego popchnął  edwarda,waldemar powiedział,że to było niechcący,ojciec powiedział,że musiał przepraszać za niego kolegę ,że za to co zrobił musi zostać ukarany,nieważne,że to było niechcący ,kazał waldemarowi połozyć się na łózku , waldemar się położyłpotem  kazimierzwyciągnął ze spodni gruby brązowy pas ,złozył pas na półi zaczał bić syna ,waldemar dostał na spodnie 20pasów ,po laniu ojciec powiedział,że od tej pory będzie tak karany ,jeżeli będzie sie żle zachowywał ,połózył pas na krześle i wyszedł z pokoju,a waldemar jeszcze kilka minut leżał na łózku popłakuijąc .Kolejne lanie dostał waldemar po pół roku za to ,że został przyłapany na kradzieży śliwek z ogrodu sąsiada. cdn.
Sąsiad pan henryk złapał waldka na gorącym uczynku ,spytał się go ,czy rodzice są w domu ,chłopak powiedział,że jest tylko mama(lucyna) ,ojciec wyjechał i wróci jutro.Sąsiad spytał się go ,co ma z nim zrobić ,zaprowadzi go do domu(mama nie karała cieleśnie) ,waldek nic nie powiedział,pan henryk postanowił,że ukarze sam waldka ,zaprowadził go do swojego domu ,poszedł z nim do dużego pokoju ,kazał mu oprzeć się o stół ,następnie ściagnal pasa ,którego miał przy spodniach(brązowy gruby pas) ,złozył pas na pół i zaczał bić waldemara ,chłopak dostał na spodnie 13pasów,po laniu sąsiad pozwolił pójsć chłopakowi do domu a sam wsunal pas w szlufki cdn.
Kolejne lanie dostał waldemar pół roku póżniej za to,że był niegrzeczny,nie słuchał ojca.Ojciec w pewnym momencie się zdenerwował ,zaprowadził go do swojego gabinetu(był inżynierem budowlanym) ,kazał waldemarowi połozyć się nabiurku ,wyciągnal z szafy czarny gruby pas ,złozył go na pół i zaczał bić syna ,waldemar dostał 17pasów ,po laniu waldek wstał ,a ojciec położył pas na biurku i powiedział do syna ,że jak jeszcze będzie niegrzeczny to dostanie na goła skórę ,pozwolił wyjść synowi z gabinetu.Kolejne lanie waldek dostał jak miał lat16 za to,że został złapany przez ojca na paleniu papierosów.Chłopak niewiadomo skąd miał papierosy,zapalił sobie jednego,przebywał koło domu,chłopak po pierwszym zaciągnięciu zaczał sie dusić ,ojciec to zobaczył,chłopak sie przestraszył i zgasił papierosa ,rzucił na ziemię ,ojciec kazał mu natychmiast przyjsć do domu .Gdy chłopak przyszedł ojciec od razu kazał mu iść do swojego pokoju ,i przygotować się do kary,chłopak spełnił jego polecenie,poszedł do pokoju i czekał na ojca.Po 2minutach ojciec przyszedł ,kazał waldemarowi ściągnać spodniei kłasć sie na łozku ,gdy chłopak zrobił to o co ojciecgo prosił ,mężczyzna wyciągnal ze spodni czarny gruby pas ,złozył go na pół i zaczał bić chłopaka ,mówił,że papierosy szkodzą ,że on nie pali i nie chce ,żeby waldemar też palił ,dlatego go bije,że następnym razem jak jeszcze raz go złapie na paleniu,to będą wieksze baty i w jego gabinecie większym i grubszym pasem.Waldemar dostał 19pasów ,po laniu chłopak mógł sie ubrać a ojciec wsunal pas w szlufki i wyszedł z pokoju.Waldemar jeszcze kilka minut leżal na lózkupłaczac.Kolejne lanie waldek dostał już po miesiacu za pyskowanie do sąsiada ,i do ojca.Chłopak będąc przed domem z kolegami ,nagle zaczął pyskować do sąsiada,sąsiad poszedł do domu chłopaka ,powiedział ojcu,który otworzył mu drzwi,że waldemar do niego pyskował ,ojciec powiedział,że sie znim policzy,kiedy przyjdzie do domu cdn.

Lanie po wywiadówkachizazłe zachowanie

$
0
0

pawellaska napisał:

pawellaska napisał:

pawellaska napisał:


Ojciec chłopców dostałpierwsze lanie od swojegoojca,czyli dziadka chłopców(kazimierza) ,kiedy miał 10lat za to,że popchnął niechcący kolegę ,z którym bawił się na podwórku.Ojciec kolegi  przyszedł z synem(kolegą dziadka)  na skargę ,że waldemar popchnął podczas zabawy jego syna(edwarda) ,ojciec waldemara powiedział,że przeprasza edwardaw imieniu syna,że waldemar zostanie ukarany ,ojciec kolegiwyszedł z synem z domu a kazimierz poszedł do pokoju waldemara,który przyszedł już do domu .Kazimierz spytał się go dlaczego popchnął  edwarda,waldemar powiedział,że to było niechcący,ojciec powiedział,że musiał przepraszać za niego kolegę ,że za to co zrobił musi zostać ukarany,nieważne,że to było niechcący ,kazał waldemarowi połozyć się na łózku , waldemar się położyłpotem  kazimierzwyciągnął ze spodni gruby brązowy pas ,złozył pas na półi zaczał bić syna ,waldemar dostał na spodnie 20pasów ,po laniu ojciec powiedział,że od tej pory będzie tak karany ,jeżeli będzie sie żle zachowywał ,połózył pas na krześle i wyszedł z pokoju,a waldemar jeszcze kilka minut leżał na łózku popłakuijąc .Kolejne lanie dostał waldemar po pół roku za to ,że został przyłapany na kradzieży śliwek z ogrodu sąsiada. cdn.
Sąsiad pan henryk złapał waldka na gorącym uczynku ,spytał się go ,czy rodzice są w domu ,chłopak powiedział,że jest tylko mama(lucyna) ,ojciec wyjechał i wróci jutro.Sąsiad spytał się go ,co ma z nim zrobić ,zaprowadzi go do domu(mama nie karała cieleśnie) ,waldek nic nie powiedział,pan henryk postanowił,że ukarze sam waldka ,zaprowadził go do swojego domu ,poszedł z nim do dużego pokoju ,kazał mu oprzeć się o stół ,następnie ściagnal pasa ,którego miał przy spodniach(brązowy gruby pas) ,złozył pas na pół i zaczał bić waldemara ,chłopak dostał na spodnie 13pasów,po laniu sąsiad pozwolił pójsć chłopakowi do domu a sam wsunal pas w szlufki cdn.
Kolejne lanie dostał waldemar pół roku póżniej za to,że był niegrzeczny,nie słuchał ojca.Ojciec w pewnym momencie się zdenerwował ,zaprowadził go do swojego gabinetu(był inżynierem budowlanym) ,kazał waldemarowi połozyć się nabiurku ,wyciągnal z szafy czarny gruby pas ,złozył go na pół i zaczał bić syna ,waldemar dostał 17pasów ,po laniu waldek wstał ,a ojciec położył pas na biurku i powiedział do syna ,że jak jeszcze będzie niegrzeczny to dostanie na goła skórę ,pozwolił wyjść synowi z gabinetu.Kolejne lanie waldek dostał jak miał lat16 za to,że został złapany przez ojca na paleniu papierosów.Chłopak niewiadomo skąd miał papierosy,zapalił sobie jednego,przebywał koło domu,chłopak po pierwszym zaciągnięciu zaczał sie dusić ,ojciec to zobaczył,chłopak sie przestraszył i zgasił papierosa ,rzucił na ziemię ,ojciec kazał mu natychmiast przyjsć do domu .Gdy chłopak przyszedł ojciec od razu kazał mu iść do swojego pokoju ,i przygotować się do kary,chłopak spełnił jego polecenie,poszedł do pokoju i czekał na ojca.Po 2minutach ojciec przyszedł ,kazał waldemarowi ściągnać spodniei kłasć sie na łozku ,gdy chłopak zrobił to o co ojciecgo prosił ,mężczyzna wyciągnal ze spodni czarny gruby pas ,złozył go na pół i zaczał bić chłopaka ,mówił,że papierosy szkodzą ,że on nie pali i nie chce ,żeby waldemar też palił ,dlatego go bije,że następnym razem jak jeszcze raz go złapie na paleniu,to będą wieksze baty i w jego gabinecie większym i grubszym pasem.Waldemar dostał 19pasów ,po laniu chłopak mógł sie ubrać a ojciec wsunal pas w szlufki i wyszedł z pokoju.Waldemar jeszcze kilka minut leżal na lózkupłaczac.Kolejne lanie waldek dostał już po miesiacu za pyskowanie do sąsiada ,i do ojca.Chłopak będąc przed domem z kolegami ,nagle zaczął pyskować do sąsiada,sąsiad poszedł do domu chłopaka ,powiedział ojcu,który otworzył mu drzwi,że waldemar do niego pyskował ,ojciec powiedział,że sie znim policzy,kiedy przyjdzie do domu cdn.
Pół godziny pózniej waldemar przyszedł do domu,ojciec powiedział,że już wie,że waldek pyskował do sąsiada,chłopak powiedział-co już facet zdążył naskarżyć ,ojciec powiedział do waldka,że musi przeprosić sąsiadachłopak powiedział ,jak nie przeproszę ,to co będzie?ojciec powiedział,że będzie żle chłopak zaczął pyskować do ojca,ten się zdenerwował ,zaprowadził go do swojego gabinetu,zamknąl drzwi ,potem kazał waldkowi połozyć sie na sofie,która stała koło okna ,waldek zaczął jescze bardziej pyskować do ojca ,tenzaczął wyjmować ze spodni brazowy gruby pas  powiedział -natychmiast kłaść sie na sofę,bo wezmę grubszy pas ,waldek skapitulował ,połozył sie na sofie ,ojciec złozył pas na pół i powiedział do waldka,że dostaje za pyskowanie do sąsiada,zaczał bić syna ,po 6pasach ojciec kazał waldkowi ściagnać spodnie ,waldek wstał śćiągnal spodnie ojciec powiedziałmajtki też ściągnij ,waldek ściągnal majtki,ponownie położył się na sofie ,cdn.

Lanie po wywiadówkachizazłe zachowanie

$
0
0

pawellaska napisał:

pawellaska napisał:

pawellaska napisał:


Sąsiad pan henryk złapał waldka na gorącym uczynku ,spytał się go ,czy rodzice są w domu ,chłopak powiedział,że jest tylko mama(lucyna) ,ojciec wyjechał i wróci jutro.Sąsiad spytał się go ,co ma z nim zrobić ,zaprowadzi go do domu(mama nie karała cieleśnie) ,waldek nic nie powiedział,pan henryk postanowił,że ukarze sam waldka ,zaprowadził go do swojego domu ,poszedł z nim do dużego pokoju ,kazał mu oprzeć się o stół ,następnie ściagnal pasa ,którego miał przy spodniach(brązowy gruby pas) ,złozył pas na pół i zaczał bić waldemara ,chłopak dostał na spodnie 13pasów,po laniu sąsiad pozwolił pójsć chłopakowi do domu a sam wsunal pas w szlufki cdn.
Kolejne lanie dostał waldemar pół roku póżniej za to,że był niegrzeczny,nie słuchał ojca.Ojciec w pewnym momencie się zdenerwował ,zaprowadził go do swojego gabinetu(był inżynierem budowlanym) ,kazał waldemarowi połozyć się nabiurku ,wyciągnal z szafy czarny gruby pas ,złozył go na pół i zaczał bić syna ,waldemar dostał 17pasów ,po laniu waldek wstał ,a ojciec położył pas na biurku i powiedział do syna ,że jak jeszcze będzie niegrzeczny to dostanie na goła skórę ,pozwolił wyjść synowi z gabinetu.Kolejne lanie waldek dostał jak miał lat16 za to,że został złapany przez ojca na paleniu papierosów.Chłopak niewiadomo skąd miał papierosy,zapalił sobie jednego,przebywał koło domu,chłopak po pierwszym zaciągnięciu zaczał sie dusić ,ojciec to zobaczył,chłopak sie przestraszył i zgasił papierosa ,rzucił na ziemię ,ojciec kazał mu natychmiast przyjsć do domu .Gdy chłopak przyszedł ojciec od razu kazał mu iść do swojego pokoju ,i przygotować się do kary,chłopak spełnił jego polecenie,poszedł do pokoju i czekał na ojca.Po 2minutach ojciec przyszedł ,kazał waldemarowi ściągnać spodniei kłasć sie na łozku ,gdy chłopak zrobił to o co ojciecgo prosił ,mężczyzna wyciągnal ze spodni czarny gruby pas ,złozył go na pół i zaczał bić chłopaka ,mówił,że papierosy szkodzą ,że on nie pali i nie chce ,żeby waldemar też palił ,dlatego go bije,że następnym razem jak jeszcze raz go złapie na paleniu,to będą wieksze baty i w jego gabinecie większym i grubszym pasem.Waldemar dostał 19pasów ,po laniu chłopak mógł sie ubrać a ojciec wsunal pas w szlufki i wyszedł z pokoju.Waldemar jeszcze kilka minut leżal na lózkupłaczac.Kolejne lanie waldek dostał już po miesiacu za pyskowanie do sąsiada ,i do ojca.Chłopak będąc przed domem z kolegami ,nagle zaczął pyskować do sąsiada,sąsiad poszedł do domu chłopaka ,powiedział ojcu,który otworzył mu drzwi,że waldemar do niego pyskował ,ojciec powiedział,że sie znim policzy,kiedy przyjdzie do domu cdn.
Pół godziny pózniej waldemar przyszedł do domu,ojciec powiedział,że już wie,że waldek pyskował do sąsiada,chłopak powiedział-co już facet zdążył naskarżyć ,ojciec powiedział do waldka,że musi przeprosić sąsiadachłopak powiedział ,jak nie przeproszę ,to co będzie?ojciec powiedział,że będzie żle chłopak zaczął pyskować do ojca,ten się zdenerwował ,zaprowadził go do swojego gabinetu,zamknąl drzwi ,potem kazał waldkowi połozyć sie na sofie,która stała koło okna ,waldek zaczął jescze bardziej pyskować do ojca ,tenzaczął wyjmować ze spodni brazowy gruby pas  powiedział -natychmiast kłaść sie na sofę,bo wezmę grubszy pas ,waldek skapitulował ,połozył sie na sofie ,ojciec złozył pas na pół i powiedział do waldka,że dostaje za pyskowanie do sąsiada,zaczał bić syna ,po 6pasach ojciec kazał waldkowi ściagnać spodnie ,waldek wstał śćiągnal spodnie ojciec powiedziałmajtki też ściągnij ,waldek ściągnal majtki,ponownie położył się na sofie ,cdn.
Ojciec tym samym pasem zaczął bić od nowa kazimierza ,to były razy za pyskowanie do niego,chłopak dostał 16pasów ,po laniu waldek włozył spodnie i majtki ,przeprosił ojca,ojciec przyjal przeprosiny,kazał jeszcze przeprosić sąsiada ,bo jak nie przeprosi to dostanie jeszcze raz ,chłopak powiedział,ze może przeprosi ,ojciec powiedział ,że spyta się sąsiada czy go przeprosił ,potem pozwolił chłopakowi wyjsć zgabinetu ,a sam wsunal pas w szlufki ,chłopak poszedł do swojego pokoju ,połozył sie na plecach,miał problem z siadaniem jeszcze następnego dnia.Wieczorem chłópak poszedł do sąsiada i go przeprosił ,sąsiad przyjal przeprosiny.

Męski spanking

$
0
0
Tomek Ijacek mieszkali w toruniu,przyjażnili sięod szkoły podstawowej.Mieszkali obok siebie na jednym z toruńskich osiedli .Chodzili razem do szkoły,zaprzyjażnili się już w pierwszej klasie,od2klasy siedzieli w jednej ławce ,potem poszli do tej samej szkoły średniej

,oczywiście poszli do tej samej klasy o profilu ogólnym,też siedzieli w jednej ławce.Tomek był starszy od jacka o dwa miesiące,tomek miał urodziny 10marca,a jacek 28maja.Tomek miał starszego o2lata brata oskara(urodziny 24 czerwca)a jacek młodszą o pieć i pół roku siostrę magdalenę(urodzona 2listopada).Tomek po szkole średniej pracował jako pracownik umysłowy w pewnej toruńskiej firmie,jacek dopiero rok po szkole znalazł tam pracę ,na miejsce pewnego mężczyzny,który odszedł po6latach pracy.cdn.

Viewing all 467 articles
Browse latest View live